Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Szybko wcisnęłam guzik

Dodano: 18/11/2015 - Numer 1272 - 18.11.2015
fot. Grzegorz Michałowski/PAP
fot. Grzegorz Michałowski/PAP
WYWIAD \ Z JOANNĄ WOŁOSZ ROZMAWIA KRZYSZTOF OLIWA Kiedy skończyły się mistrzostwa Europy, musiałam przełączyć w głowie guzik i szybko przestawić się na grę w klubie – mówi w rozmowie z „Codzienną” zawodniczka Chemika Police i reprezentacji Polski. Siedem meczów w ORLEN Lidze i siedem wygranych przy zaledwie dwóch straconych setach. Czy spodziewała się Pani tak łatwego początku? Faktycznie, wszystko jak na razie układa się po naszej myśli, początek jest jak najbardziej udany. Udało się nam bardzo szybko zgrać i są już tego efekty. Pokonałyście m.in. Impel Wrocław, który był typowany na jednego z faworytów rozgrywek. To prawda, wygrałyśmy w trzech setach, ale nie wierzę w to, że Impel będzie tak grał przez cały sezon. Jestem pewna, że dziewczyny niedługo zaczną wygrywać mecze i z każdą kolejką będą prezentowały się coraz lepiej. Świetnie radzicie sobie też w Lidze Mistrzyń. Po wygranej z czeskim Agelem Prostejov pokonałyście na wyjeździe Pomi Casalmaggiore. To była wyszarpana wygrana. Pięciosetowy mecz, w którym musiałyśmy naprawdę wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Włoszki bardzo wysoko zawiesiły poprzeczkę. Każdy mecz tak naprawdę jest inny, inaczej podchodzimy do spotkań w Lidze Mistrzyń czy ORLEN Lidze. Na razie jest zbyt wcześnie na pochopne wnioski, bo sezon dopiero się rozkręca. Już za tydzień czeka nas bardzo trudne spotkanie z Eczacibasi Stambuł. Czy po tak udanym początku wzrosły apetyty na jeszcze większe sukcesy w tym sezonie? Na razie wszystko nam wychodzi, ale nie ma w drużynie jakiegoś hurraoptymizmu. Liga jest bardzo długa, a nasze cele niezmiennie pozostają ambitne. Chcemy wygrać ORLEN Ligę i zagrać w Final Four Ligi Mistrzyń. Przed sezonem grała Pani w mistrzostwach Europy. Udało się złapać trochę oddechu po turnieju? Fizycznie nie było na to w ogóle czasu. Już po kilku dniach spotkałyśmy się w klubie. Teraz mamy prawdziwy maraton meczów. Wychodzimy na parkiet praktycznie co trzy dni. Kiedy skończyły się mistrzostwa Europy, musiałam przełączyć w głowie guzik i szybko przestawić się na grę w klubie. Na razie nie myślę dużo o kadrze, choć wiem, że na początku przyszłego roku czeka nas turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. W jednym z wywiadów mówiła Pani, że kibice nie wierzą w sukcesy reprezentacji. Pani wierzy? Gdyby tak nie było, to w ogóle bym nie grała. Do każdego meczu trzeba podchodzić z wiarą w zwycięstwo. Nawet gdy przeciwnik wydaje się dużo silniejszy i wydaje się, że praktycznie nie ma szans na sukces. W tym roku mistrzostwa za bardzo nam się nie udały, choć trzeba powiedzieć, że wynik, który osiągnęłyśmy, odpowiadał naszym aktualnym możliwościom. Widać, że powoli się pniemy. Pokazały to igrzyska europejskie, w których zajęłyśmy drugie miejsce. Trzeba też dodać, że dopiero od niedawna pracujemy z trenerem Nawrockim. A w siatkówce tak się nie da, że przychodzi selekcjoner i od razu są wyniki. Przed reprezentacją bardzo trudny turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Stać Was na awans? Droga jest bardzo trudna. Trzecie miejsce da nam awans na turniej interkontynentalny, z którego droga na igrzyska jest dużo łatwiejsza niż w eliminacjach europejskich. Wierzę, że nam się uda, bo bardzo bym chciała zagrać w Rio. podpis pod foto: Joanna Wołosz ma pewne miejsce na rozegraniu w Chemiku Police i reprezentacji Polski, fot. Grzegorz Michałowski/PAP Artykuł przygotowany przez redakcję we współpracy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze