Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Chybiony strzał

Dodano: 07/03/2020 - numer 2576 - 07.03.2020
fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Politycy KO wchodzący w skład sztabu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zarzucili prezydentowi Andrzejowi Dudzie i PiS, że dają zarobić na koronawirusie swoim ludziom poprzez zakup testów na jego wykrycie w firmie Blirt należącej do polityka PiS. Tymczasem ten ostatni nie ma wpływu na jej zarządzanie, a jego udziały w spółce wynoszą zaledwie 1,5 proc. i taki jest też poziom jego własności. A firmę wybrano zapewne dlatego, bo ma rekomendację Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Sztabowcy Kidawy-Błońskiej poinformowali w czwartek, że ludzie prezydenta i PiS zarabiają na koronawirusie, ponieważ zlecenie o wartości 3,5 mln zł na testy na jego obecność otrzymała firma Blirt, należąca
m.in. do doradcy prezydenta i gdańskiego radnego PiS Jerzego Milewskiego. – Dziwnym przypadkiem ręczną decyzją pieniądze idą do spółki związanej z ludźmi pana prezydenta Andrzeja Dudy. To nie jest tak, że to jest jedyna firma, która mogłaby takie zlecenie wykonać – podkreślała Barbara Nowacka.
Tymczasem Milewski jest współzałożycielem firmy Blirt, natomiast – jak podkreśla – już od dawna nie ma żadnego wpływu na jej zarządzanie. – Moje udziały są resztkowe. Prawnik powiedział mi, że mam ich ok. 1,5 proc. – mówi „Codziennej”. Podkreśla, że rada nadzorcza, której jest członkiem, w sprawie transakcji z Ministerstwem Zdrowia nie była informowana, a on sam dowiedział się o niej z komunikatu giełdowego. Milewski dodaje, że testy mają rekomendację WHO i to zapewne zdecydowało o wyborze dokonanym przez MZ. – Nikt z ministerstwa nie kontaktował się ze mną w tej sprawie – zaznacza. Zwraca uwagę, że jeśli Małgorzata Kidawa-Błońska wie, gdzie jeszcze rząd mógł kupić testy, to wszyscy będą wdzięczni za tę informację.
Sprawę skomentował wczoraj w Radiu Zet Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia, który zaznaczył, że testy musiały być zgodne z rekomendacją konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzeja Horbana. – Mamy w 100 proc. udokumentowaną poprawność naszego działania – oświadczył. Mówił, że nabywano testy z Turcji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, ale ich dostawcy nie mogli zagwarantować odpowiedniej ich liczby. Poinformował, że resort zdrowia otrzymał wiele ofert i wszystkie zostały przeanalizowane pod kątem dostępności i ceny. – Wolumen udało się osiągnąć także za pośrednictwem tej firmy (Blirt) – podkreślił. Przy wyborze testów ważna też była rekomendacja WHO. – Pojawiają się w przestrzeni medialnej informacje, że są firmy, które produkują takie testy w Polsce, ale to nie są te rekomendowane przez WHO – powiedział. Blirt dystrybuuje brytyjskie zestawy diagnostyczne do wykrycia Covid-19, choroby zakaźnej wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2, który pojawił się w grudniu w Wuhanie (Chiny).
 
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze