Leopold Caro i jego misja
Biografie \ Kim był jeden z najciekawszych polskich myślicieli XX wieku?
We wspomnieniach na temat Leopolda Caro bez trudu znajdziemy liczne wzmianki o tym, że uznawany jest on za jednego z najciekawszych myślicieli polskich XX w. Trudno się z tym nie zgodzić, mając na uwadze, że pozostawił on po sobie ponad 200 obszernych publikacji naukowych z pogranicza ekonomii, socjologii i etyki. Zagłębiając się w lekturę tych dzieł i poznając nieco bliżej poglądy Caro na marksizm, liberalizm i kapitalizm, można jednak odnieść wrażenie, że mamy do czynienia już nie tylko z myślicielem i naukowcem, lecz także wizjonerem trafnie prognozującym wyzwania, którym należało stawić czoła w drugiej połowie XX w., a także te, przed którymi stoimy w wieku XXI. Kim był człowiek, który w zaledwie kilku zdaniach potrafił podważyć liberalną narrację lansowaną przez lata w gospodarce?
Powiedzieć, że Leopold Caro był myślicielem wyprzedzającym swoją epokę, to nic nie powiedzieć. Będąc jednym z najważniejszych ekonomistów polskich, wielokrotnie przestrzegał przed zagrożeniami związanymi z rozprzestrzenianiem się idei marksistowskich, faszystowskich, nazistowskich, a także liberalnych. Jeszcze przed II wojną światową prowadził intrygujące badania nad systemami gospodarczymi faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec. Choć sam wojny nie dożył (zmarł 9 lutego 1939 r. we Lwowie), w swojej pracy „Polityka gospodarcza III Rzeszy” przewidział, że nazistowski „cud gospodarczy” w zasadzie budowany jest na kredyt, a konsekwencją takich działań będzie grożący Niemcom krach gospodarczy (prognozowany przez Caro na 1943 r.). Ostatecznie historia przyznała mu rację.
Choć w swoich pracach wielokrotnie analizował poszczególne systemy polityczne i stojące za nimi idee, sam za wszelką cenę starał się unikać polityki. Uważał bowiem, że to właśnie polityka skłania do oportunizmu i może prowadzić do wypaczeń nawet najbardziej szczytnych idei.
Kim był Leopold Caro?
Leopold Caro urodził się 27 maja 1864 r. we Lwowie. Przyszedł na świat w rodzinie o silnych tradycjach patriotycznych. Jego ojciec Henryk walczył w powstaniu styczniowym w 1863 r. Po ukończeniu szkoły powszechnej oraz gimnazjum młody Leopold poszedł na studia we Lwowie i w 1887 r. uzyskał tytuł doktora praw oraz absolutorium z filozofii. Równocześnie w latach 1885–1887 studiował w Lipsku ekonomię pod kierunkiem prof. Miaskowskiego – jednego z przedstawicieli tzw. niemieckiej szkoły historycznej. Wśród informacji na temat Leopolda Caro, zachowanych z tamtego okresu, szczególną uwagę zwraca fakt, że już w czasach studenckich sporo publikował, poruszając w swoich rozprawach głównie kwestie społeczno-ekonomiczne. Jednocześnie na łamach krakowskiego „Czasu” cyklicznie ogłaszał „Pogadanki ekonomiczne”, odnoszące się często do spraw bieżących. W zasadzie od początku swojej naukowej oraz publicystycznej działalności dość mocno interesował się katolicką nauką społeczną, a w kolejnych latach wielokrotnie odwoływał się do jej założeń oraz promował przyświecające jej idee w swoich pracach.
Warto podkreślić, że jako jeden z pierwszych w Polsce naukowców zajął się zagadnieniami dotyczącymi lichwy, a publikowane w języku polskim i niemieckim prace przyniosły mu rozgłos nie tylko w środowisku naukowym. Leopold Caro w stanowczy sposób potępiał lichwiarstwo. Domagał się nawet surowych kar dla wszystkich, którzy się tym procederem zajmują. Jego książka „Der Wucher”, w której poza samą definicją lichwy Caro wskazywał konkretne przykłady i mechanizmy omijania prawa stosowane w Galicji, została z dużym zainteresowaniem przyjęta przez najwybitniejszych wówczas ekonomistów, a obszerne recenzje na jej temat ukazały się m.in. w prestiżowych pismach „Jahrbücher für Nationalökonomie” i „Political Science Quarterly”.
W tym czasie Leopold Caro, mając już za sobą egzamin adwokacki, pozostawał we Lwowie, odrzucając kolejne propozycje zainicjowania procesu habilitacyjnego. Po ślubie w 1897 r. z Salomeą Chelińską przeniósł się do Krakowa, gdzie w kolejnych latach prowadził swoją kancelarię prawną. Praktyka adwokacka przyniosła mu wiele korzyści. Przede wszystkim gwarantowała spore wpływy finansowe, dzięki czemu Leopold Caro mógł jednocześnie sporo czasu poświęcać kwestiom naukowym i kolejnym publikacjom.
Tematem, który na wiele lat zaintrygował Leopolda Caro, była kwestia emigracji. Badał on, w jakiej sytuacji są polscy emigranci decydujący się na opuszczenie ojczyzny na stałe lub jedynie sezonowo. To właśnie on, jako pierwszy w Europie, inwestując własne fundusze, jeździł do portów, z których najczęściej wypływali w świat Polacy, i sprawdzał stan okrętów, badał kwestię opieki duchowej, a także samopoczucie i motywy samych emigrantów. Często wypytywał o ich osobiste doświadczenia i korespondował z konsulami w Ameryce. Analizował publikacje ukazujące się na temat emigracji w prasie zagranicznej i na przestrzeni lat 1905–1909 zebrał pokaźny materiał badawczy, zyskując przy tym coraz większy rozgłos. Zapraszany był na odczyty w Wiedniu, Berlinie, Budapeszcie, Pradze, Brukseli, Dreźnie, Warszawie, Lwowie i Krakowie. Z kolei Austriackie Towarzystwo Ekonomiczne wysłało go w 1909 r. na kongres w Berlinie oraz w 1910 r. do Budapesztu. Leopoldowi Caro udało się wprowadzić w życie szereg rezolucji zawierających program nowoczesnej polityki emigracyjnej i wypracować spore ulgi dla polskich robotników sezonowych w Niemczech.
Sukcesy odnoszone na tym polu nie pozostały niezauważone. Gustaw von Schmoller, prezes Towarzystwa Polityki Społecznej (Verein für Sozialpolitik), cieszący się statusem wybitnego ekonomisty niemieckiego, złożył Leopoldowi Caro propozycję napisania wspólnie książki poświęconej polityce emigracyjnej. Warto podkreślić, że dzieło to pt. „Auswanderung und Auswanderungspolitik in Österreich” wydano jeszcze w 1909 r. w Lipsku, w ramach cieszącej się dużym prestiżem serii „Schriften des Vereins für Socialpolitik”.
Leopold Caro położył znaczące zasługi jako społecznik. Prowadził biuro porad prawnych, w którym pracował pro publico bono, angażując się w pomoc osobom w trudnej sytuacji życiowej i ubogim. Warto nadmienić, że swoją praktykę adwokacką Leopold Caro prowadził w zasadzie nieprzerwanie od 1897 r. do wybuchu I wojny światowej. Ponadto działał w różnych stowarzyszeniach religijnych pomagających uboższym grupom zawodowym. W Krakowie razem z późniejszym generałem jezuitów ks. Włodzimierzem Ledóchowskim założył Towarzystwo św. Antoniego (działające na rzecz szwaczek), Towarzystwo św. Zyty (działające na rzecz służby domowej), Towarzystwo św. Józefa (działające na rzecz krakowskiej fabryki cygar).
Wraz z wybuchem I wojny światowej w 1914 r. Caro otrzymał powołanie do wojska. W armii austriackiej służył do końca wojny jako sędzia wojskowy. Po zakończeniu działań wojennych zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego i jako oficer korpusu sądowego swoją służbę pełnił we Lwowie. Niemalże w tym samym czasie Politechnika Lwowska zaproponowała mu objęcie katedry ekonomii społecznej. Na krótko po jej objęciu mianowano go profesorem ekonomiki społecznej i nauk prawniczych. W ramach ciekawostki warto odnotować, że w latach 1922–1923 to właśnie Leopold Caro wykładał na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, zastępując sprawującego wtedy urząd ministra Stanisława Grabskiego.
Od 1927 r. Caro sprawował funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (stanowisko zajmował przez 12 lat). Jednocześnie premier Kazimierz Bartel wręczył mu w 1927 r. powołanie na członka Komisji Opiniodawczej przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów. W roku 1933 został powołany przez Augusta Hlonda do tworzonej właśnie Rady Społecznej przy Prymasie Polski. Gdy w 1934 r. na życzenie papieża Piusa XI rada została już oficjalnie powołana, jej prezesem został ks. Antoni Szymański, natomiast funkcję wiceprezesa do 1938 r., kiedy to zrezygnował ze względu na stan zdrowia, pełnił właśnie Leopold Caro. Głównym celem rady było popularyzowanie programu społecznego, zawartego w encyklice „Quadragesimo anno”.
Leopold Caro zmarł 8 lutego 1939 r. we Lwowie. Został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim.
Ówczesny ksiądz, a przyszły prymas Stefan Wyszyński, który darzył Leopolda Caro wielkim szacunkiem, tak pisał o nim na łamach „Ateneum Kapłańskiego” w 1939 r.:
„Myślą przewodnią wielkiej ilości dzieł, rozpraw i artykułów prof. Caro jest walka o moralność życia gospodarczego. Walka o prymat etyki w życiu gospodarczym to bodaj największa zasługa prof. Caro i dla nauki, i dla polskiego życia społeczno-gospodarczego. Prof. Caro widział dobrze bliski związek spraw społeczno-gospodarczych z naukami moralnymi; różne zagadnienia gospodarcze usiłował oświetlać i rozwiązywać według zasad religijno-moralnych i w nich szukał światła dla dziś coraz to trudniejszych rozwiązań w złożonym życiu gospodarczym. Już w swej pierwszej i znanej ekonomistom zagranicznym pracy, ujmującej głęboko zagadnienia lichwy:»Der Wucher, eine socialpolitische Studie« przyznał w życiu gospodarczym etyce pierwszeństwo przed wolnością”.
Warto podkreślić, że w zasadzie całą swoją działalność naukową oraz społeczną Leopold Caro poświęcił ideom solidaryzmu i współdziałania. Za wszelką cenę świadomie stronił jednak od polityki i podkreślał, że nie przejawia żadnych politycznych aspiracji. Nie zasiadając w poselskich czy senackich ławach, odegrał on jednak kluczowe znaczenie dla rozwoju polskiej ekonomii. To właśnie on, jako jeden z pierwszych w Polsce, głosił potrzebę szerokiej pośredniej i bezpośredniej ingerencji państwa w gospodarkę za pośrednictwem zarówno tradycyjnych środków interwencjonistycznych, jak również poprzez rozwój sektora państwowego.
Tajemnica solidaryzmu – jak Leopold Caro zawstydził liberałów
Leopold Caro wiele miejsca w swoich pracach naukowych poświęcił teorii ekonomiki – jak wówczas określano ekonomię. Duże znaczenie przykładał do kwestii etycznych w ekonomii. Jego podręcznik „Zasady nauki ekonomii społecznej” wydany w 1926 r. uchodzi za pierwszy napisany w języku polskim podręcznik ekonomii społecznej napisany w duchu katolicyzmu społecznego. W swoim dziele Caro ostrej krytyce poddał teorię ekonomiczną angielskich klasyków, zwracając uwagę, że tak lansowana przez nich zasada, opierająca się na tzw. zdrowym egoizmie, to w rzeczywistości fikcja, która nie ma odzwierciedlenia nawet w życiu gospodarczym.
Jako reprezentant nurtu katolickiego w ekonomii społecznej postrzegał wszystkie nauki społeczne (w tym także ekonomię) jako nauki teologiczne, mające za zadanie dążenie do rozważań w kontekście realizacji danego celu, a nie wyłącznie stwierdzania faktów. Jego zdaniem równie istotne były koncepcje i rozważania na temat tego, jak powinny funkcjonować poszczególne systemy i rozwiązania. W odniesieniu do zjawisk gospodarczych i społecznych zwracał uwagę na ich jednolitość i konieczność rozpatrywania ich także w kategoriach etycznych. Zwracając uwagę na istotną rolę etyki w życiu gospodarczym, niezwykle krytycznie odnosił się do kapitalizmu i kolektywizmu, z drugiej jednak strony często łączył ze sobą poszczególne elementy ekonomiczne, socjologiczne i polityczne, wyznaczając zupełnie nowe kierunki myślowe.
Okres II Rzeczypospolitej to czas, w którym powstały najważniejsze prace Leopolda Caro. To właśnie wtedy przedstawił swoją wersję solidaryzmu chrześcijańskiego. Zagadnienie odnajdziemy w zasadzie we wszystkich jego pracach, poczynając od najwcześniejszych, aby rozwinąć się w pełnej formie właśnie w latach międzywojennych, w takich pracach jak: „Zasady nauki ekonomii społecznej”, „Solidaryzm”, „Współczesne prądy gospodarcze a spółdzielczość”, „Zmierzch kapitalizmu”, „Problem społeczny w katolickim oświetleniu”, „Prawa ekonomiczne i socjologiczne”, „Liberalizm i kapitalizm” czy „Kapitalismus und Solidarismus”.
Co ciekawe, oddzielenie problematyki etycznej, ekonomicznej, społecznej, socjologicznej oraz filozoficznej w pracach Leopolda Caro jest w zasadzie niemożliwe. Idea przyświecająca jego przemyśleniom polegała bowiem na tym, że wszystkie te kwestie traktował łącznie, i właśnie tak prezentowane przeplatały się one w jego pracach. Popularna w tamtych czasach koncepcja człowieka ekonomicznego (homo oeconomicus) uznawana była przez Caro za kompletnie nieżyciową. Sam podkreślał, że zjawiska gospodarcze zazębiają się z poszczególnymi sferami życia. Dlatego właśnie w ramach promowanej przez siebie idei solidaryzmu ekonomię traktował jako naukę opartą na etyce. Zwracał uwagę, że człowieka myślącego, działającego i gospodarującego nie da się od siebie oddzielić.
Caro wielokrotnie ubolewał nad tym, że w kontekście ekonomiczno-społecznym wyraźnie widać spór między liberalizmem a socjalizmem, natomiast wszelkiego rodzaju inne rozwiązania i propozycje były często dyskredytowane i uznawane za teorie niemożliwe do zrealizowania. Tymczasem proponowana przez Leopolda Caro koncepcja solidaryzmu, która miała w tamtych czasach solidną doktrynę oraz wybitnych przedstawicieli, odrzuca traktowanie człowieka jako środka służącego do osiągnięcia celu. Pod tym względem solidaryzm jawi się jako alternatywa zarówno dla kapitalizmu, jak i komunizmu, w tym pierwszym bowiem za cel uznawano zysk jednostki, w drugim natomiast cel stanowiła korzyść ogółu. Jednocześnie w dość stanowczy sposób Leopold Caro rozprawia się z hipokryzją liberałów. Zarzuca im, że powołują się na wyższość idei miłości nad zasadą sprawiedliwości i żądają realizacji dobrowolnych świadczeń na rzecz bliźnich, tymczasem wszystko to nosi znamiona przymusowości, która pozbawia czyny jakiejkolwiek wartości moralnej, a rzekomych dobroczyńców – zasług. Z prac Leopolda Caro płynie wniosek, zgodnie z którym dążenie do możliwie największych zysków osiąganych indywidualnie doprowadziło do sytuacji, w której przestano się liczyć z interesem powszechnym. Wszystko zostało bowiem podporządkowane zyskowi. Wpisujący się w te założenia człowiek ekonomiczny robił jedynie to, co przynosiło mu zyski i korzyści, oraz to, co było zgodne z indywidualnymi interesami. Dobro społeczne w tej koncepcji schodziło na dalszy plan.
W swojej pracy „Liberalizm i kapitalizm” Leopold Caro przywoływał przykład jednego z najsłynniejszych miliarderów w historii. Podkreślał on, że Rockefeller (co miliarder sam przyznawał w swoich pamiętnikach) na widok gołębi myśli jedynie o ich cenie na targu. Nie zastanawia się nad ich symboliką ani pięknem. Przyrodę traktuje wyłącznie jako surowce, które można wydobyć z ziemi, spieniężyć w formie dochodów z gleby i hodowli. Co szczególnie intrygujące, podobnie traktowany jest przez niego drugi człowiek. Jest to „siła kapitałowa” lub „ręce robocze”.
Sporo miejsca poświęcił Leopold Caro krytyce takiego podejścia i stojącej za nim idei. Ekonomista nie oszczędził nawet idei wolnego rynku, którą propagowali teoretycy liberalizmu. Caro zwraca uwagę, że przekonanie, iż mamy do czynienia z samoregulującym się mechanizmem rynkowym, jest złudne. Zgodnie z tezami stawianymi przez Leopolda Caro wolny rynek należy traktować w kategoriach mitycznych. Jego koncepcja została stworzona przez oligopole i monopole w celu zabezpieczenia ich interesów. Caro dochodził do wniosku, że tak naprawdę wolnej konkurencji we właściwym tego słowa znaczeniu we współczesnym mu świecie po prostu nie ma, ponieważ istnieją konkretne grupy, które stoją na straży i dbają o to, aby zyski czerpać mogli wyłącznie najbogatsi. Całą liberalną doktrynę ekonomiczną Leopold Caro potrafił zdyskredytować w zaledwie kilku zdaniach. Ekonomista zwracał uwagę, że założenie, zgodnie z którym najlepiej jest tanio kupować i drogo sprzedawać, jest z gruntu pozbawione sensu, choć brzmi efektownie. Jako slogan spełniało swoją rolę, jednak poddane głębszej analizie ukazywało tkwiącą w liberalnym myśleniu pułapkę. Caro wskazywał, że aby ktoś tanio kupił, ktoś inny musiał daną rzecz tanio sprzedać, i odwrotnie: aby drogo sprzedać, musi się znaleźć osoba, która pod wpływem nagłej potrzeby za dany towar przepłaci. „Na połowę ludzi robiących dobre interesy wypadałaby w ten sposób druga połowa kroczących prostą drogą ku ruinie. Okazuje się stąd, że ta idea przewodnia liberalizmu gospodarczego już w założeniu swym obliczona jest nie na przyniesienie pożytku całemu ogółowi ludzi, ale że jest hasłem pasożytniczym, wymagającym dla własnej egzystencji i rozwoju utrzymania połowy ludzkości na poziomie zupełnego analfabetyzmu gospodarczego” – pisał w pracy „Liberalizm i kapitalizm”.
Należy w tym miejscu dodać, że solidaryzm w ujęciu Leopolda Caro nie poprzestaje na wyższości społeczeństwa nad jednostką, lecz kładzie nacisk na wzajemne obowiązki ludzi wobec siebie. Takie podejście pozwala Leopoldowi Caro piętnować główne wady zarówno liberalizmu, jak i socjalizmu, które bagatelizują związek między zjawiskami materialnymi, duchowymi i moralnymi. Ekonomista zwraca uwagę, że z trzech czynników produkcji, jakimi są: praca, kapitał oraz przyroda, socjaliści za jedyne źródło produkcji uznają wyłącznie pracę. W takim podejściu do kwestii ekonomicznych brak jest sfery duchowej. Podobnie dzieje się w przypadku kapitalizmu, który według Caro jest przejawem ducha liberalizmu. W liberalizmie bowiem brakuje etyki w działaniach gospodarczych, a także działalności politycznej. Ponadto liberałowie twierdzą, że etyka nie ma prawa głosu w polityce ani w gospodarce. W tym właśnie zdaniem Leopolda Caro tkwi sedno problemu i przyczyna niepowodzeń zarówno liberalizmu, jak i socjalizmu.
Skoro Leopold Caro stanowczo odrzucał marksizm, komunizm, liberalizm i kapitalizm, co zatem proponował w zamian? Jego główna koncepcja społeczno-ekonomiczna oscyluje właśnie wokół idei solidaryzmu. Caro pojmuje ten kierunek myślowy dość szeroko, jednak z czasem zaczyna coraz bardziej zawężać go w konsekwentny sposób do katolickiej myśli społecznej, wielokrotnie odwołując się w tym kontekście bezpośrednio do Ewangelii.
„Solidaryzm to nowa nazwa na rzecz bardzo starą, bo jeszcze w Ewangelii poczętą, to stare wino, które podajemy w nowomodnych kryształowych flaszkach i nalewamy do kunsztownie rzeźbionych nowoczesnych pucharów. Moda wymaga tych pucharów i flaszek, ale zdrowia one społeczeństwu nie dadzą – da je samo wino, którym jest prawda i żywot” – pisał Caro w 1931 r. w rozprawie „Ustrój gospodarczy przyszłości. »Rerum novarum« wobec potrzeb doby obecnej”.
Idei rozwijanej przez Leopolda Caro przyświeca konieczność współpracy przy jednoczesnym obowiązku dostrzeżenia bliźniego i w razie potrzeby udzielenia mu pomocy. Podkreślał on bowiem, że nikt nie powinien zostać sam, zdany na łaskę losu, bez pomocy. W ten właśnie sposób Caro opisywał ideę solidaryzmu w swoim dziele „Solidaryzm. Jego zasady, dzieje i zastosowania”: „Światopogląd solidarystyczny stawia na pierwszym planie fakt, że każdy nasz czyn oddziaływa na innych i wywołuje nieodzowną z ich strony reakcję, a tym samym podkreśla współzależność wszystkich ludzi od siebie, wobec czego zaleca nam postępowanie wobec innych członków społeczeństwa, niespuszczające z oka tej zasadniczej przesłanki. Tym samym ogranicza wolność na rzecz braterstwa i zachęca do tworzenia możliwie równych warunków rozwoju dla każdego”.
Leopold Caro żywił nadzieję, że wraz z krachem liberalizmu, który nastąpił po zakończeniu I wojny światowej, solidaryzm zagości w sercach i umysłach, a program wspólnotowy stanie się podstawą ustrojową. Realizacja tych koncepcji oznaczałaby jednak radykalne przewartościowanie relacji społecznych, politycznych, gospodarczych, a przede wszystkim międzyludzkich. Myśliciel był tego w pełni świadomy. Przyznawał, że pogram solidaryzmu dąży do stworzenia takiego ustroju, którego celem nie byłby zysk, ale zaspokajanie potrzeb obywateli, i który opierałby się na etyce i sprawiedliwości społecznej, wierząc, że bez zwycięstwa tych idei nie może być mowy o postępie ludzkości. Propozycja Leopolda Caro zakładała zatem zmianę w zasadzie całego ustawodawstwa i wychowanie młodego pokolenia w zupełnie nowym kierunku. Bez ingerencji ze strony państwa, bez kontroli i opieki na rzecz słabszych się nie obejdzie. „Muszą być uznane obowiązki ciążące na własności, muszą być ograniczone bardzo znacznie zyski nieusprawiedliwione pracą, nade wszystko zaś musi być złamana oligarchia kapitału ruchomego” – przekonywał na kartach „Zmierzchu kapitalizmu”.
W odniesieniu do własności prywatnej solidaryzm popiera stanowisko indywidualizmu, jednak z pewnym istotnym uzasadnieniem. Chodzi o to, że człowiek ma oczywiście pełne prawo do nabywania własności prywatnej, ale własność ta nie może być nigdy nieograniczona i nie może prowadzić do sytuacji, w której dana własność byłaby niszczona i marnowana. Ponadto proponowana przez Caro idea solidaryzmu dopuszcza w tej kwestii „mądry i wolny od szykan” nadzór państwa, który powinien prowadzić do tego, aby widoczne, zwłaszcza po stronie produkcji (wszelkiego rodzaju dóbr, towarów i usług), współzawodnictwo nie przeradzało się w systematyczne ujarzmianie słabszych przez silniejszych. Dlatego właśnie przyświecające idei solidaryzmu hasło „współdziałanie – nie współzawodnictwo” jawi się jako swoisty program naprawy stosunków społecznych.
Utopia czy wizja przyszłości
Zmiany proponowane przez Leopolda Caro miały charakter dość radykalny – zważywszy na fakt, że były proponowane niemal 100 lat temu. Łatwo jest zatem zarzucić lwowskiemu myślicielowi propagowanie utopijnej wizji, której realizacja z góry skazana jest na porażkę. Dlaczego wizja Leopolda Caro mogła się wydawać współczesnym nierealna? Przede wszystkim dlatego, że propozycje zmian dotyczyły z jednej strony całej wspólnoty narodowej, a z drugiej wymagały gruntownej przebudowy i umoralnienia życia politycznego i gospodarczego. Warto jednak odnotować, że Leopold Caro wszystkie swoje wnioski społeczne wywodził bezpośrednio z obserwacji socjologicznych – dlatego właśnie jego myśl tak bardzo różni się od współczesnych mu koncepcji czysto ekonomicznych. Caro twierdził, że idea solidaryzmu wynika wprost z obserwacji zjawisk i zależności otaczającego świata. W pracy „Prawa ekonomiczne a socjologiczne” Caro nakreślił następujące prawa socjologiczne zgodne z ideą solidaryzmu:
- zależność człowieka od przyrody i zarazem świadomość, że ludzie różnią się od przyrody posiadaniem celu etycznego;
- przewaga woli ludzkiej nad przyrodą, która jest przez tę wolę kształtowana;
- prawo wzajemnej zależności ludzi od siebie;
- współdziałanie, współpraca i podział pracy i obowiązków;
- zwiększanie dochodu społecznego przez współdziałanie;
- pierwszeństwo interesów ogółu nad dobrem jednostki;
- prawo wielości pobudek – zarówno jeśli chodzi o działalność publiczną, jak i indywidualną.
Leopold Caro, często nie przebierając w słowach (znany był ze swojej „gniewnej moralności” i ciętego języka), stanowczo krytykował wady poszczególnych systemów polityczno-gospodarczych. Zwracał uwagę, że w wielu przypadkach wady tych systemów dałoby się usunąć poprzez wprowadzenie zasad solidaryzmu. Liberalny kapitalizm piętnował za koncentrowanie się na interesach jednostki przy jednoczesnym pominięciu dobra ogółu i społeczeństwa. Remedium miałby stanowić altruizm społeczny i obowiązki wspólnotowe, będące zaprzeczeniem wolnej konkurencji rynkowej ze wszystkimi jej wadami (osoby słabsze, gorzej uposażone czy wykształcone muszą ponieść porażkę). To jeszcze nie wszystko. Leopold Caro podważył też jedno z głównych założeń liberalizmu, zgodnie z którym każda jednostka może być samodzielna gospodarczo, równie dobrze pojmować potrzeby własne i potrafić zręcznie dążyć do ich zaspokojenia. Zdaniem lwowskiego myśliciela są to założenia z gruntu fałszywe, o czym pisał w swoim dziele „Solidaryzm. Jego zasady, dzieje i zastosowania”.
O tym, że idee Leopolda Caro wyprzedzały swoją epokę, może świadczyć chociażby fakt, że odważył się on podważyć kryterium pieniądza – stanowiące miarę osiągniętego sukcesu życiowego. Przypominał on bowiem, że wiele ówczesnych potentatów zostało zdobytych w sposób nieuczciwy i urągający zasadom moralnym. Twierdzenia te do dziś nie straciły nic na swojej aktualności. Caro wyjaśniał, że „kapitalizm nowoczesny jest właśnie nieograniczonym pędem ku zdobywaniu i zatrzymywaniu dóbr doczesnych”. Jednocześnie ubolewał nad tym, że właśnie w pogoni za dobrami „wzgardziliśmy fundamentem, na którym każde społeczeństwo stoi, w braku którego pada, fundamentem etyki, jednej i tej samej w życiu prywatnym i publicznym”. Przekładając to na stosunki międzyludzkie, Leopold Caro przestrzega przed bezrefleksyjnym, a często nawet bezdusznym i czysto mechanicznym, żeby nie powiedzieć zwierzęcym, pędem ku dobrom materialnym: „Racjonalizacja zachęca do ciągłego powiększania potrzeb ludzkich, rozdmuchuje pożądania, aby zyskać odbiorców. Maszyna standaryzuje przy tym towary, reklama standaryzuje upodobania ludzkie. Człowiek–odbiorca pod wpływem jej rozkazów staje się sam zmechanizowaną i bezduszną maszyną”.
Caro wyjaśnia postępowanie egoistycznych jednostek w systemie liberalnym porównując je do gąsienicy, która pożerając zachłannie kolejne liście, ani przez chwilę nie pomyśli o losie drzewa, na którym żeruje.
Leopold Caro proponuje dwie możliwe wersje swojej idei systemu solidarystycznego: pierwsza zakłada powszechne uspółdzielczenie z elementami centralnego planowania, druga zakłada ustrój korporacyjny.
Należy jednak podkreślić, że w obu przypadkach władze gospodarcze miały prowadzić politykę pełnego zatrudnienia. Taką władzą gospodarczą mogłaby być Naczelna Rada Gospodarcza, o której powołaniu debatowano w Polsce pod koniec lat 20.
Jeśli się nad tym nieco dłużej zastanowić, okazuje się, że oskarżany o szerzenie utopijnych wizji Leopold Caro proponuje wizjonerski wręcz kierunek zmian, łączący w syntetyczny sposób zalety liberalizmu gospodarczego i socjalizmu, bez najbardziej niebezpiecznych wad obu tych systemów. Daje ujście inicjatywie prywatnej, dyktowanej interesem osobistym, a obok tego uwzględnia w należytej mierze interes publiczny, poczytując za obowiązek państwa udzielenie pomocy i opieki ekonomicznie słabszym.
W celu obrony swojej idei Leopold Caro nie wahał się sięgać po argumenty wykorzystywane głównie przez zwolenników wolnego rynku i obracać ich przeciwko tym koncepcjom.
„Zwolennicy wolnej konkurencji głoszą tzw. zdrowy egoizm indywidualny. Nie mogą więc brać za złe ludziom, w których uczucie narodowości jest silne i żywe, że ci przez egoizm narodowy, co najmniej równie uprawniony, nie chcą utrwalenia chwilowej niższości gospodarczej własnego narodu i że choćby drogą »sztuczną« dążą do wydostania się z tak upokarzającego stanu rzeczy” – przekonywał w „Zmierzchu kapitalizmu”.
Krytykom swoich koncepcji Leopold Caro zamykał usta, twierdząc, że skoro pewne jednostki chcą realizować swój egoistyczny interes i zarazem osiągać w ten sposób cele indywidualne, które stawiają sobie samym, to inne podmioty z kolei mają pełne prawo, zgodnie ze swoją wolą, realizować zadania wspólnotowe i nikt nie jest władny im tego zabronić. Każdy człowiek dysponuje bowiem wolną wolą i tylko od niego zależy, czy wybierze egoistyczne cele własne, czy cele grupowe i wspólnotę.
Artykuł jest dostępny na www.gpcodziennie.pl/wybitni-polscy-ekonomisci
Autor jest medioznawcą, ekspertem ds. cyberbezpieczeństwa. Redaktorem naczelnym serwisu FilaryBiznesu.pl. Adiunktem w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ekspertem Instytutu Staszica.
Autorem pierwszej w Polsce książki o cyberwojnie „Cyberwojna. Wojna bez amunicji?”
Idea solidaryzmu Leopolda Caro w pigułce:
- prawo do życia dla wszystkich ludzi jako prawo mające zostać wypowiedziane w przyszłych konstytucjach, nakładające na związki publiczne obowiązek zapewnienia wszystkim ludziom minimum egzystencji pod warunkiem wykonania zażądanej od nich pracy;
- wcielenie w ustawodawstwie i życiu gospodarczym zasady równomierności świadczeń w obrocie, uznawanej wobec producenta rolnego, rzemieślnika i robotnika, a nieuznawanej dotąd wobec wielkiego przemysłu i banków;
- wysokie opodatkowanie zysków koniunkturalnych, o ile miałyby w okresie przejściowym mimo zasady ad 2) jeszcze pozostać, z czasem zaś dążenie do zupełnego ich uchylenia;
- reforma prawa akcyjnego w kierunku ścisłej kontroli i surowej represji nadużyć oraz wydatnej opieki nad małymi akcjonariuszami;
- przemiana umowy najmu usług na umowę spółki z udziałem robotników w zysku wraz z traktowaniem dotychczasowych płac robotniczych jako zaliczki na przyszły zysk, z utrzymaniem jednak cechy ich bezwarunkowości;
- obniżenie maksimum dopuszczalnego procentu do najwyższej stopy korzyści, jaką dłużnik osiągnąć mógłby w dziedzinie własnej wytwórczości;
- traktowanie fałszywej fasji podatkowej (zeznanie podatkowe – przyp. red.) i przemytu jako zbrodni pospolitego oszustwa;
- wychowanie młodego pokolenia w duchu uznawania obowiązków ciążących na własności i nastawienie w tym kierunku całego ustawodawstwa.



SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl
GPC miesięcznie
24,99 złMiesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu gpcodziennie.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
- Możliwość odsłuchiwania artykułów gdziekolwiek jesteś [NOWOŚĆ]
- Dostęp do wszystkich treści bieżących wydań "Gazety Polskiej Codziennie"
- Dostęp do archiwum "Gazety Polskiej Codziennie"
- Dostęp do felietonów on-line
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl
W tym numerze
-
Przedstawiciele PO zadeklarowali, że jeżeli oni wygrają wybory, to nasz kraj nie tylko przyjmie migrantów w ramach przymusowej relokacji w UE, ale również otworzymy swoje granice na ludzi,...
Platforma znowu rozbroiłaby Polskę
W niedzielę niemiecki portal ocenił, że jeżeli Polska będzie działać w takim kierunku jak dotychczas, to będzie miała najsilniejszą armię w Europie. To mówią Niemcy, niemieckie media,...Pierwsze abramsy dotarły na Ukrainę
Na Ukrainę dotarły pierwsze amerykańskie czołgi M1 Abrams. Zdążą wziąć udział w obecnej kontrofensywie. Są to czołgi podstawowe trzeciej generacji, które zaprojektowano pod koniec lat 70....ORLEN gwarantem bezpieczeństwa energetycznego
Grupa ORLEN kompleksowo angażuje się w projekty zabezpieczające interes energetyczny kraju, zapewniając stabilne dostawy gazu do polskich przedsiębiorstw i gospodarstw domowych....
Dział: Gospodarka„Chłopi” – start marzeń o Oscarach
Przewagą czterech głosów do dwóch – „Chłopi” zostali polskim kandydatem do Oscara. – Jesteśmy dumni, że możemy reprezentować Polskę tym filmem – powiedziała wczoraj w siedzibie...Początek drogi po puchar
Jagiellonia Białystok kontra Śląsk Wrocław – to jedyna para 1. rundy piłkarskiego Pucharu Polski, której mecze zaplanowano od wtorku do czwartku, złożona z drużyn ekstraklasy. Obie bardzo...