Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Fetor nad fermami zwierząt

Dodano: 13/01/2015 - Numer 1012 - 13.01.2015
Najwyższa Izba Kontroli nie pozostawia suchej nitki na działaniach rządu względem ferm zwierząt. Mimo sześciu lat pracy Ministerstwo Środowiska nie było w stanie przygotować dobrej ustawy antyodorowej ani stosownych rozporządzeń, mających chronić Polaków przed życiem w smrodzie. Jak czytamy w raporcie NIK u pt. „Nadzór nad funkcjonowaniem ferm zwierząt”, ustawa antyodorowa zaczęła powstawać w 2008 r. Pierwsza została napisana pod koniec września i wkrótce potem wysłano ją do konsultacji międzyresortowych. Te trwały przez blisko… pięć lat. Ostateczna wersja była gotowa dopiero w styczniu 2013 r., ale trafiła jednak prosto do kosza. Oficjalnie posłowie PO twierdzili, że jest niepotrzebna, bo istniejące przepisy pozwalają na skuteczne rozwiązanie problemów z zanieczyszczeniem powietrza nieprzyjemnymi zapachami. Kontrolerzy NIK u rzucają jednak inne światło na problem. „Pomimo pięciu lat przygotowań, podjęto decyzję o zaniechaniu prac nad ustawą o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej ze względu na duży sprzeciw przedstawicieli wielu branż gospodarki oraz niektórych organów samorządowych. W ocenie MŚ aktualnie nie ma możliwości przeprowadzenia z sukcesem procesu legislacyjnego projektu ustawy o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej” – czytamy w raporcie. Lobby fermiarskie ma swoich przedstawicieli w Sejmie. Jednym z bardziej wpływowych jest Mirosław Koźlakiewicz, jeden z najbogatszych posłów, przewodniczący rady nadzorczej w ogromnych zakładach drobiarskich. Tymczasem wiele samorządów apeluje o przyjęcie stosownej ustawy. Uchwałę taką podjęła np. rada powiatu pszczyńskiego. NIK obnaża również inne niedociągnięcia władz względem uciążliwych ferm zwierząt. Jak czytamy w raporcie, w Polsce działają 864 wielkoprzemysłowe przedsiębiorstwa. Ich liczba stale rośnie. Tylko od 2010 r. przybyło ich 112. Za rozwojem branży nie idzie jednak rozwój kontroli, a prawo jest tak napisane, że właściciele z łatwością obchodzą przepisy dotyczące ochrony przyrody. Przykładem może być formalne dzielenie swoich gospodarstw na mniejsze, które podlegają bardziej liberalnym przepisom niż ogromne konglomeraty. Szwankuje także kontrola nad firmami. Do swoich obowiązków nie przykładały się również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Państwowa Inspekcja Sanitarna. Kontrole weterynaryjne i inspekcje ochrony środowiska w ogóle ze sobą nie współpracują. „Pomiędzy 2011 a 2013 r. tylko ośmiu wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska przekazywało regularnie (co pół roku) wojewódzkim lekarzom weterynarii informacje o skontrolowanych fermach” – podkreśla raport NIK-u.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze