Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Na Woronicza potrzeba Heraklesa z pomysłami

Dodano: 17/03/2020 - numer 2584 - 17.03.2020
Od dawna zbierałem się do napisania o telewizji publicznej, a tymczasem dość niespodziewanie odwołano prezesa TVP Jacka Kurskiego. Ani mi on swat, ani brat, miałem w moim tekście wytoczyć przeciw niemu wiele zarzutów, ale teraz chcę wyrazić pełną z nim solidarność, gdyż nie postawiono mu żadnych merytorycznych zarzutów, a usunięcie go w apogeum kampanii wyborczej, w której telewizja odgrywała ogromną i pozytywną rolę, uważam za lekkomyślne.
Ponad 30 lat pracowałem dla TVP jako reżyser i producent niezależny, i jak każdy, kto miał z nią zawodowo do czynienia, wiem, że jedynie człowiek niezwykle energiczny ma szanse zrobić na Woronicza cokolwiek dobrego. Takim człowiekiem był Jacek Kurski i z uzasadnionym niepokojem oczekiwałem na mianowanie jego następcy, nie widząc w obozie Zjednoczonej Prawicy nikogo, kto potrafiłby zapewnić kontynuację i udoskonalenie działań odwołanego prezesa.
Uratowana przed unicestwieniem
Jaka jest telewizja, którą nam zostawił? Doskonale pamiętam, jak wyglądała TVP po długoletnich rządach namiestników z PO – była równie tendencyjna jak TVN czy Polsat, nie zauważała istotnych problemów przeciętnego Polaka, ośmieszała lub ignorowała patriotyczne rocznice i ich obchody, a poza tym stawała się nudna i coraz uboższa. Wedle niezbyt tajnego planu wówczas rządzących – dzisiejszej totalnej opozycji – chodziło o faktyczne wyeliminowanie TVP z rynku reklam na rzecz „sojuszniczych” telewizji prywatnych, a po doprowadzeniu jej do bankructwa sprywatyzowanie 16 ośrodków lokalnych przez baronów z PO czy PSL albo i postkomuchowskich miliarderów. Zostałyby rachityczne dwa programy, których nikt by już nie oglądał.
Kurski już w pierwszym roku rządów na Woronicza odwrócił radykalnie te trendy, stawiając jednocześnie na ogromne wzmocnienie działu wiadomości i publicystyki oraz przyciągnięcie tzw. zwykłego widza atrakcjami dotąd zarezerwowanymi dla komercyjnych stacji konkurencyjnych. Decyzja o wykupieniu praw do wszystkich meczów reprezentacji Polski w piłce nożnej czy siatkówce, relacje ze skoków narciarskich oraz transmisje euroligi okazały się strzałem w dziesiątkę, przynosząc TVP skokowy wzrost oglądalności, a więc i wpływy z reklam. Udany udział w imprezach typu konkurs Eurowizji Junior czy organizowanie upojnych sylwestrów w Zakopanem i eksploatowanie popularności gwiazd disco polo może nie zachwycać intelektualistów, ale przecież nikt im nie każe tego oglądać, a zyski z tych programów pozwalają TVP na wykonywanie jej misji. Chociaż z tym jest już trochę gorzej.
Misja na kanałach niszowych
Za czasów PRL telewizja była dla wszystkich. Mniej lub bardziej przaśna rozrywka owocująca niekiedy takimi perełkami jak Kabaret Starszych Panów czy wyrafinowany serial „Klub Profesora Tutki”, dużo całkiem niezłej dokumentalistyki, i oczywiście codzienna młócka propagandowa, której nikt nie oglądał. Trochę z tego podejścia zachowało się w TVP z okresu III RP, chociaż stopniowo następowała degradacja produkcji ambitniejszych: zniknęły współprodukowane przez telewizję dobre filmy, pozbyto się filmów dokumentalnych, umarł Teatr Telewizji.
Za rządów Jacka Kurskiego właściwie jedyną wizytówką kultury wyższej stał się odrodzony rzeczywiście imponująco Teatr Telewizji, emitowany w znakomitym czasie antenowym. Reszta misji zepchnięta została do niszowych kanałów Historia i Kultura, które ze względu na ubogi budżet stać było jedynie na organizowanie mądrych dysput w studiu i pokazywaniu cudzych produkcji. I tu mam najwięcej zarzutów do telewizji prowadzonej przez Kurskiego! Nie mam nic przeciw panu Zenkowi, ale sprowadzanie rozrywki niemal wyłącznie do disco polo i kabaretów, których poziom miłosiernie przemilczę, oraz transmisji sportowych, a także brak alternatywy dla ambitnych widzów oznacza ich utratę.
Grzech pierworodny
Otóż jest mądrzejszy sposób podziału czasu antenowego, czego dowodzą statystyki. Co miało za peerelu największą oglądalność? Amerykańskie filmy, zwłaszcza westerny, podczas emisji których wymierały ulice. Dziś TVP owszem pokazuje filmy amerykańskie, ale są to produkcje ostatniej dekady w zdecydowanej większości marne myślowo, a w dodatku skażone podskórnym i ostatnio coraz bardziej nachalnym przesłaniem ideologicznym w stylu gender, LGBT czy innej politpoprawności. Dorośli Polacy nie mieli okazji obejrzeć nie tylko arcydzieł Felliniego, Bergmana, Kurosawy czy Loseya, ale żadnego klasycznego westernu, który wszak po mistrzowsku wysławia podstawy kultury konserwatywnej nie gorzej od arcydzieł Conrada! Zamiast klasyki filmowej, gdzie poważne i mądre przesłanie powiązane jest z opowieścią niepozwalającą oderwać oczu od ekranu, dzisiejszy widz TVP oglądać może tylko kretyńskie komedie lub taśmowe „siekanki” zjadającego własny ogon zlewaczałego Hollywoodu.
Sankcjonowanie owego niezdrowego podziału na rozrywkę niską mającą dominować na wszystkich programach i wysoką, zepchniętą do jakichś żałosnych rezerwatów, jest grzechem pierworodnym TVP i niestety Jacek Kurski tego syndromu też nie przezwyciężył, a być może nawet nie zauważył jego szkodliwości.
Klasyka filmowa – i kultura, i misja
Gdyby spece od ramówek telewizyjnych zajrzeli na YouTube’a, przekonaliby się ze zdziwieniem, że oglądalność klasyków kina sięga dziesiątek i setek milionów! Ręczę, że gdyby w prime time w jakimś stałym terminie, np. czwartek wieczorem, emitować klasyczne kryminały powstałe od lat 40. ubiegłego wieku, a w sobotę pokazywać najsłynniejsze westerny, znalazłoby się w Polsce znacznie więcej widzów chcących je oglądać niż tych, których obecnie chce się przyciągnąć pokazami filmowej tandety.
To też jest misja! Osobiście czuję się nieswojo, gdy w rozmowie z wykształconym i inteligentnym przedstawicielem młodszego pokolenia widzę pustkę w oczach, gdy odwołuję się do „Greka Zorby” czy pomysłu pewnego faceta z El Paso, który nago skoczył między kaktusy, a gdy go stamtąd wyciągnięto i w zdumieniu pytano, po co to zrobił, odrzekł: „Wtedy myślałem, że to był dobry pomysł!”. To cytat z „Siedmiu wspaniałych”, wspaniałego i mądrego westernu opartego na „Siedmiu samurajach” wielkiego Kurosawy. Dlaczego telewizja publiczna uważa, że są to wartości przebrzmiałe?…
Wszystko po staremu, lecz może z poprawkami
Jacka Kurskiego zastąpił Maciej Łopiński, jeden z cudem ocalałych najbliższych współpracowników prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podczas pierwszego swego wystąpienia ogłosił, że Jacek Kurski zostaje przez Zarząd Spółki TVP SA powołany na… konsultanta. Inaczej mówiąc, wszystko zostanie po staremu – a może się polepszy? Nienawiść partii antypolskich wobec TVP jest najlepszym dowodem, że stała się istotnym medialnym atutem rządzącej prawicy, w dodatku jednym z bardzo nielicznych. Brońmy więc TVP, naprawdę publicznej telewizji zwykłego Polaka!
 
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze