Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Energetyka musi wrócić do PKP

Dodano: 24/09/2016 - numer 1531 - 24.09.2016
Zarząd PKP SA złożył pozew do sądu o unieważnienie sprzedaży PKP Energetyka prywatnemu właścicielowi, aby nie dopuścić do wrogiego przejęcia w przyszłości trakcji kolejowej i systemu sterowania ruchem, a także by zabezpieczyć spółki z Grupy PKP przed ewentualną niekorzystną ofertą Energetyki.
Prezes zarządu PKP SA Mirosław Pawłowski nie chciał ujawnić posłom z sejmowej komisji ds. kontroli państwowej szczegółów pozwu złożonego w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Nie ma bowiem pewności, czy pozwana spółka PKP Energetyka Holding, należąca do prywatnego funduszu CVC, zapoznała się z jego treścią. Nowy zarząd PKP SA dopatrzył się nielegalności przeprowadzenia tej transakcji. W tym konkretnym wypadku ma odmienne zdanie aniżeli Najwyższa Izba Kontroli, która proces sprzedaży uznała za zgodny z obowiązującym prawem, ale dostrzegła ryzyka gospodarcze. – Nie zgadzamy się z tym, że wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem. Ustawa o PKP mówi, że urządzenia wchodzące w skład linii kolejowych o znaczeniu państwowym nie podlegają jakimkolwiek ruchom związanym ze zmianą właściciela. Znaleziono więc inną drogę – sprzedano akcje PKP Energetyka – wyjaśniał posłom prezes Pawłowski. Najwyraźniej zapomniano, że w skład majątku spółki wchodzą właśnie tego typu urządzenia. Taką wykładnię przekazali obecnemu zarządowi PKP SA współpracujący z nim eksperci.
Pełnomocnik zarządu PKP SA, radca prawny Przemysław Ciszak tłumaczył, że prywatyzacja przeprowadzona z naruszeniem ustawy jest z mocy prawa nieważna. Ale tylko sąd może taką transakcję unieważnić. Przy czym zastrzegł, że nie chodzi o samo zbycie akcji Energetyki, lecz o mienie wchodzące w skład linii kolejowych o państwowym znaczeniu. Stacje, podstacje trakcyjne stanowią element linii kolejowych, bo bez podstacji nie jest możliwe prowadzenie ruchu kolejowego, zasilenie trakcji elektrycznej. – Naruszono przepis ustawy, choć nie wprost, bo nie zbywano mienia jako takiego, ale zbywano akcje spółki, za którymi kryje się określony majątek – wyjaśniał Przemysław Ciszak. – Głównym założeniem ówczesnego zarządu PKP SA była maksymalizacja zysku. Ale i do tego mamy wątpliwości. Oferty złożone przez trzy podmioty były bardzo zbliżone. W strategii prywatyzacyjnej określono, że jeżeli odstępuje się od sprzedaży akcji w ofercie publicznej, to powinno się wybrać inwestora branżowego, a nie finansowego, jak w tym wypadku się stało – argumentował Przemysław Ciszak. Ryzyko odsprzedaży Energetyki przez inwestora finansowego po zrealizowaniu założonej stopy zwrotu z inwestycji jest bowiem wysokie.
Na ten sam aspekt zwróciła uwagę w swoim raporcie także Najwyższa Izba Kontroli. – Inwestor może nie być zainteresowany dalszym utrzymywaniem akcji i wystawić je na sprzedaż. Kolejny nabywca może być podmiotem z różnych względów niepożądanym z punktu widzenia rynków przewozów kolejowych lub rynku energetycznego – tłumaczył przedstawiciel NIK‑u. Prowadzenie działalności gospodarczej w warunkach monopolu (a taki właśnie ma PKP Energetyka) nie stwarza przymusu szybkiego nadążania za rozwojem branżowych technologii czy tworzenia własnego know-how. Oferta Energetyki może się rozmijać z potrzebami grupy PKP. Przyszłe warunki współpracy, np. świadczenie usług utrzymania sieci, mogą okazać się daleko mniej korzystne niż obecnie. Grupa PKP nie będzie miała żadnego wpływu na działania Energetyki. Zarząd PKP ujawnił, że koszty prywatyzacji PKP Energetyka wyniosły 16,9 mln zł. Nad procesem pracowało 12 firm, które zarobiły na tym od kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych do kilkunastu milionów złotych.
 
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze