Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Koronawirus nie zatrzymał wojen

Dodano: 14/05/2020 - numer 2632 - 14.05.2020
O tym, że koronawirus stał się problemem globalnym, nie trzeba nikogo przekonywać. Od San Marino po Indie czy Stany Zjednoczone – w niemal każdym kraju na świecie patogen z Chin upatrzył sobie ofiary. Także tam, gdzie burzone są szpitale, nie ma opieki medycznej, a o sprzęcie do ratowania życia można jedynie pomarzyć. W Syrii, Jemenie czy Libii, gdzie od wielu lat trwają wojny wewnętrzne, walka z koronawirusem schodzi na dalszy plan. 
W przestrzeni medialnej najwięcej uwagi w ostatnich tygodniach poświęcono walce Włoch z koronawirusem. Nie ma w tym nic dziwnego – to Lombardia przez długi czas dzierżyła miano europejskiego epicentrum choroby. Każdego dnia na Półwyspie Apenińskim umierały setki osób zarażonych COVID-19. Wiele mówiło się o Francji, Niemczech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, gdzie patogen z Wuhan również siał spustoszenie, choć w ostatnim czasie nieco wyhamował. Teraz oczy całego świata zwrócone są na Stany Zjednoczone, gdzie każdej doby odnotowywanych jest od kilkuset do nawet 2 tys. zgonów. Tymczasem zaledwie ułamek czasu poświęca się na omówienie sytuacji w krajach targanych konfliktami wewnętrznymi, gdzie także toczy się walka z koronawirusem. Syria, Jemen czy Libia nagle przestały być „atrakcyjne” medialnie, choć sytuacja w tych krajach nie uległa poprawie, a wręcz znacząco się pogorszyła. Do wybuchu pandemii szerzej raportowano o wzroście napięć na Bliskim Wschodzie. Później region ten w serwisach zszedł na dalszy plan.
Syria tonie we krwi
W kraju rządzonym przez dyktatora Baszara al-Asada trudno mówić o wymiernych skutkach przeciwdziałania koronawirusowi. Gdyby było ono choć w kilku procentach tak silne, jak prowadzona przez Damaszek operacja wymierzona w opozycję i antyrządowe siły, to jeden z wielu problemów byłby szybko zażegnany. Oficjalne statystyki mówią o 50 osobach zarażonych koronawirusem w tym kraju, jednak należy pamiętać, że liczba ta jest trudna do zweryfikowania, a rzeczywistych nosicieli COVID-19 w Syrii może być znacznie więcej. Niezależnie jednak, czy chorych jest 50 czy 5 tys., to i tak nie ma gdzie ich leczyć. Szpitale i inne placówki medyczne, a także obiekty cywilne są notorycznie bombardowane i równane z ziemią przez wojska Asada i przychylną mu Rosję. Z najnowszych raportów wynika, że tylko w okresie od kwietnia 2019 r. do lutego br., przy współudziale rosyjskiego wojska, zbombardowano ponad 50 szpitali i blisko 100 szkół, głównie w prowincjach Idlib, Hama i Aleppo. Większości nalotów dokonywano z premedytacją, wiedząc, że w budynkach przebywają bezbronni cywile i dzieci, a nie osoby zagrażające reżimowym władzom. Co ciekawe, w ostatnich dniach ONZ oskarżyła strony konfliktu w Syrii o celowe wykorzystywanie pandemii koronawirusa do intensyfikacji ataków. Odnotowuje się również coraz więcej zamachów bombowych. Tylko w kwietniu zginęło w nich blisko 40 cywilów. Do tego dochodzi działalność komórek tzw. Państwa Islamskiego (IS), które nadal funkcjonują w Syrii. Przywódcy IS wydali niedawno oświadczenie, by dżihadyści nie wyjeżdżali do Europy z obawy przed zarażeniem, a prowadzili swoją działalność właśnie na Bliskim Wschodzie. Bardzo możliwe, że w najbliższym czasie dojdzie do reaktywacji niektórych struktur ekstremistów i wzrostu liczby ataków, dokonywanych przez żołnierzy spod czarnej flagi kalifatu.
Rosja miesza w Libii
Od lutego, gdy wspierany przez ONZ libijski rząd Fajiza Mustafy as-Saradża zawiesił udział w pokojowych rozmowach, które pod auspicjami wspomnianej organizacji prowadzone były w Genewie, sytuacja w Libii uległa znacznemu pogorszeniu. Bezpośrednią przyczyną zawieszenia rozmów były ataki dokonywane przez żołnierzy samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej (ANL), na czele której stoi gen. Chalifa Haftar. Od wielu miesięcy prowadzi on ofensywę na Trypolis, gdzie swoją siedzibę ma rząd as-Saradża. W kwietniu walki się nasiliły. W niedzielę na Trypolis spadły kolejne rakiety, które zabiły kilka osób, w tym dziecko. Warto dodać, że armię gen. Haftara wspiera Rosja. Zdaniem ONZ, jest to ok. 1200 osób – najemników z tzw. Grupy Wagnera. Zagraniczni najemnicy skutecznie wzmocnili potencjał militarny sił Haftara, często zajmując się specjalistycznymi działaniami, takimi jak pomoc w atakach lotniczych i artyleryjskich, walka elektroniczna czy działania snajperskie.
Do zaprzestania walk w Libii wezwała w ostatnich dniach Unia Europejska. „Domagamy się, aby wszystkie strony działały odpowiedzialnie i natychmiast zaprzestały walk w kraju” – podkreślił szef unijnej dyplomacji Josep Borrell w oświadczeniu wydanym w imieniu 27 państw członkowskich. W kontekście koronawirusa sytuacja w Libii jest podobna do tej w Syrii – służba zdrowia znajduje się w opłakanym stanie. Brakuje dosłownie wszystkiego: od testów, przez sprzęt medyczny i ochronny, po lekarzy i personel medyczny. O ile w ogóle można mówić o lepszej sytuacji, to dotyczy ona wyłącznie dużych miast, zaś na obszarach wiejskich służba medyczna to jedynie teoria. Do tej pory w Libii potwierdzono 64 przypadki zarażenia koronawirusem. Patogen doprowadził do śmierci m.in. byłego premiera kraju Mahmuda Dżibrila, który zmarł 5 kwietnia w Kairze.
Rozbity Jemen
Sytuacja pogarsza się także w ogarniętym wojną Jemenie, gdzie pod koniec kwietnia jemeńscy separatyści, kontrolujący południe kraju, poinformowali o zerwaniu porozumienia pokojowego z rządem i o ustanowieniu niezależnej administracji z siedzibą w głównym mieście regionu – Adenie. W opublikowanym oświadczeniu Tymczasowa Rada Południa, reprezentująca separatystów, wspieranych m.in. przez Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Iran, poinformowała o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na kontrolowanym przez siebie terytorium. Uznawany przez Arabię Saudyjską rząd centralny w Sanie, stolicy Jemenu, stoi na stanowisku, że skoro separatyści odrzucili porozumienie pokojowe, podpisane jesienią w Rijadzie, to jest to równoznaczne ze wznowieniem konfliktu na całej jego szerokości. Wspomniane porozumienie zakładało, że reprezentanci separatystów mieli wejść do nowego ogólnokrajowego rządu i poddać jego zwierzchnictwu swoje siły zbrojne. Teraz niewiele wskazuje jednak na to, by w najbliższych miesiącach doszło do ustabilizowania sytuacji, nawet w obliczu pandemii.
Niezbędna pomoc
Zarówno Jemen, jak i Syria, a także Libia znalazły się na liście krajów priorytetowych, którym należy udzielić natychmiastowej pomocy finansowej na walkę z głodem i wsparcie działań ograniczających rozprzestrzenianie się koronawirusa na ich terytorium. ONZ zaapelowała do najbogatszych osób i firm na świecie, by zebrali 4,7 mld dol. na ten cel. – Jeśli nie będziemy działać teraz, musimy przygotować się na znaczny wzrost konfliktów, głodu i ubóstwa – ostrzegł zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Mark Lowcock. Zebrane fundusze mają być przeznaczone na zakup sprzętu medycznego do testowania i leczenia chorych, zapewnienie punktów do mycia rąk w obozach dla uchodźców, uruchomianie kampanii informacyjnych i zbudowanie humanitarnych mostów powietrznych z Afryką, Azją i Ameryką Łacińską. Według ONZ, szczyt zachorowań na koronawirusa w najbiedniejszych krajach świata jest spodziewany w ciągu najbliższych trzech do sześciu miesięcy. Nie poradzą sobie one z nagłym przyrostem zachorowań na koronawirusa. Bez pomocy Zachodu będą skazane na klęskę, w największym tego słowa znaczeniu.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze