Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

ORLEN Team w dobrym tempie

Dodano: 09/01/2016 - Numer 1313 - 09.01.2016
fot. ORLENTEAM.pl/Cristiano Barni
fot. ORLENTEAM.pl/Cristiano Barni
RAJD DAKAR \ KONIEC IMPREZY DLA RAFAŁA SONIKA, DOBRA JAZDA POZOSTAŁYCH POLAKÓW Jedziemy coraz szybciej, a ja coraz pewniej czuję się w samochodzie – powiedział Kuba Przygoński, najszybszy z Polaków. Dzisiejszy etap zakończył na 14. miejscu i tę samą pozycję zajmuje w klasyfikacji generalnej. Na 20. miejscu w klasyfikacji generalnej jest Adam Małysz, wczoraj zajął w Uyuni 26. miejsce. Czwartkowy etap wiódł bardzo wysoko na płaskowyżu Altiplano, powyżej 4000 m n.p.m. Na niespełna trzy dni rajd z Argentyny przeniósł się na terytorium Boliwii. – Boliwia przywitała nas deszczem, gradem i śniegiem. W dodatku jesteśmy bardzo wysoko, co jest mocno odczuwalne. Najważniejsze jednak, że dobrze nam się jechało, zachowaliśmy dobre, równe tempo. Bardzo uważałem na kamienie, bo widziałem wielu zawodników, którzy łapali kapcie. Jedziemy coraz szybciej, a ja coraz pewniej czuję się w samochodzie – powiedział Kuba Przygoński, najszybszy z Polaków. Dzisiejszy etap zakończył na 14. miejscu i tę samą pozycję zajmuje w klasyfikacji generalnej. Na 20. miejscu w klasyfikacji generalnej jest Adam Małysz, wczoraj zajął w Uyuni 26. miejsce. – Po dobrym rozpoczęciu odcinka niestety złapaliśmy kapcia. A po wymianie koła dopadła mnie choroba wysokościowa. Większość dzisiejszego OS-u jechaliśmy powyżej 4000 m n.p.m. Potworny ból głowy nie pozwolił mi rywalizować na całego, ale nie tracę optymizmu. Jutro wracamy do walki – powiedział Małysz. Dobre tempo trzyma także Kuba Piątek, dziś 34., z siedemnastoma minutami straty do lidera. Jednak on również narzekał na kłopoty na trasie. – Nie mogłem jechać na 100 proc., bo miałem usterkę motocykla. Wyciekł olej z teleskopów, przez co były one niesprawne, a w dodatku olej kapał na tarczę i zacisk hamulca, który momentami w ogóle nie działał. Takie usterki są nieuniknione, bo zrobiliśmy już ponad 3500 km. W dodatku jesteśmy po etapie maratońskim, więc przejechaliśmy bez serwisu 1200 km, a olej powinniśmy zmieniać po sześciuset. Nasz camper miał awarię i jeszcze nie dojechał na biwak. Mam w nim wszystkie swoje rzeczy, w tym ubrania, więc czekam na biwaku w rajdowych ciuchach. Nie mam gdzie się przespać, może znajdę jakiś namiot. Ale obym miał tylko takie problemy – żartował Kuba Piątek. Ubiegłoroczny zwycięzca rajdu Dakar Rafała Sonik nie ma jednak powodów do radości. Wyciek oleju spowodował wybuch w jego quadzie. Musiał dotrzeć na biwak z pomocą lokalnego transportu i tym samym pożegnał się z nadzieją na ukończenie tegorocznego rajdu Dakar. W środę Sonik zmagał się z niewielkim wyciekiem oleju. Na trasie do Uyuni pilnował poziomu płynów, ale nie rezygnował z walki i do szóstego punktu pomiarowego jechał na trzeciej pozycji, odrabiając straty do rywali, którzy także nie uniknęli problemów. Wtedy jednak przyszedł feralny moment, gdy na wysokości 4593 m, w okolicach San Vincente, eksplodował silnik. – Wypluł cały olej i quad nie mógł dalej jechać. Jeden z zawodników wziął mnie na hol i dociągnął do małej miejscowości. Dalej nie mógł, bo sam miał uszkodzone sprzęgło – relacjonował Sonik. Spędził tam kilka godzin i ostatecznie dotarł na biwak z pomocą miejscowych. Zapakowali quada na ciężarówkę z lokalnej kopalni srebra i przed godziną 23 boliwijskiego czasu dotarłem do Uyuni – dodał. Sonik wraz z zespołem zostaje w Ameryce Południowej. Razem z kolumną rajdu dojedzie do mety w Rosario. – Jedziemy dalej, bo trzeba się uczyć. Żeby wygrywać, trzeba tu być. Będziemy też wspierali pozostałych w rywalizacji Polaków. Dzień wcześniej największymi pechowcami Dakaru byli Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy z powodu awarii skrzyni biegów stracili siedem godzin na pustyni. Dziś jednak od pierwszych kilometrów zabrali się do odrabiania strat. – Jesteśmy sportowcami, walczymy do końca. Dziś wyprzedziliśmy na trasie 55 samochodów. Startując z 99 pozycji, ukończyliśmy etap na 29. miejscu. Udało się nam dobrze przejechać odcinek i sporo odrobić – cieszył się na mecie w Uyuni Dąbrowski. – Mieliśmy 100 km bardzo zalanych tras, a np. Kuba Przygoński, który jechał przed nami, uniknął deszczu. Etap uważam za udany. Byliśmy dziś na 29. pozycji, ale jutro będziemy chcieli ją poprawić. Przed nami są zawodnicy, którzy reprezentują słabszy poziom od naszego, ale nie chcą nas przepuszczać i musimy się przebijać do przodu – Czachor, kapitan ORLEN Team, pilot Marka Dąbrowskiego. Czwartkowy odcinek został skrócony o 5 km, bo na mecie znalazło się zbyt wielu kibiców. Jakub Przygoński jest najwyżej sklasyfikowanym Polakiem fot. orlenteam.pl/Cristiano Barni Artykuły przygotowane przez redakcję we współpracy z ORLEN Teamem
     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze