Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Były komandos współpracował z Rosją

Dodano: 24/08/2020 - Numer 2717 - 24.08.2020

USA \ Były kapitan Zielonych Beretów Peter Debbins został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Wiele osób podejrzewa jednak, że współpraca byłego komandosa z rosyjskimi służbami była bliższa, niż wynika z aktu oskarżenia.
Debbins był żołnierzem Sił Specjalnych US Army, znanych szerzej jako Zielone Berety. Został aresztowany w piątek i oskarżony o to, że w latach 1996–2011 przekazywał rosyjskiemu Głównemu Zarządowi Wywiadowczemu (GRU) informacje o aktywności swojej jednostki. Według prokuratury miał mu przekazywać dane o innych członkach amerykańskich sił specjalnych, w tym takie, które mogły pomóc mu w rekrutacji kolejnych agentów, oraz o ruchach wojsk USA m.in. w Gruzji i Azerbejdżanie.
Były komandos miał bardzo silne związki z Rosją. Jego matka urodziła się w ZSRS, Rosjanką była również jego żona, którą poznał podczas wizyty w Czelabińsku. Swojemu oficerowi prowadzącemu w GRU miał powiedzieć, że czuje się „synem Rosji” i chce z nią współpracować, bo USA są zbyt silne, co jego zdaniem zagraża pokojowi. Początkowo nie chciał pieniędzy za współpracę, ale potem zaczął je brać. Przy jednej okazji GRU zapłaciło mu za informacje butelką koniaku i rosyjskim mundurem.
Akt oskarżenia kończy się na 2011 r., ale zdaniem wielu komentatorów Debbins ma więcej na sumieniu. W 2004 r. lub 2005 r. z powodu nieokreślonego „naruszenia zasad bezpieczeństwa” stracił dowodzenie oddziałem, przepustkę bezpieczeństwa i rok później odszedł z wojska, ale w 2010 r. armia – zauważając, że jego kontakty rodzinne z Rosjanami mogą być problemem – zdecydowała się na przywrócenie mu uprawnień dostępu do tajnych informacji.
Od tego czasu był blisko związany z obronnością. Pracował m.in. dla współpracujących z Pentagonem firm CACI i BAH. Współpracował również jako analityk specjalizujący się w sprawach rosyjskich z NATO i europejskim dowództwem amerykańskich sił zbrojnych (EUCOM). Jeszcze w bieżącym roku wykładał w Instytucie Światowej Polityki – waszyngtońskiej szkole dla pracowników wywiadu, dyplomatów etc.
Zdaniem Daniela Hoffmana, byłego szefa stacji CIA w Moskwie, GRU nie wypuściłoby kogoś takiego z rąk nawet po tym, gdy odszedł z wojska. Nie tylko ze względu na dostęp do tajnych dokumentów, lecz także przez jego liczne znajomości w branży. – Rosjanie byliby zainteresowani jego siecią – powiedział mediom. Wiadomo też, że to GRU namawiało go do zostania komandosem – wiele osób podejrzewa, że jego późniejsza kariera również była inspirowana przez rosyjskie służby.
 
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze