Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Siemoniak może zastąpić Kopacz

Dodano: 14/11/2015 - Numer 1269 - 14.11.2015
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
POLITYKA \ Na wczorajszym posiedzeniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej premier Ewa Kopacz poinformowała, że rezygnuje z kandydowania na przewodniczącą PO. – Najwyraźniej stało się dla niej oczywiste, że skoro przegrała wybory na szefa klubu parlamentarnego, to tu tym bardziej nie ma szans – mówi dr hab. Rafał Chwedoruk. Niedawno „Codzienna” pisała, że Kopacz mogłaby się wycofać z kandydowania na przewodniczącą partii w sytuacji, w której okazałoby się, że były minister sprawiedliwości Borys Budka ma poparcie na tyle duże, że może rywalizować z Grzegorzem Schetyną. Wydaje się jednak, że jej decyzja wynika z faktu, że dzień wcześniej przegrała wybory na szefową klubu parlamentarnego z posłem Sławomirem Neumannem. Jak podaje 300polityka.pl, Kopacz mówiła, że jej rezygnacja z kandydowania „nie wynika z myślenia o własnej przyszłości, ale jest najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia całej PO”. – Co prawda klub nie jest emanacją całej partii, ale odebrałam ten sygnał – stwierdziła. Zaznaczyła także, że oczekuje, iż zapowiedziane kolegialne kierownictwo klubu będzie faktem. Kto więc teraz może zagrozić Grzegorzowi Schetynie? Jeden z naszych informatorów zasugerował, że kandydatem, który miałby szanse ze Schetyną, jest Tomasz Siemoniak, szef MON u w rządzie Kopacz. To samo sugerował poseł PO Rafał Grupiński, który jeszcze przed tym, jak Kopacz zrezygnowała z kandydowania, mówił dziennikarzom w Sejmie: – Jest pytanie, czy Ewa Kopacz podejmie decyzję, żeby jednak startować, bo widzę, że premier Tomasz Siemoniak wyraźnie szykuje się do startu zamiast niej – stwierdził. (mm)Autorytet z przeszłością SĄDOWNICTWO \ W stanie wojennym skazywał opozycjonistów na więzienie, dziś uchodzi za prawniczą sławę, autorytet sądowy i akademicki. Sędzia Sądu Najwyższego Jacek Sobczak nie ma sobie nic do zarzucenia, mimo że dziś jego wyroki z 1982 r. są unieważniane jako element represji systemu totalitarnego. Trójka sędziów Sądu Najwyższego uchyliła we wtorek wyrok, jaki Sąd Wojsk Lotniczych w Poznaniu wydał w 1982 r. na studenta Przemysława Frąckowiaka, skazując go wówczas za zrobienie ulotek antykomunistycznych. (Przypadek 20-latka, który trafił po wyroku na długie miesiące za kraty, opisaliśmy we wczorajszym numerze „Codziennej”). Skład sędziowski SN uznał teraz ten wyrok za bezprawny, a zarzuty za absurdalne. Jak ustaliliśmy, w 1982 r. wyrok wydał inny sędzia obecnego Sądu Najwyższego – prof. Jacek Sobczak. W 1982 r. już jako zawodowy sędzia Sobczak trafił do Sądu Wojsk Lotniczych w Poznaniu, gdzie w procesach politycznych skazywał oskarżonych na mocy dekretu o stanie wojennym. Wydawał wyroki w trybie doraźnym, pozwalającym na szybkie prawomocne skazywanie. Sprawa Frąckowiaka nie była jedyną, w której Sobczak wykorzystywał dekret o stanie wojennym, podobny los spotkał m.in. Grzegorza Pietryka. Mężczyzna dostał karę 3 lat więzienia i 2 lata pozbawienia praw publicznych za to, że miał opowiadać kilku osobom na terenie szpitala w Koninie, że internowani w stanie wojennym przebywają w zimnych, nieogrzewanych celach, a niektórzy z nich zostali poddani brutalnemu śledztwu. Dziś Sobczak, profesor i sędzia SN, jest przedstawiany jako wybitny znawca prawa, ulubieniec studentów. Na Facebooku jego wychowankowie współtworzą stronę pod nazwą „Stowarzyszenie miłośników prof. Jacka Mieczysława Sobczaka”. Po latach od wysłania ludzi za kraty w czasach reżimu Jaruzelskiego sędzia nie ma sobie nic do zarzucenia. W rozmowie z nami przyznał, że wydawał wyroki skazujące, opierając się na dekrecie o stanie wojennym. – W natłoku spraw mogłem wydać taki wyrok – mówił o sprawie Frąckowiaka. Na pytanie o to, co dziś sądzi o swoich decyzjach, odsyłał do sprawdzenia, ile osób uniewinnił. Gwałtownie zareagował na pytanie, czy w trakcie orzekania ujmował się za opozycjonistami. – O naradach sędziowskich nie będę rozmawiał, bo ich przebieg jest objęty tajemnicą zawodową – mówił. Profesor ma też na swoim koncie kontrowersyjne wyroki wydane w III RP, w tym orzeczenie uniewinniające skandalistę Nergala za podarcie Biblii na scenie podczas koncertu jego zespołu.
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze