Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Tomasz Lis sądzony za lżenie

Dodano: 14/05/2014 - Numer 811 - 14.05.2014
fot.Bartek Kosinski / Gazeta Polska
fot.Bartek Kosinski / Gazeta Polska
SĄD \ Zakończył się proces, który Michał Lisiecki, wydawca „Wprost”, wytoczył Tomaszowi Lisowi, byłemu redaktorowi naczelnemu tego tygodnika. – Użył on wobec mnie i moich spółek finansujących tygodnik „Do Rzeczy” określenia „cinkciarski kapitał”. Lis jako znany dziennikarz musi brać odpowiedzialność za swoje słowa i dlatego skierowałem sprawę do sądu – mówi „Codziennej” Michał Lisiecki. Proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie to efekt felietonu Tomasza Lisa, twórcy i ówczesnego właściciela spółki Glob360, do której należy portal NaTemat.pl. W opublikowanym tam w lutym 2013 r. tekście Lis przedstawiał w szyderczy sposób rzekomy dylemat wyboru czytelników – wielbicieli „autorów niepokornych” – między pismami „W Sieci” i „Do Rzeczy”. Lis odniósł się w tym kontekście do kapitału, który jego zdaniem ma stać za wydawcami obu tytułów. „Z jednej strony kapitał wySKOKowy, z drugiej cinkciarski, trudny wybór [...]”. W reakcji na ten tekst do sądu trafił pozew Michała Lisieckiego oraz spółek finansujących „Do Rzeczy”, których jest on współwłaścicielem. – Dwuletnia współpraca we „Wprost” z Tomaszem Lisem była niełatwa, bo to trudny człowiek. Zwolniłem go za złamanie standardów biznesowych – mówił Lisiecki. W sądzie Lisiecki stwierdził, że Lis niejednokrotnie wystawiał sobie fakturę za szefowanie „Wprost”, nie czekając na wyniki sprzedaży tygodnika. Tymczasem, jak zapewnił, zarobki redaktora naczelnego zgodnie z umową zależały od liczby sprzedanych egzemplarzy. Lisiecki zaznaczył, że zarobki Lisa we „Wprost” sięgały 100 tys. zł netto miesięcznie. Na dowód negatywnej reakcji na felieton NaTemat.pl dołączył do pozwu wiele artykułów prasowych, których autorzy odnosili się do rewelacji Tomasza Lisa, który obecnie jest jedną z gwiazd telewizji publicznej. – Zdecydowałem się skierować sprawę do sądu, gdyż felieton Lisa to niejedyne miejsce, w którym dziennikarz mnie obraził – mówił Lisiecki. – Redaktor przy różnych okazjach w środowisku dziennikarzy powtarzał wobec mnie i mojej żony stwierdzenie, że jesteśmy „cinkciarzami”. Jest on człowiekiem emocjonalnym i posuwa się do wulgaryzmów – dodał. Według pełnomocnika strony pozwanej nic się nie stało. Stwierdził w sądzie, że tekst Lisa „był zabawny i prześmiewczy”. – „Cinkciarski kapitał” to zabawa słowna – mówił adwokat Lisa. Sprawę rozstrzygnie sąd 27 maja – w tym dniu ma zapaść wyrok.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze