Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

​Rybołówstwo na świecie (3)

Dodano: 24/11/2017 - numer 1885 - 24.11.2017
POŁOWY \ Stany Zjednoczone nie odgrywają już w tej dziedzinie takiej roli jak kiedyś, podobnie Kanada. Mocną pozycję utrzymuje za to południowoamerykańskie Peru. Światowy trend jest jednak uzależniony przede wszystkim od Azji. 
Rosja jako spadkobierca ZSRS-u przejęła większą część floty połowowej Związku. Lata 90. to wartości na poziomie 4,7 mln ton wyłowionych ryb rocznie, co w porównaniu z 1990 r., gdy przekroczono 8 mln ton, pokazuje skalę kryzysu. Jednak kolejne lata pozwoliły na utrzymanie stabilnego poziomu, co niejako wpisuje Rosję w ogólnoeuropejski trend.
A Polska? Tutaj trudno mówić o sukcesie. W 1989 r., gdy kończyły się miniony ustrój i gospodarka centralnie planowana, polskie połowy wynosiły ponad 650 tys. ton. Dziś to mniej niż 250 tys. ton. Wejście w struktury Unii Europejskiej niewiele zmieniło w tym obrazie, bo w 2003 r., tuż przed akcesją, połowy wynosiły 215 tys. ton. Potencjalnej dynamice przeszkadzają na pewno unijne przepisy, które wydają się barierą dla całego segmentu, nie tylko w Polsce.
Ciekawie prezentuje się rybołówstwo w Stanach Zjednoczonych. W 1960 r. połowy wynosiły 2,8 mln ton. Dawało to USA czwarte miejsce na świecie. Kolejne lata pozwoliły na utrzymanie tej pozycji, ale same połowy nie wzrastały zbyt dynamicznie. Co prawda w 1980 r. USA wyprzedziły Peru, ale wartość połowów nie przekraczała 4 mln ton. Wyjątkowo dobrze było w 1993 r., gdy amerykańskie rybołówstwo dostarczyło prawie 6 mln ton, ale znowu dało to tylko czwarte miejsce. W 2015 r. było to już piąte miejsce, bo USA dały się wyprzedzić także Indonezji i Wietnamowi. Rybołówstwo w USA jest typowe dla krajów wysoko rozwiniętych, dla których jego rola w gospodarce systematycznie maleje. Maleje, ale utrzymuje dość stabilny poziom pod względem wartości per capita. W 1960 r. było to 15 kg, dziś niewiele więcej – 17 kg.
Inny trend widoczny jest w Kanadzie. Na początku lat 60. tamtejsze połowy wynosiły 900 tys. ton, ale kolejne lata niewiele tu zmieniły. Wyraźnie rosnąca populacja (wzrost z 17 mln do ponad 35) nie wpłynął na wielkości połowowe, które praktycznie nie ulegały większym zmianom.
USA i Kanada odgrywają jednak sporą rolę w zakresie eksportu ryb czy owoców morza. Dla Kanady to ponad 4 mld dol. wpływów w 2014 r., a w asortymencie dominują homary, kraby czy łososie atlantyckie. Mimo niezbyt pokaźnych połowów kanadyjskie rybołówstwo i działy z nim związane zatrudniają ponad 80 tys. osób, co pokazuje, że oprócz ilości ważna jest także jakość produkowanego mięsa.
Ciekawym krajem jest Peru. Od bardzo dawna połowy w tym nadpacyficznym kraju są dość duże. W 1980 r. było to ponad 2,7 mln ton, a w 2009 r. – aż 9,4 mln ton. Obecnie znowu jest ich mniej – ok. 5 mln ton. Silna pozycja kraju to rezultat jego położenia – obszar Prądu Peruwiańskiego to rejon uznawany za jedno z najbogatszych łowisk na świecie.
Rybołówstwo na świecie ma się dobrze. Od wielu lat o jego wynikach decydują głównie kraje azjatyckie. Europa jest w wyraźniej defensywie, sukcesy Norwegii czy Islandii na tle Chin lub Indonezji wydają się bowiem bardzo małe. 
Jaka przyszłość czeka światowe połowy? Ostatnie lata to wyraźna dynamika, która w ciągu 10 lat przyniosła globalny wzrost z poziomu 152 mln ton do prawie 200 mln ton. To znacząca zwyżka, ale oparta właśnie na Azji. Co jednak ważne, bardzo bogate w łowiska ryb są wody północne, które otaczają także nasz kontynent. Europa jest więc uprzywilejowana, ale czy skorzysta z tej okazji? Wiele wskazuje na to, że nie.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze