Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Diabeł zawsze buduje na negacji

Dodano: 23/07/2020 - numer 2691 - 23.07.2020
Pierwszy był Lucyfer – upadły anioł, który powiedział Panu Bogu swoje wielkie „nie”. Także na negacji Bożego porządku polegało kuszenie pierwszego człowieka w raju, które skutecznie – jak mówi Biblia – zaowocowało grzechem pierworodnym. Wiadomo, że przekaz biblijny ma charakter antropomorficzny, ale w tym przekazie zawarte są istotne sprawy, które Bóg objawia człowiekowi. Objawienie charakteryzuje jedno bardzo ważne zdanie, które wyraża całokształt spraw i aspektów życiowych człowieka na ziemi: „Jam jest Pan, Bóg twój!”.
Te słowa są punktem, wokół którego dzieje się wszystko. To jest także punkt wspierający cywilizację chrześcijańską. Człowiek może się opowiedzieć albo za tym: „Jam jest Pan, Bóg twój!”, albo za negacją tego zdania.
Wokół tego zdania toczą się losy jednostki, czyli losy człowieka. Ale to opowiedzenie się ma także charakter społeczny, a nawet cywilizacyjny. Przyjrzyjmy się scenie globu.
Kibice chrześcijaństwa,
czyli jaka jest nasza wiara
Człowiek żyjący na ziemi albo wierzy w istnienie Boga, albo nie wierzy w Boga. Konsekwencje tego są kolosalne. Przecież wiemy, jaka jest różnica w podejmowaniu decyzji i działań przez człowieka, który uznaje Boga i jego prawo, a postawą człowieka, który nie uznaje Dekalogu.
Z tym wszakże zastrzeżeniem, że trzeba zauważyć, iż niestety wielu ludzi, którzy uważają się za katolików, postępuje wbrew Bożemu prawu. Jan Paweł II mówi, że żyją tak, jakby Boga nie było. I tu jest także wielki dramat chrześcijaństwa.
W tym względzie należy także zobaczyć stan świadomości religijnej polskich katolików. Mówimy, że Polacy są narodem katolickim. Pytam: jaki jest ten katolicyzm? Przypomina mi się świat kibiców. To bardzo sympatyczni ludzie, choć nieraz cechuje ich wielki koloryt zachowań. Tu pytanie brzmi: czy kibice są sportowcami? Wiadomo, że oni właśnie tylko przyglądają się sportowcom.
Podobnie jest z kibicowaniem w sprawie wiary i religii. Niektórzy katolicy uczestniczą sporadycznie w nabożeństwach, najczęściej we mszy św. Z zadowoleniem słuchają „fajnych” kazań, ale tu trzeba postawić pytanie: i co dalej? Czy ich wiara ma przełożenie na życie zgodne z przykazaniami? A jak katolicy traktują sprawy społeczne? Czy przykazanie dla nich to coś zobowiązującego? Jak wygląda ich rachunek sumienia? Czy mówią codzienny pacierz? Czy ich życie ma jakieś odniesienie do Boga? Jak widzą chrześcijaństwo jako religię?
Weźmy ostatnie wybory – kandydat KO poparł bardzo wyraźnie kartę LGBT. Jest to karta całkowicie sprzeczna z Dekalogiem, czyli z Objawieniem Bożym. To przecież neopogaństwo i praktycznie ateizm. 10 mln Polaków poparło tego kandydata. Nie znam tego człowieka, widziałem go tylko w telewizji, ale on przecież też jest chrześcijaninem, bo jest najprawdopodobniej ochrzczony, jak większość Polaków. Pamiętacie formułę wypowiadaną podczas chrztu: „Taka jest nasza wiara!”? Miliony polskich katolików zagłosowały i jakby opowiedziały się za kartą LGBT, bo przynajmniej tak można było wnioskować z przekazu dotyczącego przekonań kandydata KO.
Można by ich określić kibicami chrześcijaństwa, którzy razem klaszczą Panu Bogu, ale zaledwie z pozycji kibiców. A przecież religia mówi, że Bóg naprawdę istnieje i gdy skończą się dni naszej ziemskiej wędrówki – staniemy przed Wszystkowiedzącym. Taka jest nasza wiara. Na to nic nie poradzimy.
Kształt sumienia nadaje
kształt światu
Można by dotykać różnych spraw, które ocierają się o naszą świadomość, także tę świadomość dotyczącą wiary i sumienia. Słowo „sumienie” należy dokładnie dookreślić. Istnieją różne wytrychy, które posługują się tym słowem. Na przykład zwolennicy nieograniczonej wolności, którzy nie odróżniają wolności od swawoli, często powołują się na „wszechmocny” głos sumienia, oczywiście sumienia oznakowanego wolnością. Według takiego sumienia: wszystko można, co nie można, byle z wolna i z ostrożna. To tylko tak dowcipnie wygląda, ale przecież jest to sprawa sumienia. To przecież w sumieniu rozgrywają się losy nie tylko jednostki, lecz także losy świata.
Przecież przez kłamstwa niektórych ludzi koronawirus zabił już blisko pół miliona ludzi. Małe niby kłamstwo, ale jaki skutek! I to wszystko każe nam pytać o sumienie. Kształcenie sumienia jest najwyższym obowiązkiem odpowiedzialnych za losy świata. Tak samo, niekształcenie dobrego sumienia należy do największych nieszczęść ludzkości. Przecież wielu zbrodniarzy hitlerowskich było ludźmi ochrzczonymi. To jest prawdziwa historia Judaszowej zdrady. Wiem także, że jeden z najbardziej cynicznie podchodzących do Chrystusa ludzi w Polsce ma obrazek z pierwszej komunii świętej.
Wybór diabelskiej filozofii negacji
A wszystko zaczęło się od słowa „nie”. Diabeł powiedział do Boga: „Non serviam” (Nie będę służył).
Tak samo jest dzisiaj, wielu ludzi mówi: „Nie będę ci służył, jestem wolny i mogę robić, co chcę”. Ale to powiedzenie Bogu „nie” ma swoje wielkie konsekwencje nie tylko na tym świecie, lecz także w wieczności.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że także w pospolitym życiu problem dotyczy postawy negacji wobec wszystkiego. W samym przekroju społecznym i politycznym widzę postawy negujące wszystko. Często bez uzasadnienia: nie, bo nie. Jest to jakiś negatywizm społeczny. To także jest charakterystyczne dla totalnej opozycji. Taka postawa dotyka jakości życia narodu i państwa. Uniemożliwia dialog i porozumienie. A gdzie jest dobro wspólne? Myślę, że jest to sprawa postawienia akcentów. Akcent negacji dobra ma diabelskie pochodzenie.
To właśnie w tym momencie trzeba przypomnieć postać św. Michała Archanioła, który mówi: „Któż jak Bóg”. Spojrzenie filozofii i teologii chrześcijańskiej stawia na Boga jako Najwyższe Dobro. Oczywiście, dobro rozumiane w sensie personalistycznym, czyli Bóg – Trójca Osób. To widzenie ma charakter ożywiający, bo osoba to zawsze jest ktoś, kto żyje, ktoś, kto jest, a przecież Bóg wypowiedział Mojżeszowi swoją istotę: „Jestem, który jestem”.
Tak więc akceptacja istnienia leży u podstaw Bożego porządku. Pozostaje nam więc w naszej refleksji przyjęcie zdania, że powinniśmy budować życie nie na negacji, ale raczej trzeba wybierać opcję „na tak”, bo ta postawa zawiera w sobie kierunek budowania dobra, czyli filozofię boską – filozofię istnienia, filozofię, która buduje i mówi „tak”.
I na koniec tego nieco filozoficznego zamyślenia trzeba zapytać, jaki sens ma zasada totalnej opozycji, która wszystko neguje i buduje na filozofii negacji i nienawiści do tych, którzy po prostu wygrali wybory. Czyżby to był wybór diabelskiej filozofii negacji, zwłaszcza negacji oczywistego dobra? Nad tym powinien się zastanowić wierzący chrześcijanin. Bo podstawową zasadą chrześcijaństwa są dwa słowa: „Będziesz miłował”.
 
Autor jest założycielem i moderatorem Ruchu „Europa Christi
– Mundus Christi”
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze