Pomoc frankowiczom po kursie sprawiedliwym

FINANSE \ Kancelaria Prezydenta przedstawiła projekt ustawy o pomocy frankowiczom. Zaciągnięte kredyty mają być przewalutowane po „kursie sprawiedliwym”, który będzie liczony indywidualnie dla każdego kredytobiorcy. Ci, którzy bankrutują, będą mogli oddać mieszkanie bankowi i pozostać bez długu. Nieznane są jeszcze szczegóły projektu prezydenckiego. Na razie zostały przekazane ogólne założenia projektu. Jak powiedział prezydencki minister Maciej Łopiński, kredyty mają być przeliczone po „kursie sprawiedliwym” – takim, który ulży frankowiczom, ale też nie ustawi ich w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do kredytobiorców złotowych. „Kurs sprawiedliwy” ma być wyliczany według skomplikowanego wzoru, uwzględniającego kurs franka (czy euro) z dnia zaciągnięcia kredytu i kurs obecny danej waluty. Już pojawiły się w internecie kalkulatory do przeliczenia opłacalności przewalutowania kredytu. Nie wiadomo, na ile są precyzyjne w stosunku do założonego wzoru zawartego w projekcie. Kancelaria Prezydenta obiecała, że wkrótce upowszechni przygotowany przez siebie projekt. Fakt.pl wyliczył, że np. jeśli ktoś wziął kredyt w czasach, gdy frank szwajcarski kosztował 2,30 zł, to dzisiaj „kurs sprawiedliwy” będzie w jego przypadku wynosił 2,80, a nie 4 zł, jak teraz. Kurs przewalutowania ma być liczony indywidualnie dla każdego kredytobiorcy. Dobrą informacją dla frankowiczów jest też to, że bank będzie musiał wyliczyć, ile zarobił na tzw. spreadzie na danym kredytobiorcy. Kwota ta zostanie odliczona od kwoty zadłużenia. Prezydencki projekt przewiduje też, że osoby będące na krawędzi bankructwa będą mogły oddać bankowi mieszkanie, na które zaciągnęły kredyt. I w ten sposób nie będą już miały długu wobec banku. Obecnie, jeśli bank zabierze mieszkanie w razie niespłacania kredytu, to kredytobiorcy może jeszcze pozostać dług do spłacenia. Po dwukrotnym wzroście franka w stosunku do złotego w wypadku wielu osób dług przekroczył wartość zakupionego na kredyt mieszkania. O pomoc – w ramach proponowanej ustawy – kredytobiorcy będą mogli składać wnioski tylko w określonym czasie. Po jego upływie, jeśli nie podejmą decyzji, będą spłacali pożyczkę jak dotychczas, narażając się na ogromne ryzyko kursowe. Właśnie minął rok od „czarnego czwartku”, w którym to Szwajcarski Bank Centralny oderwał notowania franka od euro, wskutek tego kurs franka do złotego poszybował na poziom ponad 5 zł. Po tym szczycie jego notowania wahają się w granicach nieco poniżej 4 zł. Kancelaria prezydencka przedstawi teraz projekt ustawy Komisji Nadzoru Finansowego, którą poprosi o wyliczenie kosztów jej funkcjonowania dla sektora bankowego. Projekt jest kompromisem, a to oznacza, że nie zadowoli w pełni ani kredytobiorców, ani też samych banków. Z tego zdaje sobie sprawę kancelaria, ale – jak wyjaśnia – pomoc zadłużonym nie może zagrozić gospodarce. Natychmiast po przedstawieniu prezydenckiego projektu rozwiązania te skrytykował Ryszard Petru, lider Nowoczesnej. Zarzucił m.in., że nie można proponować przewalutowania, nie znając jego kosztów dla sektora bankowego. Pytanie tylko, czy Petru, który sam dawno temu przewalutował swój kredyt z franków na złote, powinien w ogóle w tej sprawie się wypowiadać. Swoją pożyczkę przewalutował kilka miesięcy po tym, jak zachwalał kredyty we frankach, ale o swojej decyzji publicznie już nie informował. Sami frankowicze – jak przewidzieli prezydenccy ministrowie – są nieco rozczarowani projektem. Proponowane zapisy są mniej korzystne od zapowiedzi składanych podczas kampanii wyborczej. Rozczarowani są też prowadzący działalność gospodarczą. Ich prezydencki projekt ustawy nie obejmuje.