Skąd się wziął szczypiorniak?

Czy piłkę ręczną nazywano by szczypiorniakiem, gdyby Józef Piłsudski nie odmówił złożenia przysięgi na wierność wojskom niemieckim i austro-węgierskim podczas I wojny światowej? Można mieć wątpliwości. To właśnie ta decyzja sprawiła, że legioniści, którzy trafili do obozu internowania, zaczęli grać w piłkę ręczną. A że działo się to w miejscowości Szczypiorno, to nazwa "szczypiorniak" szybko trafiła do mowy potocznej i przetrwała do dziś.

Nie ma drugiej dyscypliny sportu, której historia rozpoczynałaby się w taki sposób. Dzieje piłki ręcznej na polskich ziemiach rozpoczynają się od... kryzysu przysięgowego z 9 i 11 lipca 1917 r., gdy przysięgi na wierność Królestwu Polskiemu i utrzymaniu sojuszu militarnego z Niemcami i Austro-Węgrami odmówili żołnierze Legionów Polskich z Józefem Piłsudskim na czele. W efekcie przyszły naczelnik państwa polskiego został osadzony w twierdzy w Magdeburgu, z kolei kilka tysięcy żołnierzy i podoficerów Legionów Polskich zostało internowanych w Szczypiornie (od 1976 r. to jedna z dzielnic Kalisza). Wśród nich byli m.in. poeta Władysław Broniewski czy późniejszy trzykrotny premier Polski Walery Sławek.

Szczypiorniak ze Szczypiorna

Internowani w Szczypiornie żołnierze utworzyli własny samorząd, kuchnię, służbę zdrowia, pocztę, kasę zapomogową czy prosty system sądowniczy. Jednym z przewodniczących składu sędziowskiego został Broniewski. Ogromnym powodzeniem cieszyły się gry sportowe, a wśród nich gimnastyka, zapasy i boks, a także piłka ręczna. Część historyków uważa, że legioniści nauczyli się jej od niemieckich wartowników, inni, że część legionistów, którym ta gra była już wcześniej znana, rozpropagowała ją wśród kolegów.

Za jednego z prekursorów tej dyscypliny sportu uważa się kapitana Stanisława Grzmota-Skotnickiego, późniejszego generała, uczestnika wojny z bolszewikami i kampanii wrześniowej, poległego w bitwie nad Bzurą.

W odróżnieniu od popularnej już wówczas piłki nożnej, nowa gra szybko przyjęła się wśród legionistów, tym bardziej że oszczędzała buty (zresztą część legionistów chodziła w drewnianych butach, tzw. pontonach), jak również dlatego, że szmaciana piłka nie chciała się toczyć. To właśnie od obozu w Szczypiornie wywodzi się popularne określenie piłki ręcznej – szczypiorniak. Początkowo grano w tzw. odmianę niemiecką, gdzie na boisku o wymiarach 80x40 m rywalizowała po 11 zawodników.

11 na 11, czyli ręczna jak nożna

Piłka ręczna nie rozwijała się w tak dynamicznym tempie jak inne dyscypliny zespołowe. Federacja powstała dopiero w 1936 r. Wcześniej rozwojem szczypiorniaka zajmował się działający na Śląsku Polski Związek Palanta i Gier Ruchowych, a od 1928 r. Polski Związek Gier Sportowych, zrzeszający koszykówkę, siatkówkę i piłkę ręczną.

Powojenne dzieje federacji były burzliwe. W 1945 r. reaktywowano w Krakowie Polski Związek Piłki Ręcznej, cztery lata później gry zespołowe ponownie połączono w Polskim Związku Koszykówki, Siatkówki i Szczypiorniaka. W takiej strukturze przetrwał tylko do 1950 r., bo wtedy zdecydowano o likwidacji autonomii związków sportowych, przekształcając je w sekcje przy Głównym Komitecie Kultury Fizycznej i przy Wojewódzkich Komitetach Kultury Fizycznej. Po odwilży 1956 r. reaktywowano federacje sportowe. Związek szczypiorniaka nie mógł jednak wrócić do swojej pierwotnej nazwy, bo skrót PZPR zarezerwowany był dla Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Powołano nową jednostkę o nazwie Związek Piłki Ręcznej w Polsce, która funkcjonuje do dziś.

Aż do 1966 r. o medale mistrzostw Polski wśród mężczyzn rywalizowano w 11-osobowej odmianie szczypiorniaka na otwartych boiskach. Pierwszym mistrzem Polski w 1930 r. została Cracovia.

Panowie w piłkę ręczną siedmioosobową rozegrali pierwsze mistrzostwa w 1955 roku, złoto przypadło w udziale zawodnikom Sparty Katowice. W latach 1955–1966 równolegle odbywała się rywalizacja o miano najlepszej drużyny w odmianie siedmio- i jedenastoosobowej. Dopiero od 1967 r. w całej Polsce jedyną oficjalną i w pełni uznawaną odmianą piłki ręcznej jest wersja 7-osobowa. Ligę wygrali zawodnicy Śląska Wrocław, którzy wcześniej dominowali w 11-osobowej lidze (osiem tytułów lat 1957–1966).

Panie wolą hazenę

Od początku rywalizację w siedmioosobowej lidze toczyły panie. Pierwszym mistrzem Polski w roku 1938 r. został IKP Łódź. Wcześniej popularnością cieszyła się czeska odmiana piłki ręcznej – hazena, zwana także jordanką. Rywalizowano nawet o tytuł mistrza Polski, w 1929 r. zwyciężyły zawodniczki ŁKS Łódź, pokonując Grażynę Warszawa (kobiecą sekcję niezwykle popularnego wówczas Sokoła).

Po II wojnie światowej kobiece rozgrywki ligowe wystartowały w sezonie 1956/7. Wtedy zdecydowano również, że mecze będą odbywać się w hali, a nie na otwartym boisku. W latach 1956–1963 kobiety także rywalizowały o miano najlepszej drużyny w jedenastoosobowej odmianie szczypiorniaka.

Śląsk, Wybrzeże i Kielce

Choć w Polsce późno zaczęto grać w siedmioosobowego szczypiorniaka, to sukcesy przyszły błyskawicznie. Już w 1976 r. reprezentacja Polski zdobyła jedyny jak do tej pory medal igrzysk olimpijskich – srebro w Montrealu. W sezonie 1977/8 drużyna prowadzona przez grającego trenera Bogdana Kowalczyka doszła aż do finału Pucharu Mistrzów. Wtedy lepsi okazali przedstawiciele NRD z Magdeburga. W połowie lat 80. swoją obecność w europejskim handballu mocno zaznaczyło Wybrzeże Gdańsk, którego niekwestionowaną gwiazdą był Bogdan Wenta. W sezonie 1985/6 dopiero w finale polski zespół zatrzymała jugosłowiańską potęgę Metaloplastica Sabac. Rok później ekipę z Bałkanów udało się odprawić w półfinale, ale później Wybrzeże nie miało szans z mistrzem ZSRR – SKA Mińsk.

Na kolejne sukcesy trzeba było czekać do drugiej dekady XXI w. W sezonie 2012/3 (pod wodzą Wenty) i 2014/5 Vive Kielce awansowało do Final Four Ligi Mistrzów. Najbardziej prestiżowe rozgrywki udało się wygrać w 2016 r. I to po meczu, który przeszedł do historii szczypiorniaka. W finale z węgierskim MVM Veszprem kielczanie obronili w niespełna kwadrans dziewięciobramkową stratę i wygrali po rzutach karnych.

Po raz drugi w finale Vive zameldowało się przed rokiem. I tym razem nie zabrakło emocji, choć tym razem wszystko skończyło się bez happy-endu. Kielczanie po dogrywce i rzutach karnych przegrali z Barceloną 35:37.

Magiczny czas

Trzy medale mistrzostw świata, o włos od medalu na igrzyskach olimpijskich, ale przede wszystkim niesamowite emocje podczas meczów Biało-Czerwonych. Tak zapamiętamy najlepszy w dziejach piłki ręcznej okres, którego początek przypadł na 2007 r. Karol Bielecki, Grzegorz Tkaczyk, Sławomir, Mariusz Jurasik, bracia Jureccy czy bracia Lijewscy to nazwiska, które zna każdy kibic sportu. No i przede wszystkim on, ten, który postawił na nogi drużynę narodową – Bogdan Wenta.

 W XXI wiek wchodziliśmy z grupą niezwykle utalentowanych piłkarzy ręcznych. Pierwszym sygnałem, że męski szczypiorniak może dostarczyć kibicom dużo powodów do radości, był 2002 r., kiedy Polacy w świetnym stylu wywalczyli młodzieżowe mistrzostwo Europy. Już wtedy wiadomo było, że wielka kariera stoi otworem przed Krzysztofem Lijewskim i Karolem Bieleckim, którzy zostali wybrani do drużyny gwiazd młodzieżowego Euro.

Wenta robi show

Dwa lata później, w październiku 2004 r., reprezentację Polski objął Bogdan Wenta. Selekcjonerowi udało się namówić do powrotu do gry w biało-czerwonych barwach skonfliktowanych z federacją starszych zawodników. Do młodych gwiazd dołączyli bardziej doświadczeni zawodnicy, mający bardzo dobrą renomę w niezwykle silnej lidze niemieckiej jak Sławomir, Marcin Lijewski czy Grzegorz Tkaczyk.

Moda na szczypiorniaka rozpoczęła się na dobre zimą 2007 r. podczas rozgrywanych w Niemczech mistrzostw świata. Anonimowi do tej pory zawodnicy stali się prawdziwymi gwiazdami sportu, a reprezentacja dostarczyła kibicom niezwykłych emocji przez kolejne lata.

Sukcesu z 2007 r. nie udało się nigdy powtórzyć, a warto pamiętać, że był to sukces, na który nikt nie liczył. Na mistrzostwa do Niemiec Polacy nie jechali jako faworyci. – Wiara w to, że możemy coś osiągnąć na tym turnieju, pojawiła się, gdy w grupie pokonaliśmy zasłużenie Niemców 27:25 – wspomniał po latach Mariusz Jurasik. Później był pamiętny ćwierćfinał z Rosją, gdzie Sławomir obronił cztery rzuty karne, czy półfinał z Danią, do rozstrzygnięcia którego potrzebne były dwie dogrywki.

No i przyszedł czas na pierwszy w historii mecz o miano najlepszej drużyny świata. W finale przez długi czas dominowali Niemcy, ale w drugiej połowie Polacy doprowadzili do stanu 21:22. Wówczas dwóch sytuacji nie wykorzystał Jurasik, a Niemcy przypieczętowali złoto. – Płakałem po tym meczu w szatni, bo wiedziałem, że zawiodłem – mówił. – Srebrnego medalu się nie zdobywa tylko przegrywa się złoty – komentował z kolei Marcin Lijewski.

Obaj zostali wybrani do drużyny gwiazd mundialu. Srebro w Polsce zostało odebrane jako wielki sukces, zawodnikom gratulował prezydent Lech Kaczyński, który z trybun oglądał finałowe spotkanie.

Przeklęte igrzyska

Kolejne laury wydawały się kwestią czasu. W nagrodę za świetny występ na niemieckim mundialu Polacy dostali przepustki na igrzyska olimpijskie do Pekinu. Tam już dołączyli do grona faworytów do medalu. Marzenia o miejscu na podium brutalnie zweryfikowała Islandia, niespodziewanie wygrywając z Polakami 32:30.

Upragniony medal olimpijski przeszedł Polakom koło nosa, ale jeszcze większym rozczarowaniem było czwarte miejsce w Rio de Janeiro osiem lat później. W półfinale lepsza po dogrywce okazała się Dania, a dramatyczna porażka podcięła Biało-Czerwonym skrzydła, mecz o trzecie miejsce pewnie wygrali Niemcy. Wtedy Wenty nie było już z kadrą, trenerem reprezentacji był Tałant Dujszebajew. Po igrzyskach najbardziej doświadczeni zawodnicy zakończyli reprezentacyjną karierę.

Ile to jest "jedna Wenta"?

To pytanie przeszło na dobre do języka potocznego. Podczas mistrzostw świata w Chorwacji w 2009 r. Polska pokonała Norwegię 31:30. Wtedy też powstała nowa jednostka czasu – "jedna Wenta". Zwycięzca tego meczu miał zapewniony udział w półfinale. Na niespełna półtorej minuty przed końcem Norwegowie prowadzili 30:28. Szybko do remisu udało się doprowadzić Polakom po golach Mariusza Jurasika i Rafała Glińskiego. Na 15 sekund przed końcem Norwegowie wzięli czas. Telewizyjne kamery pokazały wówczas polską ławkę i Wentę, który zwrócił się do zawodników: "Panowie, jak wprowadzą siódmego zawodnika, mają piętnaście sekund. Przerywać i mamy pustą bramkę. Tylko spokojnie, mamy dużo czasu". Słowa trenera sprawdziły się co joty. Norwegowie wycofali bramkarza, stracili piłkę, a celnym rzutem niemal przez całe boisko popisał się Artur Siódmiak. Z Chorwacji Biało-Czerwoni wrócili z brązowymi medalami na szyi. Po porażce z gospodarzami w meczu o brąz rozbiliśmy Duńczyków.

Katarski przekręt i bohater Szyba

Wenta rozstał się z kadrą w 2012 r., po tym, jak nie udało mu się zakwalifikować drużyny na igrzyska olimpijskie w Londynie. Trenerem Polaków został Niemiec Michael Biegler. Pod jego wodzą reprezentacja wypadła poniżej oczekiwań podczas mistrzostw świata w Hiszpanii (9. miejsce) i mistrzostw Europy w Danii (6. miejsce). Dlatego nikt nie spodziewał się, że na kolejnym mundialu w Katarze w 2015 r. Polacy odegrają znaczącą rolę.

Zwłaszcza że kiepsko radziliśmy sobie podczas fazy grupowej, wyraźnie przegrywając z Duńczykami i Niemcami. Sporo problemów sprawiła nam też przeciętna Argentyna, którą udało się pokonać jednym golem (24:23).

Tymczasem w fazie pucharowej Biało-Czerwoni zostawili w pokonanym polu Chorwację i Szwecję. W grze o finał trafiliśmy na zbudowaną na bałkańskich zawodnikach reprezentację Kataru. A że mecz sędziowali Serbowie, podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji. Polacy przegrali 29:31, a po meczu podeszli do sędziów i ironicznie bili im brawo. – Myślałem, że sport może być czasami czysty, ale to okazało się niemożliwe. Powinniśmy już po pierwszej połowie prowadzić różnicą pięciu bramek... Mecz był nie do wygrania. Sędziowie cały czas kontrolowali wynik. Oni od początku wiedzieli, kto wygra – mówił Piotr Chrapkowski.

W spotkaniu o trzecie miejsce graliśmy z Hiszpanią. Rywale prowadzili 24:23, Polakom pozostało 20 sekund. Akcję rozgrywaliśmy w ślamazarnym tempie, nagle piłka trafiła na skrzydło do Michała Szyby, który doprowadził do remisu, oddając rzut na 2 sekundy przed końcem.  – Nie mieliśmy żadnego planu, bo trener Biegler wykorzystał wcześniej wszystkie czasy. Nie mogliśmy więc nic ustalić. Najważniejsze było to, żeby zdobyć wyrównującą bramkę. Zostało nam 15 sekund... Michał Jurecki podał mi piłkę, a ja nie miałem czasu, aby się zastanawiać, co zrobić. Rzuciłem i wpadło – wspominał w rozmowie z TVP Sport. Gol Szyby dał nam dogrywkę, Polacy ostatecznie wygrali 29:28, a na bohaterów ostatniej akcji drugiej połowy spłynęła fala popularności.

Skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata 2023 

Mateusz Kornecki

Ur, 05.06.1994 r.

Pozycja: bramkarz

Wzrost: 194 cm

Klub: Industria Kielce

Występy w kadrze: 64

Gole w kadrze: 4

Adam Morawski

 Ur.17.10.1994 r.

Pozycja: bramkarz

Wzrost: 190 cm

Klub: MT Melsungen (Niemcy)

Występy w kadrze: 61

Gole w kadrze: 3

Jakub Skrzyniarz

 Ur, 6.06.1996 r.

Pozycja: bramkarz

Wzrost: 189 cm

Klub: Bidasoa Irun (Hiszpania)

Mecze w kadrze: 5

Gole w kadrze: 0

Bartłomiej Bis

 Ur, 25.03.1997 r.

Pozycja: obrotowy

Wzrost: 194 cm

Klub: HSC 2000 Coburg (Niemcy)

Mecze w kadrze: 5

Gole w kadrze: 1

Piotr Chrapkowski

Ur,24.03.1988 r.

Pozycja: lewy rozgrywający

Wzrost: 202 cm

Klub: SC Magdeburg (Niemcy)

Mecze w kadrze: 143

Gole w kadrze: 175

Jan Czuwara

 Ur,18.10.1995 r.

Pozycja: lewoskrzydłowy

Wzrost: 184 cm

Klub: Vardar Skopje (Macedonia)

Mecze w kadrze: 60

Gole w kadrze: 115

Michał Daszek

Ur,27.06.1992 r.

Pozycja: prawoskrzydłowy

Wzrost: 182 cm

Klub: Orlen Wisła Płock

Mecze w kadrze: 137

Gole w kadrze: 358

Dawid Dawydzik

Ur,7.12.1994 r.

Pozycja: obrotowy

Wzrost: 200 cm

Klub: Orlen Wisła Płock

Mecze w kadrze: 46

Gole w kadrze: 60

Szymon Działakiewicz

Ur,17.02.2000 r.

Pozycja: prawy rozgrywający

Wzrost: 190 cm

Klub: Redbergslids IK (Szwecja)

Mecze w kadrze: 13

Gole w kadrze: 25

Tomasz Gębala

Ur,23.11.1995 r.

Pozycja: lewy rozgrywający

Wzrost: 212 cm

Klub: Łomża Industria Kielce

Gole w kadrze: 44

Maciej Gębala

Ur,10.01.1994 r.

Pozycja: obrotowy

Wzrost: 200 cm

Klub: SC DHfK Lipsk (Niemcy)

Mecze w kadrze: 81

Gole w kadrze: 98

Piotr Jędraszczyk

Ur,9.10.2001 r.

Pozycja: środkowy rozgrywający

Wzrost: 193 cm

Klub: Piotrkowianin

Mecze w kadrze: 9

Gole w kadrze: 2

Krzysztof Komarzewski

Ur,18.09.1998 r.

Pozycja: prawoskrzydłowy

Wzrost: 190 cm

Klub: Orlen Wisła Płock

Mecze w kadrze: 20

Gole w kadrze: 26

Przemysław Krajewski

 Ur,20.01.1987 r.

Pozycja: lewoskrzydłowy

Wzrost: 184 cm

Klub: Orlen Wisła Płock

Mecze w kadrze: 156/379

Arkadiusz Moryto

Ur,31.08.1997 r.

Pozycja: prawoskrzydłowy

Wzrost: 182 cm

Klub: Industria Kielce

Mecze w kadrze: 87

Gole w kadrze: 430

Michał Olejniczak

Ur,31.01.2001 r.

Pozycja: środkowy rozgrywający

Wzrost: 193 cm

Klub: Industria Kielce

Mecze w kadrze: 52

Gole w kadrze: 82

Ariel Pietrasik

Ur,21.10.1999 r.

Pozycja: lewy rozgrywający

Wzrost: 202 cm

Klub: St. Otmar St. Gallen (Szwajcaria)

Mecze w kadrze: 16

Gole w kadrze: -

Maciej Pilitowski

Ur,27.10.1990 r.

Pozycja: środkowy rozgrywający

Wzrost: 188 cm

Klub: Energa MKS Kalisz

Mecze w kadrze: 55

Gole w kadrze: 43

Szymon Sićko

Ur,20.08.1997 r.

Pozycja: lewy rozgrywający

Wzrost: 201 cm

Klub: Industria Kielce

Mecze w kadrze: 45

Gole w kadrze: 162

Patryk Walczak

Ur,29.07.1992 r.

Wzrost: 198 cm

Pozycja: obrotowy

Klub: Sporting Lizbona (Portugalia)

Mecze w kadrze: 60

Gole w kadrze: 43

Trener – Patryk Rombel

Jest selekcjonerem reprezentacji Polski od 26 lutego 2019 r. Ma 39 lat. Przez całą karierę zawodniczą związany był z drużyną MMTS Kwidzyn, z którą zdobył cztery medale mistrzostw Polski. Grał na pozycji lewoskrzydłowego. Najbardziej udany był dla niego sezon 2009/2010, kiedy zespół z Kwidzyna niespodziewanie pokonał w półfinale play-off Wisłę Płock. Finał z Vive Targi Kielce zakończył się gładką porażką, ale wicemistrzostwo Polski to wciąż największy sukces w historii klubu. Karierę oficjalnie zakończył w 2012 r., ale jeszcze w następnym sezonie sporadycznie pojawiał się na parkiecie w barwach zespołu z Pomorza.

Pierwsze kroki trenerskie także stawiał w Kwidzynie, gdzie z juniorami młodszymi wywalczył mistrzostwo Polski. W nagrodę został trenerem zespołu seniorów, stając się najmłodszym szkoleniowcem w Superlidze; miał wówczas 32 lata. W sezonie 2016/2017 z MMTS Kwidzyn skończył Superligę na czwartym miejscu, a w nagrodę otrzymał statuetkę Gladiatora dla najlepszego trenera ligi. W 2017 r. podjął pracę w ukraińskim Motorze Zaporoże, wywalczając mistrzostwo Puchar i Superpuchar Ukrainy. Pracę stracił w październiku 2018 r. po czterech porażkach w Lidze Mistrzów.

Między czasem współpracował z reprezentacją Polski. W 2016 r. dołączył do sztabu, a rok później objął kadrę B. W lutym 2019 r. został selekcjonerem, zastępując na stanowisku Piotra Przybeckiego. Z reprezentacją Polski awansował na Euro 2020. Choć Polacy przegrali tam wszystkie mecze w grupie, to pozostawili po sobie niezłe wrażenie. Dużo lepiej Biało-Czerwoni pod wodzą Rombla wypadli na rozgrywanych rok później mistrzostwach świata. Do awansu do ćwierćfinału zabrakło niewiele, a ostatni mecz drugiej fazy turnieju z Niemcami (23:23) przysporzył kibicom emocji jak za najlepszych czasów kadry Bogdana Wenty. Kolejne mistrzostwa Europy przełomu nie przyniosły, ale w drugiej fazie turnieju Biało-Czerwoni trafili do grupy śmierci. Po tęgim laniu od Norwegów i Szwedów nieźle wypadliśmy w meczach z Rosją i Hiszpanią.

To nie koniec emocji

Reprezentacja Polski nie awansuje do ćwierćfinału mistrzostw świata, a taki cel postawili przed sobą trener Patryk Rombel i drużyna. Biało-Czerwoni mieli momenty dobrej gry, szczególnie w potyczkach z Francją i Hiszpanią, ale okazało się, że to za mało. To jednak nie koniec emocji. Do 29 stycznia w Polsce i Szwecji trwa najważniejsza impreza światowego handballu.

11 stycznia rozpoczęły się mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Po raz pierwszy w historii Polska razem ze Szwecją była współgospodarzem imprezy. Mecze najlepszych szczypiornistów globu goszczą Katowice Spodek), Kraków (TAURON Arena), Płock (Orlen Arena) oraz Gdańsk/Sopot (Ergo Arena), jak również pięć szwedzkich miast. Finał zaplanowano na 29 stycznia w Sztokholmie. Po medale i na igrzyska Przepustkę w turnieju miały zapewnione 32 zespoły podzielone na osiem grup. Awans z fazy wstępnej uzyskiwały trzy najlepsze drużyny, które trafiły do czterech sześciozespołowych grup. Do fazy zasadniczej turnieju zespoły przechodziły z bilansem meczów z pozostałymi drużynami, które uzyskały awans. Reprezentacje, które zajęły ostatnie miejsce w fazie wstępnej, rywalizowały w Pucharze Prezydenta. Z fazy głównej turnieju awans uzyskają po dwie najlepsze reprezentacje z każdej grupy. Osiem zespołów stworzy cztery pary ćwierćfinałowe. Mistrz świata oprócz złotych medali otrzyma kwalifikację olimpijską. Chyba że będzie to Francja, która jako gospodarz ma zapewniony udział w przyszłorocznych igrzyskach. W takim przypadku prawo startu w Paryżu otrzyma wicemistrz. Awans do ćwierćfinału był o tyle ważny dla Biało-Czerwonych, że w kontynentalnych kwalifikacjach olimpijskich miały wystąpić także drużyny, które na polsko- -szwedzkich mistrzostwach zajmą miejsca 2–7. Nadzieja wciąż się jednak tli, bo przepustki na igrzyska można sobie zapewnić także na przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Ważne będą także rozstrzygnięcia w turniejach o czempionat na innych kontynentach.

Mecze Polaków

11 stycznia

Polska–Francja 24:26 (13:14)

Polska: Morawski, Skrzyniarz – Daszek, Jędraszczyk 3, Olejniczak 2, Walczak 1, Bis, Sićko 7, Pietrasik 2, Czuwara, Moryto 6, Krajewski, M. Gębala 3, Działakiewicz, T. Gębala, Chrapkowski.

Francja: Gerard, Desbonnet – Lenne 3, Remlin 2, Lagarde, Prandi, Richardson, Mem 5, Tournat 3, Karabatic, Mahe 5, Grebille 2, Fabregas 3, Nahi 2, Briet 1.

Kary: Polska – 6 minut; Francja – 6 minut.

14 stycznia

Polska–Słowenia 23:32 (11:17)

Polska: Morawski, Skrzyniarz – Daszek 2, Jędraszczyk, Olejniczak 3, Walczak 2, Bis, Sićko 2, Pietrasik 2, Czuwara 1, Moryto 6, Krajewski 1, M. Gębala 1, Działakiewicz 2, T. Gębala 1, Chrapkowski.

Słowenia: Lesjak, Baznik – Blagotinsek 3, Janc 5, Dolenc 7, Cehte, Kodrin 3, Zabic 1, Horzen, Tadej Mazej, Rok Ovnicek 2, Domen Makuc, Dean Bombac 2, Borut Mackovsek 2, Domen Novak 1, Aleks Vlah 6.

Kary: Polska – 10 minut; Słowenia – 12 min.

16 stycznia

Polska–Arabia Saudyjska 27:24 (13:12)

Polska: Morawski, Skrzyniarz – Daszek 1, Jędraszczyk 1, Olejniczak 2, Komarzewski 1, Walczak, Bis, Sicko 8, Pietrasik, Czuwara 1, Moryto 9, Krajewski 2, M. Gębala 2, Działakie-wicz, Chrapkowski.

Arabia Saudyjska: Al-Salem, Amro – Al-Abbas 5, Al-Tarouti 1, Al-Janabi 3, Quraish, Al-Hammad, Al-Abdulali 3, Almuwallad, Al-Salem 3, Al-Hulaili 1, Al-Abas 2, Al-Salem 2, Al-Turaiki, Almaa 2, Almohsin 2.

Kary: Polska – 14 minut; Arabia Saudyjska – 2 minuty.

18 stycznia

Polska–Hiszpania 23:27 (15:16)

Polska: Kornecki, Morawski – Daszek, Jędraszczyk 4, Olejniczak 2, Komarzewski, Walczak, Bis 2, Sićko 7, Pietrasik, Czuwara 3, Moryto 5, Krajewski, Gębala, Działakiewicz, T. Gębala.

Hiszpania: Prezez de Vargas, Corrales – Pecina, Maqueda, Fernandez 4, A. Dujshebaev 4, Sala 2, Fiqueras 4, Garcianada, Canellas 3, Casado 1, Guardiola 2, Valera 2, Sanchez, D. Dujshebaev 2, Odriozola 3.

Kary: Polska – 6 minut (czerwona kartka: Walczak w 51. min); Hiszpania – 6 min.

Materiał powstał we współpracy z PKN ORLEN.