Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Polacy pokonali ekstremalne upały

Dodano: 14/01/2016 - Numer 1317 - 14.01.2016
fot. ORLENTeam.pl
fot. ORLENTeam.pl
RAJD DAKAR \ KIEROWCY ORLEN TEAM WALCZĄ NA ARGENTYŃSKIEJ PUSTYNI Argentyńska pogoda nie rozpieszcza uczestników Rajdu Dakar. Zawodnicy ORLEN Team muszą się zmagać z ulewami, piaskiem i skrajnie wysokimi temperaturami, ale wszyscy pokonali trudności i w komplecie stawili się na mecie dziewiątego etapu Dakaru. Ze względu na ekstremalne upały etap został skrócony o 100 km. Służby ratownicze uznały, że nie będą w stanie zapewnić wszystkim uczestnikom rajdu stuprocentowego bezpieczeństwa, więc organizator skrócił trasę. – To była słuszna decyzja – ocenił kapitan ORLEN Team Jacek Czachor. – Wprawdzie nasza załoga była w dobrej kondycji i z samochodem też nie mieliśmy problemów, ale było za gorąco, żeby się ścigać. Zwłaszcza dla motocyklistów temperatury powyżej 45 stopni były niebezpieczne – przyznał pilot Marka Dąbrowskiego. Motocyklista ORLEN Team Kuba Piątek szczęśliwie dojechał do mety na 36. pozycji. – Wydaje mi się, że temperatura dochodziła nawet do 55 stopni – ocenił Piątek. – W pewnym momencie wszystkie samochody ratunkowe i helikoptery były w użyciu i gdyby komuś coś się stało, nie byłoby jak go ratować. Dlatego słusznie przerwano rajd. To był najtrudniejszy odcinek, jaki kiedykolwiek jechałem. To było piekło, bo oprócz temperatury musieliśmy zmagać się z bardzo trudną trasą – tłumaczył. – Wpadam ze skrajności w skrajność, bo w Boliwii modliłem się o słońce, kiedy wszechobecne były deszcz, śnieg i lód. Dziś tego słońca było już za dużo i marzyłem o deszczu. Ale to jest Dakar, byłem na to gotowy, jadąc tutaj – kończy Piątek, który w klasyfikacji generalnej jest na 26. pozycji. Najszybszą polską załogą na dziewiątym etapie byli Dąbrowski z Czachorem, którzy zajęli 21. miejsce. Wygrał Hiszpan Carlos Sainz, do którego zawodnicy ORLEN Team stracili ponad 57 minut. – Dziś samochody były wymieszane z ciężarówkami. Przed nami startowały dwie, a zaraz za nami kolejna. Przez to na trasie było mnóstwo kolein i się zakopaliśmy. Później w końcu złapaliśmy swoje tempo. Pomogliśmy jeszcze Chabotowi, który miał awarię – powiedział Czachor. Problemy z ciężarówkami miał także Adam Małysz. – Po około 50 km, podczas wspinania się na wydmę, musieliśmy nagle odbić w dół, bo ciężarówki zatrzymały się przed nami – opowiadał były skoczek. – To skończyło się niestety uderzeniem w drzewo. Niby nic poważnego się nie stało, ale gałęzie wpadły do środka przez szybę, rozbijając ją i jeden z reflektorów. Jechaliśmy dalej, ale po jakimś czasie silnik zaczął się mocno przegrzewać, więc co 3–4 km trzeba było stawać i czekać, aż ostygnie. Coś zaczęło się też dziać z napędem i auto nie mogło podjechać nawet pod najmniejsze wzniesienie. Robiło się coraz gorzej, a sprzęgło już ledwo dawało radę. Dzięki Bogu, że odcinek był skrócony, bo do mety dojechaliśmy z prędkością 20–30 km na godzinę. Ale się udało! – cieszył się Małysz. Kuba Przygoński, 24. na dziewiątym etapie, wciąż jest najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem ORLEN Team, jednak w generalce nieznacznie spadł – na 17. pozycję. – Dopiero zbieram dakarowe doświadczenie za kierownicą samochodu, przez co się zakopaliśmy – przyznał Przygoński, który wcześniej startował w Rajdzie Dakar jako motocyklista. – Później rośliny porastające pustynię zaczęły zapychać chłodnicę naszego auta. Samochód zaczął się przegrzewać. Musieliśmy co chwilę się zatrzymywać i czyścić chłodnicę. Auto jechało maksymalnie 90 km/h, bo systemy zabezpieczające ograniczały prędkość ze względu na problem z chłodzeniem. Nie wiedziałem, że można się zmęczyć w samochodzie tak, jak ja dziś. Nie tylko siedziałem za kierownicą, ale razem z Andriejem odkopywaliśmy samochód i wielokrotnie czyściliśmy chłodnicę, co dało nam mocno w kość. Zresztą nie tylko nam, bo na trasie było wiele załóg, które stały i nie były w stanie jechać w tych warunkach – opowiadał Przygoński. W kolejnym etapie rajdu nie będzie pewnie lżej, bo nadal będzie wiódł przez pustynię. – Będzie więcej wydm. Zapowiada się bardzo trudny etap. Jechałem już tamtędy na motocyklu. Niestety, jutro też samochody będą wymieszane z ciężarówkami – komentował Czachor. – Nastawiamy się, że to będzie odcinek prawie nie do przejechania – przyznaje Dąbrowski. Artykuł przygotowany przez redakcję przy współpracy z ORLEN Team Jakub Przygoński nadal jest najwyżej sklasyfikowanym Polakiem na Dakarze|fot. ORLENTeam.pl Kuba Piątek był bardziej narażony na upały niż kierowcy samochodów|fot. ORLENTeam.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze