Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Brudna zabawa w Sumaging

Dodano: 11/07/2014 - Numer 860 - 11.07.2014
Filipińska Sagada. Z porannym bazarkiem, koczującymi pod hostelowym oknem babuleńkami, z piękną katedrą Marii Dziewicy, z okolicznymi wapiennymi iglicami skalnego lasu czy wreszcie ze słynnymi wiszącymi trumnami plemiona Ifugao. O nich będzie jeszcze okazja napisać. Dziś wybieramy się do jaskini Sumaging – jednej z największych w kraju, który przecież pieczarami stoi. – Nie mają państwo innego obuwia? – A co? Sandałki są nie OK? – ładna niebieskooka dziewczyna spogląda nieśmiało na swoje stopy. – To zależy – w oczach młodego Filipińczyka widać lekkie zażenowanie. – Nie rozumiem. – W jaskini będzie ślisko. A potem wchodzimy do podziemnej rzeki. Trzeba będzie brodzić. – To chyba lepiej, że mam sandały, nie? – I tak, i nie. Zresztą, nie mamy wyboru. Będziesz panią ubezpieczał? – pyta drugiego przewodnika. – Jasne – odpowiada stojący z tyłu grupy wysoki chłopak, który tymczasem usiłuje uruchomić trzymaną w ręku naftową lampkę. – Dobrze, drodzy moi. Ruszamy! Grupka rusza powoli. Idą dokładnie tą samą trasą, którą ja pokonywałem kilkanaście minut temu. Mam chwilę, by ich poobserwować – czekając, aż samowyzwalacz wykona kolejne zdjęcie w półmroku. Panowie podtrzymują dziewczyny pod ręce. I bardzo dobrze – przed paroma momentami w tym miejscu, gdzie są teraz, sam wywinąłem całkiem niezłego orła. Całe szczęście, że złapałem w porę aparat. Tutaj, w jaskini Sumaging, lepiej nie zgrywać chojraka. – Hello! – zamykający grupę wysoki Filipińczyk, widząc ustawiony obok statyw z aparatem, gestem głowy pyta, czy może przejść. – Kumusta! – korzystam z okazji, by sprawdzić, czy kilka minut spędzonych nad „Rozmówkami filipińskimi” zda egzamin. A że po filipińsku nieformalne „cześć” brzmi niemal tak, jak dobrze nam znana bolszewicka zaraza, uznałem, że najwyższy czas spróbować nowego słówka. – Kumusta! Ha, ha! – szeroki uśmiech na twarzy chłopaka świadczy, że do idealnego akcentu troszkę mi jeszcze brakuje. Jesteśmy w północnej części filipińskiej wyspy Luzon. Miejscowość Sagada. Z porannym bazarkiem, koczującymi pod hostelowym oknem babuleńkami, z piękną katedrą Marii Dziewicy, z okolicznymi wapiennymi iglicami skalnego lasu czy wreszcie ze słynnymi wiszącymi trumnami plemiona Ifugao. O nich będzie jeszcze okazja napisać. Dziś wybieramy się do jaskini Sumaging – jednej z największych w kraju, który przecież pieczarami stoi. Jak podają tabliczki przy budynku, w którym na turystów oczekują przewodnicy, przed wizytatorami istnieje opcja dwu- lub czterogodzinnego spaceru pod ziemią. W jej trakcie będą przekraczać podziemną rzekę, podziwiać naskalne nacieki, przeciskać się przez skalne dziury o średnicy 60 cm, zjeżdżać na pupie po wilgotnych skałach, spuszczać się na linie nad jaskiniowymi przepaściami. Słowem, będą się świetnie bawić. Nagrodą będzie dla nich widok na brązowo-posrebrzane kolumny, na gigantycznych rozmiarów nacieki skalne. Na stalaktyty i stalagmity. I na coś jeszcze. Ustawiam sobie spokojniutko kolejny kadr, mocując plastikowe nogi statywu między obślizgłymi kamieniami, gdy wtem zza pleców… – Aaa! – to chyba jedna z tych dziewczyn, które mijały mnie kilka chwil temu. Po panicznym kobiecym pisku słychać męski śmiech. – Spokojnie. To nie groźne. – Ale co to było?! – Nietoperze. – Aaa! – uspokajający ton przewodnika na niewiele się zdaje. I mógłby już na tym poprzestać. Ale nie poprzestał. – A to z góry, co leci, to co to jest? Woda, tak? – w głosie dziewczyny nadal słychać przejęcie. – No, nie do końca… – To nietoperzowe odchody. Ale nie przejmuj się. Większość można rozkruszyć, to praktycznie same resztki owadów. W tej samej chwili sam się łapię, na czym od kilku minut opieram dłoń. Tutaj, w jaskini Sumaging, podobnego rodzaju „kruszących się” czarnych plamek na skałach jest bez liku. Trzeba jednak było wziąć tego przewodnika.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze