Rosja wraca

Ryszard Czarnecki Piszę te słowa na Kaukazie Południowym, gdzie przebywam od tygodnia. Najpierw w Gruzji, gdzie z ramienia Parlamentu Europejskiego obserwowałem wybory prezydenckie, teraz w Republice Armenii. Do tych krajów należałoby wysłać tych politycznych ślepców, którzy nie chcą widzieć, jak Rosja konsekwentnie odbudowuje swoje imperialne wpływy. Armenię upokorzono, zmuszając ją do podpisania Unii Celnej z Moskwą – i to na finiszu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Teraz Kreml chce trzymać ją na krótkiej smyczy, szantażując poparciem – lub jego brakiem – dla pozostawienia w granicach państwa armeńskiego Górskiego Karabachu, obszaru kontrolowanego przez Ormian, a będącego z racji historycznych obiektem pożądania Azerbejdżanu. Gdy chodzi o Gruzję, zapewne po igrzyskach