Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

NBP nie chce euro w Polsce

Dodano: 17/02/2014 - Numer 740 - 17.02.2014
Polska nie powinna przyjmować euro w dającej się przewidzieć przyszłości, a jeśli miałoby do tego dojść, powinna to uczynić bez wchodzenia do mechanizmu kursowego ERM2 – uważa Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego. To zaskakująca deklaracja, radykalnie rozmijająca się z forsowanym od lat przez Donalda Tuska planem szybkiego przystąpienia Polski do Eurolandu. Wejście do strefy ERM2 to formalny obowiązek państwa, które chce przystąpić do Eurolandu. Ma ono na celu uregulowanie wahań kursu waluty państwa kandydującego, tak by w ciągu dwóch lat wahania nie były większe niż 15 proc. w górę lub w dół od ustalonej ceny. Według prezesa NBP u Marka Belki, gdyby Polska dostosowała się do tego wymogu, ze złotówką stałoby się to, co z koroną słowacką. Złoty wzmocniłby się, natomiast zmalałaby konkurencyjność naszej gospodarki. – Właśnie z tego względu nie jestem zwolennikiem tego, by wchodzić do strefy euro – podsumował szef banku centralnego. To zaskakująca deklaracja, ostro rozmijająca się z dotychczasowym stanowiskiem rządu. Premier Donald Tusk już od kilku lat forsuje plany przystąpienia Polski do Eurolandu. Najpierw jako datę wejścia euro do Polski podawał 2012 r., później 2015 r. Teraz twierdzi, że nastąpi to dopiero, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Czas na przyjęcie wspólnej waluty rzeczywiście nie jest dobry, bo Polska ma chore finanse, znaczne bezrobocie i coraz słabszą gospodarkę. Eksperci Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju twierdzą, że przed wstąpieniem do Eurolandu Polska musi dokonać trudnych reform strukturalnych, m.in. skonsolidować politykę fiskalną, uelastycznić rynek pracy i poprawić otoczenie dla biznesu. Zauważają przy tym, że nie musimy się śpieszyć z przyjęciem wspólnej waluty, ponieważ pozostawanie Polski poza strefą euro nie jest dla zagranicznych inwestorów żadnym problemem. – Zwłoka nikogo by nie zaniepokoiła, biorąc pod uwagę, że w strefie euro jest tak wiele niewiadomych – podkreśla Alex Lehmann z EBOiR u. Nie bez znaczenia są też koszty związane z przyjęciem wspólnej waluty. Przykład Łotwy, która przystąpiła do strefy euro w styczniu br. i w której koszt ten szacowany jest na 110–290 mln euro, czyli od 450 do 900 mln zł, pokazuje, że nie jest to proste i tanie przedsięwzięcie. U nas kwota ta byłaby jeszcze wyższa, ponieważ Polska jest pięć razy większym i dużo liczniejszym krajem niż Łotwa. Na dodatek część tych kosztów poniósłby sektor publiczny, a więc odbije się to na kieszeni podatnika. Z badań CBOS u wynika, że aż 70 proc. Polaków nie chce wstąpienia naszego kraju do strefy euro. Obawiają się podwyżek cen oraz niekorzystnego przeliczania złotego na wspólną walutę. – W tej chwili koszty społeczne wprowadzenia euro byłyby za duże. Jeśli dodać do tego niekorzystną sytuację gospodarczą, trudno się dziwić, że wizja nowej waluty w Polsce jest coraz bardziej odległa – przyznają eksperci.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze