Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Mieszkania tylko dla wybranych

Dodano: 28/07/2015 - Numer 1177 - 28.07.2015
Padł kolejny rekord w sprzedaży nowych mieszkań mimo rekordowo niskiej liczby zaciągniętych kredytów hipotecznych. Taka sprzedaż to ewenement na polskim rynku nieruchomości. Na zakupy wyruszyły bowiem osoby zamożne, przenoszące pieniądze z banków na rynek nieruchomości. Zbyt ryzykowne zaczynają być lokaty w bankach. Od stycznia do marca tego roku deweloperzy znaleźli nabywców na 11,5 tys. mieszkań. Od kwietnia ubiegłego roku sprzedali łącznie 43,5 tys. lokali, to o 20 proc. więcej niż w rekordowych dotychczas latach 2007 i 2013. Wydawało się, że po przykręceniu śruby z kredytami hipotecznymi przez Komisję Nadzoru Finansowego sprzedaż mieszkań się załamie. Obawiali się tego nawet deweloperzy. Tymczasem stało się wręcz odwrotnie – notujemy rekordy w liczbie nabywanych nowych mieszkań. KNF wprowadziła wymóg posiadania wkładu własnego, co oznacza, że aby kupić mieszkanie, trzeba mieć gotówkę w wysokości 10 proc. wartości mieszkania, a od 1 stycznia 2016 r. już 20 proc. Komisja zablokowała dostęp do rynku nieruchomości zwykłym zjadaczom chleba, co w polskich warunkach oznacza prawie 90 proc. społeczeństwa. W okresie ostatniego boomu kredytowego mieszkania były kupowane przede wszystkim za 100 proc. pożyczonych pieniędzy w banku. Większości Polaków nie stać na wkład własny, który przykładowo dla mieszkania o wartości 300 tys. zł wynosi 30 tys. zł, a od 2016 r. będzie to 60 tys. zł. O dziwo, rekordowa sprzedaż została odnotowana także w programie „Mieszkanie dla młodych”, w którym państwo, czyli my wszyscy, podatnicy, dopłaca do ich zakupu. Liczba wniosków o dopłaty sukcesywnie się zwiększa, choć młodzi albo nie mają pracy, albo pracują na umowach śmieciowych za żenująco niskie wynagrodzenie, więc nie dysponują pieniędzmi nawet na wkład własny. Eksperci są zgodni – na zakupy nieruchomości wyruszyli ci, którzy mieli ulokowaną gotówkę w bankach. Niskie stopy procentowe, niepewność na rynkach finansowych, na co wpływ mają wydarzenia w Grecji, powodują, że klienci banków przenoszą gotówkę na rynek nieruchomości postrzegany jako bezpieczna lokata. A państwo jeszcze wspiera zamożnych, dopłacając im w programie „Mieszkanie dla młodych” i blokując większości społeczeństwa dostęp do kredytów hipotecznych. Dzięki temu bogatsi mogą przebierać w mieszkaniach, nie obawiając się konkurencji ze strony kredytobiorców. A potem będą lokale wynajmowali. W sytuacji dużego popytu osób z gotówką deweloperzy nie są skłonni obniżać cen za metr kwadratowy. Od 2,5 roku średnie ceny pozostają na tym samym poziomie. Analitycy firmy Reas, badającej rynek nieruchomości, zachodzą w głowę, jak w kraju z pełzającą deflacją i stabilnymi od co najmniej dwóch lat kosztami wykonawstwa możliwe są w okresie kilkunastu miesięcy kilkunastoprocentowe skoki wskaźnika kosztów odtworzeniowych (czyli przeciętny koszt budowy 1 mkw.). Na podstawie tego wskaźnika GUS liczy dopłaty w ramach programu dla młodych. Ale jest to także argument dla deweloperów, by nie obniżać cen. Jakim sposobem w miastach o podobnych cenach terenów inwestycyjnych i kosztach budowy wskaźniki mogą tak bardzo się różnić? – pytają analitycy Reas. Dlaczego, gdy w jednych miastach wskaźniki te rosły, to w innych w tym samym czasie spadały? I dlaczego od kilkunastu lat osoby odpowiedzialne za politykę mieszkaniową nie są w stanie wymyślić lepszego, czyli bardziej obiektywnego wskaźnika? Do tego zestawu pytań można dodać jeszcze jedno – dlaczego KNF zablokowała polskim rodzinom dostęp do kredytów, zamiast zainicjować prace wprowadzające stałą stopę procentową, aby wyeliminować ryzyko rosnących cen kredytów ponad możliwości finansowe polskich rodzin? Na temat tego, że mamy dobry moment na taki ruch, wypowiedział się już prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze