Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Gawłowski znów plącze się w zeznaniach

Dodano: 29/01/2020 - numer 2543 - 29.01.2020
fot. Marcin Bielecki/PAP
fot. Marcin Bielecki/PAP
Podczas kolejnej rozprawy sądowej senator Stanisław Gawłowski wzburzył się podczas odczytywania fragmentu przesłuchania, w którym był pytany o swoją asystentkę Aleksandrę O., nazywaną „piękną Olą”, i gang „młotkowców”, kierowany przez byłego męża asystentki Gawłowskiego. Polityk mówił, że ten wątek jest wyciągany celowo przez prokuraturę i służby specjalne „państwa PiS”, żeby go skompromitować.
Proces w sprawie afery melioracyjnej rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. Już drugi dzień był poświęcony głównemu oskarżonemu Stanisławowi Gawłowskiemu. O ile przed wejściem na salę rozpraw, przed dziennikarzami polityk PO wciąż wygłaszał tezy o tym, że śledztwo było prowadzone na polityczne zamówienie, o tyle w sali w zderzeniu z pytaniami prokuratora stracił pamięć i udzielał mało przekonujących odpowiedzi.
Senator pogubił się w zeznaniach, gdy był pytany o to, jak to się stało, że „dokumenty dotyczące inwestycji wrót sztormowych na jeziorze Jamno miał u siebie w domu”. Według śledczych za pomoc w wygraniu przetargu na tę inwestycję Gawłowski miał wziąć 400 tys. zł.
Podczas przesłuchania zeznał, że dokumenty dał mu dyrektor Zarządu Melioracji. Tydzień temu mówił zaś, że nie pamięta, skąd je ma. Wczoraj jednak przypomniał sobie, że szef Zarządu Melioracji przekazał mu je wtedy, gdy wokół wrót sztormowych zrobił się szum medialny – inwestycja doprowadziła do katastrofy ekologicznej.
Podczas wczorajszej rozprawy został także odczytany fragment z przesłuchania Gawłowskiego dotyczącego jego asystentki Aleksandry O., zwanej „piękną Olą”, i gangu „młotkowców”. To wzburzyło senatora Gawłowskiego. Próbował przekonywać sąd, że ten wątek nie ma nic wspólnego ze śledztwem, a prokuratura i tajne służby „państwa PiS” chcą go wykorzystać przeciwko niemu. Sędzia Grzegorz Kasicki poinformował oskarżonego, że tego typu przemyślenia będzie mógł złożyć po zamknięciu przewodu sądowego w czasie mów końcowych.
Dlaczego podczas przesłuchania śledczy pytali o Aleksandrę O. i „młotkowców”? Gdy w 2008 r. poseł Stanisław Gawłowski został wiceministrem środowiska, zatrudnił jako swoją asystentkę Aleksandrę O., młodą działaczkę PO z Koszalina. Miała ona wtedy niewielkie doświadczenie zawodowe – roczne zatrudnienie w Urzędzie Pracy w Koszalinie. Jednak dzięki protekcji Gawłowskiego jej kariera zawodowa rozwijała się w zawrotnym tempie.
Pod koniec 2008 r. Gawłowski rekomendował ją na przewodniczącą rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowisk i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Wywołało to zdziwienie radnych opozycji Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, bo budżet WFOŚiGW to kilkaset milionów złotych rocznie. Przestrzegali, że stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej to nie program Pierwsza Praca. Koalicja PO-PSL jednak poparła Aleksandrę O.
O ile Aleksandra O. miała niewielkie doświadczenie zawodowe, o tyle jej mąż związany był przez wiele lat z dość specyficzną branżą. Według prokuratury był szefem gangu „młotkowców”, który napadał na jubilerów w Berlinie. Działalność grupy polegała m.in. na rozbijaniu witryn jubilerów i kradzieży drogich zegarków. Kilkunastu z nich, w tym mąż Aleksandry O., zostało schwytanych i skazanych przez Sąd Okręgowy w Koszalinie. Wartość rzeczy ukradzionych przez bandę „młotkowców” to kilka milionów złotych.
Podczas śledztwa jeden ze skazanych uczestników gangu miał zeznać, że polityk przyjmował korzyści majątkowe zrabowane w Berlinie. Dlatego prokuratura pytała Gawłowskiego o te wątki. Nie znaleziono jednak dowodów potwierdzających zeznania gangstera i w tej sprawie Gawłowski zarzutów nie usłyszał.
 
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze