Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Polska coraz bliżej igrzysk

Dodano: 14/09/2015 - Numer 1217 - 14.09.2015
PolandcoachStephaneAntigaMichalKubiakandPawelZatorskicheer.jpg
PolandcoachStephaneAntigaMichalKubiakandPawelZatorskicheer.jpg
Tunezja, Rosja, Argentyna, Iran, Wenezuela – wyliczanka pokonanych przez Polskę zespołów w rozgrywkach Pucharu Świata jest coraz dłuższa. Po pięciu meczach nasi siatkarze mają na koncie pięć wygranych i w tabeli ustępują tylko Stanom Zjednoczonym. Teraz naszych mistrzów świata czekają dwa dni przerwy, a w środę szósty mecz na turnieju w Japonii, z Kanadyjczykami. To był dobry weekend dla reprezentacji Polski. Zespół Stéphane’a Antigi w sobotę pokonał po ciężkiej walce bardzo niewygodnego rywala, jakim jest Iran 3:2 (18:25, 23:25, 25:15, 25:20, 15:11), a w niedzielę również nie bez problemów uporaliśmy się z Wenezuelą 3:1 (25:27, 25:23, 25:16, 25:23). Do meczu z Iranem przystąpiliśmy po trzech gładkich zwycięstwach i nic nie wskazywało na to, że czekał nas taki horror. Po dwóch partiach przegrywaliśmy bowiem 0:2 i wydawało się, że szóstego w tym roku starcia z Persami nie zdołamy rozstrzygnąć na naszą korzyść. Na szczęście wszystko skończyło się happy endem. – To był bardzo trudny mecz, ale satysfakcja po zwycięstwie jest wielka – przyznał po meczu Antiga. – To prawda, że w ostatnim okresie wygrywaliśmy regularnie z tym rywalem, jednak to jest zawsze ciekawe doświadczenie, gdy po drugiej stronie siatki jest rozgrywający Marouf. To jest siatkarz, który potrafi niemal z piłki na piłkę zmienić taktykę. W pierwszym secie Iran zdominował grę, był od nas lepszy. W kolejnym poziom obu drużyn jeszcze bardziej się podwyższył. Przede wszystkim na słowa uznania zasługują moi rezerwowi – Fabian Drzyzga i Mateusz Mika. Za nimi kawał dobrej roboty i wnieśli potrzebną do zespołu energię. Dzięki nim na parkiecie widzieliśmy prawdziwą drużynę – przyznał trener Polaków. Taki rozwój wydarzeń nie powinien zdziwić żadnego kibica. W tym roku żaden z sześciu meczów Polska–Iran nie zakończył się po trzech setach. Do tie breaka dochodziło w połowie z tych spotkań, których bilans jest bardzo korzystny dla Polski, bo z sześciu meczów wygraliśmy pięć – rywalom ulegliśmy tylko raz podczas wyjazdowego spotkania Ligi Światowej. Po Irańczykach widać było, że są żądni rewanżu. Mecz rozpoczęli znakomicie, wyglądając na dużo bardziej wypoczętych niż ospali Polacy, którym w pierwszym secie praktycznie nic nie wychodziło. Rozgrywający Saeid Marouflakrani robił, co chciał z naszym blokiem i w efekcie przegraliśmy gładko 18:5. W drugim secie mecz się wyrównał i nasz zespół w końcu się obudził, przegraliśmy jednak 23:25, bo znowu w najważniejszych momentach nie funkcjonował nasz blok. Na szczęście na trzecią partię biało-czerwoni wyszli całkowicie odmienieni. Świetnie grał Bartosz Kurek, który był najskuteczniejszym zawodnikiem w polskim zespole – zdobył 19 pkt. To jego świetnym serwom zawdzięczaliśmy prowadzenie 8:5 na początku seta. Później nasz gwiazdor grał z minuty na minutę coraz lepiej i poprowadził drużynę do zwycięstwa 25:15. Naszym graczom udawało się wyprowadzić rywali z równowagi. Irańczycy kłócili się z sędziami, Polakami i między sobą. W spornych sytuacjach nasi gracze wzruszali ramionami, a rywale rozpaczali, jak to ujął w telewizji komentator Polsatu Sport Wojciech Drzyzga, jakby „ktoś im ukradł kozę”. W tym czasie my robiliśmy swoje, nie oglądając się na przeciwników. W końcówce seta Kurek po prostu rozbił rywali i wygraliśmy 25:20. Później był tie break, ale nie przyniósł on żadnych emocji. Polacy po prostu rozbili rywali, którzy tracili punkty nawet w najbardziej głupi sposób, czyli po błędzie w ustawieniu. Ostatecznie wygraliśmy 15:11 i zachowaliśmy opinię niepokonanych. – Nie zaczęliśmy meczu tak dobrze, jak zakładaliśmy – przyznał kapitan Polaków Michał Kubiak. – Iran zagrał wspaniałą siatkówkę. U nas wkradła się nerwowość, ale udało się nam mimo wszystko wygrać 3:2. A w tych okolicznościach jestem szczęśliwy, że nie przegraliśmy. Kontynuujemy nasz zwycięski marsz w tym turnieju – cieszył się razem z kolegami. W gorszych nastrojach byli Irańczycy, którym nie udał się zapowiadany przed meczem rewanż za poprzednie porażki. – Próbowaliśmy wszystkiego i myślę, że pokazaliśmy naprawdę dobrą siatkówkę – powiedział trener Persów Slobodan Kovač. – Nie jest łatwo wyjść w meczu z Polską na prowadzenie 2:0 w setach. Niestety, po tych dwóch partiach przestaliśmy grać. Przeciwnicy zaczęli bardzo dobrze przyjmować i odrzucili nas zagrywką – analizował. Kapitan Irańczyków Saeid Marouflakrani ocenił ten mecz jako znakomity w wykonaniu obu drużyn. – Myśleliśmy, że uda się nam wygrać. Niestety, końcówka należała do Polaków. Przeciwnicy są w znakomitej kondycji i bardzo trudno gra się przeciwko nim. Walczyliśmy i wykonaliśmy naprawdę dobrą pracę, dlatego jesteśmy zawiedzeni wynikiem – żałował Irańczyk. Dzień po ciężkiej przeprawie z Azjatami czekał nas mecz z kolejnym egzotycznym, ale dużo słabszym sportowo rywalem – Wenezuelą. Antiga na początku meczu dał odpocząć swoim największym asom i ekipa z Ameryki Południowej niespodziewanie pokonała nas w pierwszym secie 27:25. Rezerwowi rozpoczęli mecz przyzwoicie, prowadząc 10:7, później jednak zaczęliśmy popełniać proste błędy. Zagrywki psuliśmy na potęgę. W efekcie, mimo że w końcówce seta na boisku pojawili się Bartosz Kurek i Fabian Drzyzga, przegraliśmy. Kiedy wydawało się, że w drugim secie dojdzie w naszym zespole do kolejnych zmian, Antiga zaskoczył wszystkich, zostawiając na parkiecie rezerwową szóstkę. Francuz chciał bowiem, żeby ci zrehabilitowali się za słabszą grę z pierwszego seta. Okazało się, że postąpił słusznie, bo mimo kilku nerwowych momentów nasz zespół grał nieźle i wygrał 25:23. W trzecim secie rezerwowi rozgrzali się na dobre i wygrali łatwo 25:16, mimo że w naszym zespole na boisku pojawił się absolutny debiutant, najmłodszy w drużynie Artur Szalpuk. To on skutecznym atakiem zakończył wygranego 25:16 seta. Wenezuelczycy nie poddali się jednak i w czwartym secie walczyli bardzo ambitnie. W końcówce prowadzili nawet 22:20 i wnieśli sporą nerwowość do gry naszej drużyny. Na szczęście po dwóch meczbolach rozstrzygnęliśmy ten mecz na swoją korzyść. – Najważniejsze, że po pięciu meczach mamy pięć zwycięstw – cieszył się z wczorajszej wygranej Antiga. – Dziś z gry nie mogę być zadowolony. Popełniliśmy zbyt dużo błędów. Myślę, że to wynikało z nastawienia moich zawodników. Musimy utrzymywać odpowiednią agresywność, grać z dostateczną energią z każdym rywalem. Nie wystarczą same wyższe umiejętności. Poza tym każdy zespół w tym turnieju na nas dodatkowo się mobilizuje, bo w końcu jesteśmy mistrzami świata – przypomniał swoim zawodnikom selekcjoner. Jego słowa potwierdził kapitan Wenezuelczyków Kervin Pinerua. – Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego meczu. Graliśmy twardą, dobrą, potężną siatkówkę. To nasz najlepszy występ w japońskim turnieju, a przecież walczyliśmy z mistrzami świata. Mimo porażki liczę, że takie spotkania bardzo nam pomogą w kwalifikacjach olimpijskich – przyznał. Teraz siatkarzy biorących udział w Pucharze Świata czekają dwa dni odpoczynku. W tym czasie Polacy przeniosą się z Hamamatsu do Toyamy, gdzie w środę o 8.10 polskiego czasu zmierzymy się z drużyną Kanady. Będzie to nasz szósty mecz, więc miniemy półmetek maratońskiego, 11-spotkaniowego turnieju, którego stawką są olimpijskie kwalifikacje dla dwóch najlepszych drużyn. Artykuł przygotowany przez redakcję we współpracy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze