Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Sędzia na telefon pozywa

Dodano: 18/11/2017 - numer 1880 - 18.11.2017
Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Sędzia Henryk Pietrzkowski, znany z afery korupcyjnej w Sądzie Najwyższym, pozwał wydawcę dziennika „Rzeczpospolita” za komentarz po ujawnieniu przez TV Republika w 2014 r. nowych materiałów dotyczących skandalu z jego udziałem. Zeznając, oskarżył autora tekstu o brak etyki.
Sędzia Pietrzkowski pozwał „Rzeczpospolitą” za komentarz, który powstał po ujawnieniu przez telewizję Republika nowych dowodów w sprawie korupcji w Sądzie Najwyższym. Domaga się przeprosin za podważanie jego godności i dobrego imienia.
Tekst, który oburzył sędziego, powstał w 2014 r. i był komentarzem do ujawnienia przez telewizję Republika nagrania rozmów oraz SMS-ów między sędzią Pietrzkowskim z Sądu Najwyższego a sędzią NSA w stanie spoczynku Bogusławem M. Wynika z nich, że M. prosił Pietrzkowskiego o pomoc w poprawieniu skargi kasacyjnej. Aferę wykrytą przez CBA ujawniła w 2012 r. „Gazeta Polska”. W sprawie uruchomiono śledztwo, w którym sędzia zeznawał jako świadek.
W procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie doszło do przesłuchania sędziego jako strony procesowej.
– Ten tekst w nie najlepszym świetle przedstawia autora. Z jego etyką dziennikarską nie jest najlepiej – oskarżał dziennikarza Pietrzkowski. Sędzia twierdzi, że autor komentarza „Rz” nazwał go przestępcą. Stwierdził w pozwie, że dziennikarz przypisał mu przestępstwo płatnej protekcji, jednak nie potrafił wskazać konkretnych sformułowań zawartych w tekście.
Tymczasem „Rzeczpospolita” uważa, że jej autor nie przesądzał o wynikach postępowania prowadzonego w sprawie korupcji namierzonej przez CBA. Według dziennika autor nie tylko nie przypisał sędziemu żadnego przestępstwa, ale wręcz wykluczał na ówczesnym etapie istnienie dowodów złamania prawa. – To artykuł, który miał skrzywdzić i poniżyć sędziego, by nikt mu nie podał ręki – tak interpretował sędzia tekst na swój temat. – Nie miałem od czasu publikacji żadnego szkolenia. Mimo że do tej pory udzielałem ich mnóstwo. Miałem z tego dochody – podkreślał. – Nie jestem w stanie opisać, co mnie spotkało po publikacji. Tak to przeżyłem, że dostałem udaru. Nieprzespane noce, emocje, stres – użalał się sędzia. Dodał, że wspierają go koledzy z Sądu Najwyższego.
Sąd odroczył sprawę do stycznia na wysłuchanie red. naczelnego „Rz” Bogusława Chraboty, który zapowiedział, że będzie mówił o ograniczaniu wolności słowa. – To sprawa o granice wolności słowa, która trafi pewnie do podręczników – stwierdził.
W sprawie korupcji w SN dwukrotnie prokuratura umarzała postępowanie. Obecnie jednak znów się ono toczy po kolejnym wznowieniu.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze