Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Pożegnanie wielkiego mistrza

Dodano: 20/08/2016 - numer 1501 - 20.08.2016
fot. Bartłomiej Zborowski
fot. Bartłomiej Zborowski
Dwukrotny mistrz olimpijski Tomasz Majewski na zakończenie kariery w konkursie pchnięcia kulą na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro pokonał wszystkich europejskich rywali. Najbardziej utytułowany członek Grupy Sportowej ORLEN zapowiedział, że teraz zostanie... działaczem sportowym.
Nasz mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu uzyskał w Rio odległość 20,72 m i był najlepszy z Polaków. – Chciałem pchnąć najdalej w tym sezonie, przekroczyć 21 m. Nie udało się, ale myślę, że godnie pożegnałem się z igrzyskami olimpijskimi. Mam małą radość, że wygrałem z Davidem Storlem. Za cztery lata w Tokio już mnie nie będzie, bo ten sezon jest ostatni w mojej karierze – powiedział Majewski.
Po raz ostatni zobaczyliśmy go na rzutni w charakterystycznej żółtej bandance. Po raz pierwszy Majewski włożył ją podczas igrzysk w Pekinie, na których zdobył złoty medal. Od tej pory żółta opaska zawsze towarzyszyła mu na wielkich imprezach. – Już wiem, że oddam ją do Muzeum Sportu w Warszawie. Byłem w Rio o siedem lat starszy od drugiego najstarszego zawodnika w konkursie. Młodość, młodość, młodość. Era tych wielkich kulomiotów, z którymi miałem przyjemność i zaszczyt walczyć przez lata, gdzieś tam się kończy. Pchałem w świetnych czasach, kiedy poziom kuli był niesamowity. Brałem udział w setkach wspaniałych konkursów. Mogę tylko z tego się cieszyć. Udawało mi się przez kilkanaście lat być na szczycie, w światowej czołówce. Miałem piękne osiem lat kariery, może te ostatnie sezony nie były wspaniałe, bo zdrowie zaczęło się sypać, ale w tym ostatnim udało się jakoś wszystko wyprostować i wrócić do czołówki – podsumował zawodnik Grupy Sportowej ORLEN, który z polską publicznością pożegna się 28 sierpnia w trakcie Memoriału Kamili Skolimowskiej w Warszawie.
– Chciałbym jeszcze pchnąć 21 m. Nie jestem taki, by się bardzo wzruszać. Dla mnie sport zawsze był radosną rzeczą, cieszyłem się i miałem z tego wielką frajdę, a z igrzysk największą, i tak zostaje. Rzadko komu udało się być w trzech finałach olimpijskich. Najgorsze, co może być, to rozmienianie się na drobne. Cieszę się, że ten mój ostatni sezon był dobry, byłem zdrowy i mogłem ze światową czołówką nawiązać walkę. W moim wieku to jest kwestia jednej chwili, kiedy forma może się rozlecieć. Nie mam ciągot, żeby zostać w pchnięciu kulą. Mam wspaniałych następców, którzy już pchają daleko i mam nadzieję, że będą walczyli o najwyższe laury w światowym sporcie. To jest ich czas – Konrada i Michała. Oni mają przed sobą wielką przyszłość i niech oni to teraz ciągną – zakończył odchodzący mistrz, który planuje karierę działacza sportowego. Jesienią będzie kandydował na prezesa wojewódzkiego związku. A później chciałby się dostać do zarządu PZLA.
– Są trudniejsze sprawy niż zostanie mistrzem olimpijskim, chociażby postawienie na nogi Skry Warszawa. Wielu próbowało, to jest ciężki, ciężki temat. Jak coś się kocha, trzeba jednak brać za to odpowiedzialność. Pozycja Polski w strukturach światowych i europejskich jest słaba. Niestety bierze się to z tego, że moi bardzo utytułowani koledzy i koleżanki z przeszłości nie brali tego na siebie. Ktoś to musi robić – powiedział sportowiec Grupy Sportowej ORLEN.
Majewski jak mało kto nadaje się na nauczyciela młodzieży i osobę reprezentującą interesy polskich lekkoatletów w PZLA. Igrzyska w Rio były jego czwartymi. Ma w swojej kolekcji dwa złote medale z Pekinu i Londynu, srebro mistrzostw świata, złoty medal z mistrzostw Europy, krążki z halowych mistrzostw świata i Europy. Cały czas przypomina, że pochodzi ze wsi Słończewo pod Ciechanowem – nie wstydzi się swoich korzeni. Na sportową emeryturę odchodzi po 20 latach ciężkich treningów. Łączył je ze studiami na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych na warszawskim Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po zakończeniu kariery większość wolnego czasu zamierza poświęcić żonie Ani i synowi Mikołajowi. 
 
Artykuł przygotowany przez redakcję we współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki
 
Wspaniały gest Małachowskiego
Lekkoatletyka \ Wicemistrz olimpijski z Rio, dyskobol Piotr Małachowski postanowił przekazać swój srebrny medal olimpijski na licytację, z której pieniądze będą przeznaczone na ratowanie oka małego Olka.
Małachowski o swoim geście poinformował wczoraj na Facebooku: „Tuż po zawodach napisała do mnie Gosia, mama małego Olka, prosząc o pomoc w ratowaniu jej synka. Olek prawie od dwóch lat, czyli ponad połowę swojego życia, walczy z nowotworem gałki ocznej. (…). W Polsce nie ma już szans na uratowanie oczka Olka. Jedyną szansą jest terapia w Nowym Jorku. Postanowiłem pomóc Olkowi i przekazać medal zdobyty w Rio na licytację. Cała wylicytowana kwota zostanie przeznaczona na leczenie Olka”. Zbiórkę prowadzi Fundacja Siepomaga, a medal można wylicytować na Allegro.
Pomóc Olkowi można też:
– dokonując wpłat na www.siepomaga.pl/ocalicokoolka
– przekazując darowiznę na nr konta 65 1060 0076 0000 3380 0013 1425 IBAN BPHKPLPK z dopiskiem 4660 Aleksander Szymański
– wysyłając sms o treści S4660 pod nr 72365
– udostępniając stronę Olka www.facebook.com/ocalicokoolka
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze