​Odszedł mądry prawnik

Prof. Lech Morawski, wybitny naukowiec i prawnik, zaangażował się w walkę o lepszą Polskę. Był odważny, bezkompromisowy, sprzeciwiał się rządom korporacji prawniczych. Ostatnie miesiące życia, po wyborze do TK, przeżył atakowany i deprecjonowany przez postkomunę i środowiska III RP. Także środowisko akademickie, z którego się wywodził. Zgotowano mu nagonkę medialną, ale uderzono też w niego jako naukowca, organizując na UMK w Toruniu bojkot obrony pracy doktorskiej, której był promotorem. „Koledzy” z komisji egzaminacyjnej, którzy nie przyszli na obronę, oświadczyli, że są oburzeni słowami profesora o tym, iż środowisko sędziowskie jest skorumpowane. Także Rada Wydziału Prawa i Administracji potępiała go, niczym w PRL‑u, uchwałą. Po tym prof. Morawski nie przyszedł na kolejny termin obrony swojego doktoranta – „moja nieobecność jest efektem dyskredytującej moją osobę i obraźliwej w swojej treści uchwały” – napisał. Jednocześnie próbowano oskarżać go o unikanie odpowiedzialności za wypadek drogowy sprzed dwóch lat. Nagonka trwałaby, ale pan profesor zmarł. To wielka strata dla Polski i niestety żadne memento dla barbarzyńców.