Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Smutny upadek legendy Solidarności

Dodano: 04/07/2017 - numer 1765 - 04.07.2017
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Zasłużony w PRL-u opozycjonista ze Stalowej Woli jest podejrzany o nadużycia finansowe i próbę wyłudzenia kredytu. Wcześniej został już prawomocnie skazany za unikanie płacenia podatków, nielegalne posiadanie broni i spowodowanie kolizji drogowej – ustaliła „Gazeta Polska”.

Wiesław Wojtas. Rocznik 1957. Legenda Solidarności w Stalowej Woli. W PRL-u pracował w tamtejszej hucie. W sierpniu 1988 r. był liderem strajku, który wybuchł w zakładzie. Był to sprzeciw wobec brutalnych represji prowadzonych wobec opozycji przez PRL-owski rząd Zbigniewa Messnera. Wydarzenia ze Stalowej Woli odbiły się głośnym echem w całej Polsce, a zorganizowany przez Wojtasa strajk został okrzyknięty „gwoździem do trumny komunizmu”. Dziś to już historia. Od lat Wojtas musi się tłumaczyć w prokuraturze i sądzie z wątpliwości wokół prowadzonych już w III RP interesów. Z ustaleń „Gazety Polskiej” wynika, że Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła mu sześć zarzutów dotyczących nadużyć finansowych i próby wyłudzenia kredytu. O wątpliwych interesach legendy Solidarności opowiedziała śledczym m.in. była główna księgowa jego firmy. To nie pierwsze problemy Wojtasa z prawem. Na koncie ma już trzy prawomocne wyroki – za spowodowanie kolizji drogowej, nielegalne posiadanie broni, a także unikanie płacenia podatków i składek ZUS.„Codzienna” ujawnia kulisy upadku legendarnego opozycjonisty ze Stalowej Woli.

Dług na 4 mln zł

Tuż po przemianach polityczno-ustrojowych w Polsce Wiesław Wojtas zaczął prowadzić biznes. Jednoosobową działalność gospodarczą pod nazwą ZPU Stalwo zarejestrował już 1 sierpnia 1989 r., ponad trzy tygodnie przed powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego. Jako wiodącą działalność zadeklarował: „obróbka metali i nakładanie powłok na metale”. Stworzył też spółkę Wobi, której był prezesem. W szczytowym momencie zatrudniał 80 osób. Jego problemy rozpoczęły się w 2012 r. Wojtas wpadł wówczas w poważne tarapaty finansowe.

Na koniec tego roku ZPU Stalwo było zadłużone na ok. 4 mln zł. Szukając ratunku, zgłosił się do spółki Wobi Stal, z którą wcześniej robił już interesy. Właściciel tej firmy, lokalny biznesmen Jacek Bielecki postanowił mu pomóc. W listopadzie 2012 r. Wobi Stal wraz z Wojtasem aktem notarialnym powołali spółkę Stalwo. Dawny opozycjonista objął w niej mniejszościowy pakiet udziałów w zamian za wniesiony aport, którym była działająca część jego przedsiębiorstwa. Szybko jednak się okazało, że wątpliwości budzą nie tylko wyceny majątku wniesionego przez Wojtasa do nowej spółki, lecz także przedstawiana przez niego sytuacja finansowa jego przedsiębiorstwa – ZPU Stalwo. W rezultacie Bielecki stwierdził, że został oszukany. O sprawie powiadomił organa ścigania.

Księgowa: kazał fałszować dokumenty

Śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. W lutym 2017 r. postawiła Wojtasowi sześć zarzutów. Według śledczych zasłużony opozycjonista miał ukrywać straty swojego przedsiębiorstwa ZPU Stalwo, każąc pracownikom fałszować bilanse. Obciążające go zeznania złożyła m.in. Małgorzata C. W latach 2010–2012 była księgową ZPU Stalwo. Jak stwierdziła podczas przesłuchania („Codzienna” dotarła do protokołu z jej zeznań), to właśnie na polecenie Wojtasa przygotowywała nieprawdziwe bilanse finansowe ZPU Stalwo. Wśród nich te za okres styczeń–czerwiec 2012 r., na których podstawie spółka Wobi Stal zdecydowała się przystąpić do interesu z Wojtasem. Dokumenty te wskazywały, że przedsiębiorstwo dawnego opozycjonisty jest na plusie. Tymczasem było zupełnie inaczej. „W tym okresie sytuacja finansowa tej firmy ZPU Stalwo była zła, osiągała wówczas straty” – zeznała Małgorzata C. To nie koniec. Według tarnobrzeskich śledczych Wojtas miał też wielokrotnie zawyżyć wartość majątku wniesionego aportem do spółki powołanej z Wobi Stal. W rezultacie nowy podmiot miał na tym stracić przynajmniej 900 tys. zł.

Wojtas jest też podejrzany m.in. o próbę wyłudzenia 200 tys. zł kredytu z Nadsańskiego Banku Spółdzielczego w Stalowej Woli. Do wniosku załączył bowiem nieprawdziwe dokumenty o sytuacji swojego przedsiębiorstwa.

Trzy wyroki, trzy grzywny

To niejedyne problemy Wojtasa z prawem. Z ustaleń „GP” wynika, że ciążą na nim trzy prawomocne wyroki sądowe. We wszystkich został skazany na karę grzywny. Dwa pierwsze zapadły w marcu 2015 r. Sąd skazał go za niepłacenie podatku dochodowego od wynagrodzeń wypłacanych pracownikom oraz nielegalne posiadanie broni. Trzeci zapadł w lutym 2017 r. i dotyczył kolizji drogowej.

Wojtas w rozmowie z „Codzienną” tłumaczy, że został oszukany przez Wobi Stal. – Zostałem podstępem zwabiony do podpisania w 2012 r. aktu notarialnego. Potem pozbawiono mnie majątku – tłumaczy. Wielokrotnie o rzekomych przestępstwach, których miał paść ofiarą, informował prokuraturę i CBA. Gdy nie dało to rezultatu (śledztwo zostało umorzone), napisał skargę do Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Z kolei pytany o zarzuty postawione mu przez tarnobrzeską prokuraturę odpowiada krótko: – Jestem niewinny i udowodnię to.

Wojtas podkreśla zresztą, że od dawna domaga się unieważnienia zawartego w 2012 r. aktu notarialnego. Sąd pierwszej instancji przyznał mu rację. Decyzję uchylił jednak sąd apelacyjny. Wojtas zaskarżył ten wyrok do Sądu Najwyższego, który kilka miesięcy temu polecił jeszcze raz rozpoznać sprawę.

Pytany o wyroki skazujące, które usłyszał przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli, odpowiada, że to tylko efekt jego problemów z firmą Wobi Stal. – Nie miałem nawet 500 zł na badania psychologiczne, aby przedłużyć pozwolenie na broń. Potem spóźniłem się dwa miesiące z oddaniem pistoletu, który miałem od początku lat 90. – przyznaje Wojtas.

O sprawy dawnego opozycjonisty „GP” zapytała też Jacka Bieleckiego z firmy Wobi Stal. Odmówił jednak rozmowy i odpowiedzi na pytania.




CBA i podsłuchany opozycjonista

W listopadzie 2016 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie wrocławskiej prokuratury zatrzymało 11 osób, w tym Józefa Piniora, byłego senatora PO, zasłużonego w czasach PRL-u opozycjonistę, oraz jego asystenta Jarosława Wardęgę. Były parlamentarzysta usłyszał zarzuty przyjęcia w sumie 46 tys. zł łapówki oraz płatnej protekcji. Dowodem były m.in. podsłuchy założone przez CBA. Stenogramy ujawnił „Magazyn śledczy Anity Gargas”. Wynika z nich, że Pinior powoływał się na wpływy w instytucjach państwowych. W jednej z rozmów telefonicznych asystent Pioniora informuje o załatwieniu ważnej sprawy dla biznesmena Tomasza G.: „Mam zaszczyt uroczyście w imieniu senatora RP poinformować cię, że pismo zostało przez pana ministra Orłowskiego (wiceministra infrastruktury) podpisane. Jeszcze dzisiaj będzie wysłane do prezydenta (Jeleniej Góry)”. G. odpowiedział: „Może byśmy w czwartek się spotkali króciutko, to byśmy sobie powiedzieli, co dalej?”. Wardęga rzucił wówczas: „Ależ oczywiście jesteśmy silni, zwarci i gotowi (…) w każdym ministerstwie”.  
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze