Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Zbuntowany wasal królowej

Dodano: 24/02/2014 - Numer 746 - 24.02.2014
fot.Robert Krauz
fot.Robert Krauz
Czy już niedługo polityczna mapa Europy znów się zmieni? Czy Wielka Brytania w obecnej formie przestanie istnieć? Wyznaczone na wrzesień br. referendum w sprawie niezależności Szkocji będzie bacznie obserwowane na całym Starym Kontynencie, w szczególności tam, gdzie mają miejsce coraz silniejsze tendencje separatystyczne. Jesteśmy silniejsi jako większa całość, jako otwarta gospodarka z 63 mln ludzi, z najstarszym na świecie i odnoszącym największe sukcesy jednolitym rynkiem – przekonywał Szkotów na początku lutego br. premier David Cameron. Swoje gorące przemówienie skierował też do Anglii, Walii i Irlandii Północnej, by i one pokazały, że Edynburg jest dla nich ważny. Jego prośba o „ratowanie najbardziej niezwykłego kraju w historii” na pewno została zauważona przez tych, którzy 18 września zdecydują o tym, czy Szkocja powinna być suwerennym krajem. Na razie wciąż ponad 45 proc. Szkotów chce zachowania unii z Londynem. Ale też w tym samym czasie stopniowo rośnie liczba zwolenników niezależności. Która z opcji wygra? Czy secesjonistom, a także rządowi w Londynie, wystarczy czasu, by przekonać do swoich racji większość rodaków? Oprócz akcentowania zrozumiałych tęsknot za własnym państwem i przypominania bojów toczonych z Anglikami, zwolennicy pozbawienia się zwierzchnictwa królowej, starają się udowodnić, że suwerenność po prostu się opłaca. Dlatego pod koniec listopada zeszłego roku wydali oni „Przewodnik do niepodległej Szkocji”, liczący ponad 650 stron dokument, w którym przekonują, że suwerenność wpłynie na rozwój gospodarczy kraju i sprawi, że będzie on bardziej „demokratyczny i sprawiedliwszy”. Premier autonomicznego rządu Szkocji Alex Salmond podczas przedstawiania dokumentu zapewniał, że istnieje ścisła korelacja pomiędzy niezależnością a rozwojem tamtejszego przemysłu i biznesu. Państwo to miałoby zachować obowiązującą w Wielkiej Brytanii walutę – funta szterlinga, utrzymałoby podatek PIT w wysokości 20 proc., wsparłoby zatrudnianie kobiet na rynku pracy, zwiększyłoby gwarantowaną przez władze liczbę godzin opieki nad dziećmi, podniosłoby płacę minimalną, a także wycofałoby brytyjskie siły odstraszania nuklearnego i utworzyłoby własną 15-tysięczną armię zawodową. Przeciwnicy suwerenności Szkocji i przedstawiciele rządu w Londynie uważają, że są to nierealne propozycje, a mieszkańcy tego regionu Wysp straciliby finansowo na wyjściu ze wspólnoty. Tym bardziej że brytyjskie władze już zapowiedziały, że jej niezależność oznaczać będzie zerwanie unii finansowej. Szkockich separatystów do czerwoności rozgrzała także niedawna wypowiedź przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, że w wypadku zwycięstwa zwolenników suwerenności istnieje mała szansa, by pozostali członkowie UE zgodzili się na przyjęcie Szkocji do wspólnoty. Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski ocenia w rozmowie z „Codzienną”, że przykład szkocki może jeszcze bardziej zachęcić separatystów z różnych rejonów Europy do walki o niezależność. Zwraca uwagę, że strach przed takimi ruchami spowodował, że rządy Hiszpanii, Rumunii czy Słowacji nie poparły niepodległości Kosowa. Czy Szkoci zdecydują się pójść tą drogą? Zdaniem eksperta ds. stosunków międzynarodowych, w tym wypadku raczej zwycięży racjonalność i to pomimo ciągłego przypominania Bravehearta. – Pokładałbym ufność w brytyjskości Szkocji, ugruntowanej wielowiekową tradycją. Uważam, że uda się Wyspom wyjść z kryzysu dzięki zastosowaniu politycznych narzędzi. Nie byłbym jednak pewny, że podobne kroki wystarczą do rozwiązania problemów, w szczególności Hiszpanii, gdzie dążenia Katalonii są wzmacniane przez kryzys gospodarczy – oceniał dr Żurawski vel Grajewski.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze