Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Znów nadchodzą ciekawe czasy

Dodano: 25/01/2016 - Numer 1326 - 25.01.2016
Spadek cen ropy, o ile utrzyma się dłużej, oraz potencjalny kryzys w Chinach mogą zmodyfikować układankę światowych gospodarek. Ostatni tydzień był pierwszym w 2016 r., który pokazał, że rynki nie muszą tylko i wyłącznie spadać. Siła odbicia i na giełdach akcji, i na towarze, który wywołuje obecnie najwięcej emocji, czyli na ropie, była charakterystyczna dla zjawiska „short squeeze“. Nie wdając się w szczegóły, zjawisko to polega na bardzo silnym odbiciu w górę na skutek wcześniejszego zagęszczenia się pesymizmu uczestników rynku. Sprzedający aktywa „na krótko“ są zmuszani do zamykania swoich pozycji, co powoduje chwilowy gwałtowny wzrost popytu, a z nim – cen. Nie wiemy, czy ostre wzrosty cen ropy to „short squeeze“ – jeśli tak, to nie jest dobry prognostyk na przyszłość, bo w takim wariancie zmiana ceny nie ma podłoża fundamentalnego. Tak czy inaczej to, że ropa w dwa dni odrobiła straty na cenie z ostatnich dwóch tygodni, nie oznacza jeszcze, że trend się zmienił, a z pewnością nie przekreśla znaczenia ostatniego roku, w którym cena spadła o jedną trzecią. Jeśli stan ten się utrzyma, będzie to miało swoje geopolityczne znaczenie. Rosja, której budżet jest oparty na cenie ropy, notuje deficyt przy cenie niższej niż 70 dol. za baryłkę. Raport rosyjskiego banku centralnego z połowy 2015 r. traktuje cenę 40 dol. jako poziom stresu (wariant uważany za skrajnie pesymistyczny), przy którym możliwa jest głęboka recesja. Obecnie ceny ropy kszytałtują się poniżej 35 dol. za baryłkę. Czy gospodarka naszego wschodniego sąsiada jest w stanie zrównoważyć te problemy, produkując inną wartość dodaną? Trochę o tym wie zapewne Bill Browder, prezes funduszu Hermitage Capital, który był jednym z większych inwestorów w Rosji. Warto odszukać i zapoznać się z wywiadami, jakich udziela na temat zasad panujących w tamtej gospodarce. W szczególności jest to lektura obowiązkowa dla tych, którzy uważają, że potencjalna stopa zwrotu uzasadnia podjęcie ryzyka, a tacy inwestorzy znajdowali się także w Polsce. Trudno liczyć na uratowanie przez innowacyjne firmy kraju, który nie zapewnia bezpieczeństwa ich właścicielom. Chiny rozwijały się na skutek centralnie zaplanowanych decyzji. Używano taniego kapitału i taniej siły roboczej, wpuszczając inwestorów zagranicznych w ściśle określone obszary. Stworzono warunki do szybkiego wzrostu PKB, a być może jedynie iluzję szybkiego wzrostu PKB przez sztuczne napędzanie inwestycji infrastrukturalnych. Sama gospodarka z pewnością poczyniła postępy, zgromadzono też pewien kapitał intelektualny, więc tak całkowicie sukcesu Chinom nie można odmówić. Niemniej jednak zachwyty niektórych środowisk nad „chińskim cudem“, opowiadanie, że to najbardziej kapitalistyczna z dużych gospodarek, są mocno przesadzone, a opinia, że przyszłość należy do Azji, przedwczesna. Zrównoważenie, zróżnicowanie wewnętrzne gospodarki wymaga wolności, etyki i poszanowania własności. Jeśli ktoś interesuje się odpowiedzią na pytanie, dlaczego Chiny mogą mieć trudności z taką transformacją, może zacząć od przeczytania książki „Mr. China“ Tima Clissolda. To historia amerykańskich przedsiębiorców, którzy jako pierwsi chcieli skorzystać z potencjału Chin, próbując budować tam biznesową kulturę i silne korporacje. Zderzenie się z rzeczywistością, w której lojalność, uczciwość czy też normalne działanie władzy sądowniczej nie są tak oczywiste, jak się wydawało ludziom Zachodu, było bolesne. Hamowanie tempa rozwoju Chin i spadające ceny surowców zapowiadają kolejny etap w historii gospodarczej świata, który ponownie pokaże, że zwycięzcą są Stany Zjednoczone. Nawet jeśli ten największy rynek czeka bessa, co jest jak najbardziej możliwe, Ameryka wejdzie w kolejny etap silna jak zawsze. Jej siła nie bierze się ani z surowców, ani z taniej siły roboczej, ale z kultury innowacji, odwagi do podejmowania ryzyka i akceptacji dla nieuniknionych błędów oraz naturalnego szacunku dla przedsiębiorców i prywatnej własności. O charakterze tej kultury można pisać wiele, ciekawie opisuje jej podstawy książka „Nigdy nie gaśnie nadzieja“ Feliksa Zandmana, choć sama dotyczy innego tematu. Praca Zandmana dla Budd Company i historia opowiadająca, jak próbował „zarobić“ dla firmy 2 mln dol. przez znalezienie luki prawnej w umowie z kontrahentem, mówi najwięcej o tym, dlaczego Stany Zjednoczone są tak silne gospodarczo. Polska ma potencjał, aby wśród tych wzorców wyróżniać się pozytywnie. Jesteśmy narodem wolnym, myślimy samodzielnie, często udaje się nam unikać błędów popełnianych przez narody Europy Zachodniej. W kwestii szacunku dla przedsiębiorczości i solidności mamy przestrzeń do poprawy, ale z pewnością sprawy mają się lepiej niż w krajach położonych na wschód od nas. Powoli budujemy kapitał intelektualny i nie bazujemy na surowcach. W Polsce działa mnóstwo drobnych firm, które mają potencjał, aby nas chronić, potrzebujemy tylko budowy kultury szacunku dla tych przedsiębiorców i troski o to, aby czuli się swobodnie i bezpiecznie w codziennej budowie dobrobytu. Z pewnością konieczna jest też transformacja prawa tak, aby drobni przedsiębiorcy zostali odciążeni od nadmiaru biurokratycznych obowiązków. Wtedy, z pewnością, damy radę.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze