Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

UE pękająca na trzy obozy (cz. 3)

Dodano: 18/06/2020 - numer 2661 - 18.06.2020
Dyskusja nad skalą i charakterem Funduszu Odbudowy po kwietniowej akcji dyplomacji hiszpańskiej i francuskiej, ukoronowanej propozycją tandemu niemiecko-francuskiego z 18 maja, wkroczyła na nowy etap wraz z wysunięciem oficjalnej propozycji Komisji Europejskiej odnośnie do unijnych instrumentów zwalczania skutków gospodarczych pandemii koronawirusa. Krok ten nie kończy rozgrywki o kształt działań UE w omawianym zakresie, lecz otwiera jej nowy etap. Rozstrzygnięcie powinno nastąpić w trakcie najbliższego posiedzenia Rady Europejskiej – tzn. 19 czerwca.
Komisja Europejska wystąpiła z własnym projektem Funduszu Odbudowy 27 maja. Kwota Funduszu Odbudowy została w jego ramach wkomponowana w Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) UE 2021–2027, podniesiona do 750 mld euro (Francja i Niemcy proponowały 500 mld euro) i podzielona na dwie części. Część bezzwrotnych grantów w myśl propozycji niemiecko-francuskiej (500 mld euro) i część (250 mld euro) w formie pożyczek.
Projekt Komisji Europejskiej, decyzja Rady Europejskiej
Propozycja KE nie jest projektem zamkniętym. Kilka kluczowych spraw pozostawiono do decyzji Rady Europejskiej – w tym sposób pozyskiwania środków na Fundusz Odbudowy. Rozstrzygnięcia wymaga możliwość tworzenia nowych źródeł dochodów dla budżetu UE, takich jak podatek cyfrowy, podatek od emisji dwutlenku węgla czy od działalności „dużych przedsiębiorstw”. Szczegółów odnośnie do proponowanych nowych podatków nie przedstawiono.
Istotą propozycji jest jednak osiągnięcie zdolności zbierania na Fundusz Odbudowy środków poprzez podatki nakładane przez UE jako taką, a nie z wpłat składek państw członkowskich. Odpowiada to zwolennikom stałego pogłębiania integracji. Przeciwnicy wskazują, że stanowiłoby to niebezpieczny precedens budowy superpaństwa, wzbudzało napięcia wewnątrzunijne poprzez zmuszanie podatników we wszystkich państwach UE do spłaty pożyczek, które przyniosą korzyści tylko niektórym krajom, a także zwiększało ryzyko niewłaściwych wydatków rządów państw członkowskich, które traciłyby motywację do utrzymywania dyscypliny budżetowej.
Wkomponowanie całego pomysłu w WRF powoduje jego skombinowanie z polityką klimatyczną UE, co jest widoczne we wspomnianym proponowanym unijnym podatku od emisji dwutlenku węgla i w nakazie, by co najmniej 25 proc. przyznawanych w ramach Funduszu Odbudowy środków było spożytkowywanych na zielone cele klimatyczne. Przyjęcie reguł unijnej polityki klimatycznej stanowiłoby oczywiście dodatkowe obciążenie dla gospodarki polskiej, ale skierowane na transformację klimatyczną fundusze z budżetu UE byłyby z kolei szansą zamortyzowania owych obciążeń.
Rzecz jednak w proporcjach między obciążeniami a wsparciem finansowym z UE, czyli w szczegółach, a tych jeszcze nie znamy. Kryteria przyznawania grantów i pożyczek nie są jasne. Media donoszą jednak, że największymi beneficjentami propozycji KE byłyby Włochy, które mogłyby się ubiegać o ok. 82 mld euro, Hiszpania (77 mld euro), Francja (39 mld euro) i Polska (38 mld euro).
Propozycja KE jest jednak tylko propozycją właśnie. Decyzje podejmą państwa członkowskie w Radzie Europejskiej, gdzie zasiadają ich przywódcy, każdy z własnym elektoratem, o którego akceptację musi się ubiegać. Jest to czynnik niewystępujący w pracach Komisji Europejskiej, a będzie on na dłuższą metę rozstrzygający. To pod wpływem presji wyborców bogatej Północy nacisk państw klubu skąpców już spowodował, że najnowsza propozycja budżetowa Komisji Europejskiej WRF UE 2021–2027 jest nieco niższa niż poprzednia z grudnia 2018 r., silnie oprotestowana przez Finlandię w czasie jej prezydencji w grudniu 2019 r.
Ataki i pochwały
Gra jest w toku i jest to gra złożona. Przeforsowanie postulatów Północy wymaga zdyskredytowania państw Wschodu, by można je „ukarać” za „nieprzestrzeganie zasad unijnych”. Ataki na Polskę i Węgry są więc logiczną taktyką działania, wiodącą do tego celu. Atakom tym towarzyszy od kilku tygodni fala pochwał i podziwów dla kondycji gospodarki polskiej i generalnie państw wschodniej flanki UE zarówno w mediach francuskich oraz niemieckich, jak i w prognozach i ocenach KE. Jest ona merytorycznie uzasadniona, ale przecież nie stała się taka w ostatnich dniach.
Dostrzeżenie siły polskiej (środkowoeuropejskiej) gospodarki i nagłaśnianie tego faktu daje natomiast wygodne tło do wezwania Polski i innych państw regionu do zwiększenia ciężarów, które „w imię unijnej solidarności powinny na siebie przyjąć”. Ataki trzeba wytrzymać, a pochwały rozumieć w ich kontekście. O budżecie UE decyduje bowiem Rada Europejska jednomyślnie i Rada UE – także jednomyślnie, chyba że ta pierwsza (również jednomyślnie) zezwoli jej na procedurę większościową. Tak czy inaczej bez zgody Wschodu, zgodnie z prawem nic się ustalić nie da. Polityka nie jest jednak uczciwym procesem sądowym. Mocarstwa mają zdolność naginania prawa.
Pytanie zasadnicze o realia finansowe
Problem (abstrahując od jak widać nie tylko ideologicznego sporu progresywistycznego mainstreamu UE z konserwatywnymi rządami Polski i Węgier, lecz także twardej sprzeczności interesów finansowych) dla całej Unii jest głęboki i zapewne nierozwiązywalny. Kryje się w retorycznym w gruncie rzeczy pytaniu: czy pierwsza gospodarka unijna (niemiecka) oraz relatywnie małe gospodarki – niderlandzka, austriacka i skandynawskie – są w stanie skredytować drugą gospodarkę unijną (francuską), trzecią (włoską) i czwartą (hiszpańską), i to nie wiedząc, czy, kiedy i w jakiej skali nastąpi kolejna fala pandemii, jakie będą jej skutki, kogo dotknie najbardziej i czy będzie ostatnia?
Każdy odpowiedzialny rząd musi w tej sytuacji dbać o zachowanie w rezerwie własnych zasobów, skąpiąc ich na cele zewnętrzne. Pomoc finansowa, by była skuteczna, musi być potężna, a nie symboliczna. Zużywanie zasobów w skali strategicznej wymaga zaś zgody ich producentów, czyli wyborców. (Niemcy już o tym wiedzą i wyrok ich Trybunału Konstytucyjnego dał jasny sygnał, że RFN zachowa kontrolę nad wydawaniem pieniędzy swoich podatników bez względu na decyzje UE). Czy i w jakich krajach zgoda ta zostanie uzyskana? Jakie ruchy polityczne wywoła? Które partie na Północy zbiją na sporach wokół tego kapitał polityczny i czy rządy pod tą presją się nie ugną? Innymi słowy, czy Północ się nie zbuntuje? Jeśli pomoc zaś będzie nieskuteczna, Południe popadnie w głęboki kryzys gospodarczy, co ostatecznie także doprowadzi do buntu społecznego i uderzy w interesy Północy, której wyborcy-podatnicy zapominają, że transfery finansowe wewnątrz UE służą utrzymaniu jednolitego rynku europejskiego – są rekompensatą za zniesienie barier celnych i kontyngentów importowych i wystawieniem słabszych gospodarek na konkurencję silniejszych, a nie działaniem charytatywnym. Ich likwidacja zlikwiduje rynek zbytu dla dóbr i usług produkowanych na Północy i „poświęcających” się podatników z tych państw szybko uczyni bezrobotnymi. To nie jest scenariusz dobry dla nikogo.
Ten sam wywód można powtórzyć także i dla Wschodu. Próba jego eksploatacji przez odwrócenie kierunku transferu funduszy jest na krótką metę atrakcyjna dla całej zachodniej (północnej i południowej) klasy politycznej. Skończy się jednak jego wypchnięciem ze wspólnego rynku, a zatem bezrobociem na Zachodzie. To także nie jest scenariusz dobry dla nikogo.
Koronawirus to niejedyne wyzwanie – inne nie zaczekają
UE stoi przed olbrzymim wyzwaniem. Walczy z trzecim kryzysem, a skutki dwóch poprzednich, zarówno finansowe, jak i mentalne (narastająca wzajemna nieufność i niechęć do okazywania, a nie tylko deklarowania solidarności), nakładają się na siebie, dając efekt synergii. Rządy stąpają po polu minowym, gdyż polityczność wyborcza nie jest seminarium akademickim – nie jest polem ważenia chłodno kalkulowanych argumentów. Szansa, że nikt nie nadepnie na minę i nie zdetonuje min sąsiednich, jest niewielka. To wszystko zaś to tylko część rzeczywistości. Świat poza UE nadal istnieje, będzie dawał o sobie znać i na ogół nie będą to znaki przyjazne. Na dodatek, nie żyjemy w nirwanie i czas dany nam na rozwiązywanie pojawiających się problemów nie jest nieograniczony.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze