Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Powrót bohaterów z polskich Termopil

Dodano: 21/09/2015 - Numer 1223 - 21.09.2015
Komuniści chcieli, by świat o nich zapomniał. Przez dziesiątki lat nie wspominały o nich podręczniki historii, a propaganda sowiecka próbowała zniszczyć wszelkie ślady ich obecności. Wszystko na nic. W sobotę w obecności kilkuset osób z Polski i Ukrainy otwarto odrestaurowany cmentarz polskich żołnierzy poległych w bitwie pod Dytiatynem, zwanym polskimi Termopilami. To kolejny przykład na to, że prawda zawsze zwycięży z fałszem i zakłamaniem – mówi nam Szymon Hatłas, jeden z inicjatorów sobotniej uroczystości. Jak podkreśla, do tej pory o bitwie mówiło się mało albo wcale. Tymczasem jest to jeden z największych dowodów na chwałę polskiego oręża. Nazwa bitwy była umieszczona na pierwszym, stworzonym w 1925 r. Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, co najlepiej oddaje estymę, jaką cieszyło się to wydarzenie w 20-leciu międzywojennym. Bitwa rozegrała się 16 września 1920 r. w czasie wojny z bolszewikami. Nieopodal wsi Dytiatyn (obecnie teren Ukrainy, ok. 100 km do Lwowa) oddział złożony z blisko 660 polskich żołnierzy powstrzymał trzykrotnie większe siły sowieckie – doborową jednostkę 8. Dywizji Czerwonych Kozaków. Uratowali tym samym tyły 8. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego i sprzymierzonej z Polakami ukraińskiej dywizji kawalerii. Siłami polskimi dowodził kpt. Jan Gabryś. W czasie walki najbardziej wsławiła się 4. bateria 1. Pułku Artylerii Górskiej, nazwana później baterią śmierci. To nawiązanie do faktu, że wszyscy żołnierze broniący wzgórza 385 z tego oddziału zginęli. Polacy bronili się do ostatniego naboju. Bitwę zakończyła walka do ostatniej kropli krwi na bagnety. – Zachowali się tak, jak przystało na żołnierza polskiego. Bezsprzecznie są dla nas wzorem – mówi nam kpt. Damian Ostapiak, dowódca 1. Baterii Artylerii Samobieżnej 10. Brygady Kawalerii Pancernej, która kultywuje pamięć i tradycję „baterii śmierci”. Delegacja jednostki na obchody przyjechała ze Świętoszowa w woj. dolnośląskim. Na odsłonięcie okazałego monumentu przybyło kilkaset osób. Dużą grupę stanowili Polacy (w tym doskonale widoczna ekipa z Klubów „Gazety Polskiej” z Gliwic i Raciborza), ale nie zabrakło Ukraińców. Gospodarze terenu aktywnie włączyli się w organizację uroczystości. – Muszę przyznać, że strona ukraińska brała aktywny udział w upamiętnieniu bitwy pod Dytiatynem. To wspaniały przykład na budowanie pozytywnych relacji między oboma krajami – mówi „Codziennej” o. Grzegorz Cymbała OFM Conv., proboszcz parafii w Bołszowcach. Zakonnicy odegrali kluczową rolę w przywracaniu pamięci o Dytiatynie. – Jako franciszkanie szukamy punktów w naszej historii, na których możemy budować wspólną przyszłość. Ten przykład nadaje się idealnie, bo nawiązuje do wspólnej polsko ukraińskiej walki z bolszewizmem. Jest to ważne, bo dzisiaj widzimy, że historia się powtarza – podkreśla o. Grzegorz. Do uczestników uroczystości list wystosował prezydent Andrzej Duda. „Bardzo się cieszę, że historyczne wzgórze 385, słusznie nazwane Polskimi Termopilami, odzyskuje kształt godny miejsca pamięci narodowej” – napisał Andrzej Duda. „Zwycięska wojna z bolszewikami nie przyniosła odrodzenia wolnej Ukrainie. Dytiatyn stał się symbolem polsko ukraińskiego braterstwa broni. Bój, w którym poległo blisko 100 naszych rodaków, II RP uczciła wzniesieniem tutaj kaplicy oraz tablicą na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Władze komunistyczne zniszczyły te pamiątki, ale nie zdołały zatrzeć pamięci o Polskich Termopilach. Ta pamięć [...] jest dzisiaj szczególnie ważna. […] Niepodległa Polska i niepodległa Ukraina są sobie bardzo bliskie i nawzajem potrzebne” – zaznaczył Andrzej Duda. Poświęcenia monumentu dokonali duchowni trzech Kościołów: katolickiego, prawosławnego i grekokatolickiego. Budowę pomnika sfinansowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze