Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Teraz cały czas dla Henia

Dodano: 14/09/2015 - Numer 1217 - 14.09.2015
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
WYWIAD \ Z PIOTREM MAŁACHOWSKIM, MISTRZEM ŚWIATA W RZUCIE DYSKIEM Z PEKINU, ZAWODNIKIEM GRUPY SPORTOWEJ ORLEN, ROZMAWIA KRZYSZTOF OLIWA Naprawdę jestem zmęczony psychicznie. Mój syn ma dwa lata. Przegapiłem mnóstwo etapów jego rozwoju, przy których bardzo chciałem być. Nawet gdy trzymam Henia na rękach i pytam, gdzie jest tata, on pokazuje na telewizor. Po mistrzostwach świata w Pekinie mówiłeś, że jesteś bardzo zmęczony psychicznie. Mimo to nie zmieniłeś swojego kalendarza startów. Parę dni temu oglądaliśmy Cię w Berlinie, w niedzielę startowałeś w memoriale Kamili Skolimowskiej. Podtrzymuję to wszystko. Tęsknię za synem, chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu, a nie mam takiej możliwości, bo cały czas jestem poza domem. Henio w listopadzie kończy dwa lata, zaczyna mówić, pokazuje, kiedy jest głodny, czego chce, a czego nie. Przegapiłem wiele momentów jego rozwoju. Kiedy trzymam go na rękach i pytam, gdzie jest tata, on pokazuje na telewizor. Źle mi z tym. Stadion Narodowy to dobry obiekt na zawody lekkoatletyczne? Odbywają się tam koncerty, Verva Racing Team czy inne wydarzenia sportowe. Szkoda, że nie ma bieżni. W weekend oprócz Adama Kszczota byli wszyscy polscy medaliści z Pekinu. Marcin Gortat narzekał niedawno, że Polacy interesują się tylko piłką nożną. 35 tys. ludzi przyszło oglądać strażaków [chodzi o mecz Polska–Gibraltar]. My o takiej publice możemy pomarzyć. Na ostatni miting w Berlinie sprzedano 55 tys. biletów. I nie kosztowały 19 zł tak jak u nas, tylko dużo, dużo więcej. A niektórzy u nas nie chcą wejściówek nawet za darmo. Z czego to wynika? Przecież odnosicie sukcesy, jesteście rozpoznawalni. Nie ma dobrego przekazu w mediach, brakuje klubów, ligi, obiektów, cyklicznych zawodów. Kiedyś organizowano mecze międzypaństwowe. Polska–Niemcy, Polska–ZSSR czy Polska–USA to były gigantyczne wydarzenia. Na Stadion Dziesięciolecia przychodziło po 100 tys. kibiców, a ci, którzy nie dostali wejściówek, wisieli na pobliskich słupach i drzewach. Czyli brakuje wszystkiego. Nie garną się też do tego sponsorzy. Jak kiedyś pojawi się opcja, że pieniądze ze sponsoringu będzie można odpisać od podatku, to więcej firm zechce reklamować się przez sport. Wtedy powinno coś drgnąć. Podpowiadałeś już takie rozwiązanie ministrowi Adamowi Korolowi? Owszem, ale nie wiem, co zrobi z tą wiedzą. Nie zmienia to faktu, że gdyby w naszej dyscyplinie było więcej kasy, to organizowano by więcej zawodów, powstałyby też obiekty dla młodzieży. Nie ma lepszego sposobu na konfrontację swoich umiejętności niż bezpośrednia rywalizacja. Zwłaszcza w międzynarodowych zawodach. Można być królem własnego podwórka, a gdy tylko wychyli się nos poza dom, kompletnie palić się psychicznie. Wspomniałeś o pieniądzach. W rankingu stu najbogatszych sportowców jest tylko jeden lekkoatleta – Usain Bolt. W Polsce trudno zarobić na uprawianiu Twojej dyscypliny sportu. U nas stypendia są weryfikowane co roku. Jeśli nie osiągnie się zakładanego wyniku sportowego, to kasa przepada. A przecież w sporcie zdarzają się słabsze momenty czy kontuzje. Jestem tym szczęśliwcem, że mam sponsora. Umowa z Orlenem zapewnia mi wielki luz psychiczny. Niezależnie od tego, co się stanie, będziemy mieli za co żyć czy nakarmić rodzinę. W moim wypadku gdyby nie Orlen, to musiałbym pójść do pracy w wojsku. Jestem żołnierzem. Jak to wygląda w innych krajach? Za medale mistrzostw świata [Ministerstwo Sportu za złoto w Pekinie płaciło 27 600 zł] czy igrzysk olimpijskich płaci się lepiej niż u nas. Robert Harting ma dziesięciu sponsorów na swojej koszulce, jeździ świetnym mercedesem. To samo Gerd Kanter. No ale w Polsce rzut dyskiem nie jest tak popularny jak w Niemczech czy Estonii. Po sukcesie w Pekinie najpierw uroczyste powitanie na lotnisku, potem spotkania z premier, ministrem sportu, prezydentem Wrocławia. Nie masz tego dość? Widać, że władze nas doceniają, choć wiem, że pojawiają się też opinie, że chcą ogrzać się w blasku naszych sukcesów. Dla nas jednak to fajne i nowe przeżycie. Artykuł przygotowany przez redakcję we współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze