Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Chcieli Bidena, to mają…

Dodano: 12/06/2021
Fot. Filip Błażejowski
Fot. Filip Błażejowski

PUBLICYSTYKA \ Imigranci

Kandydatom na imigrantów nie potrzeba długich analiz ani sążnistych esejów, doskonale orientują się, kiedy imigrować i gdzie. Gdy tylko Dania zaostrzyła warunki dla imigrantów spoza Europy, z rzeki przybyszów zrobił się (czasowo) strumyk, za to do sąsiadującej z nią Szwecji, która warunków nie zaostrzyła, liczba chętnych się podwoiła.

Niechęć do imigrowania do Polski nie wynika tylko z tego, że jeszcze niedawno byliśmy jednym z kilku najbiedniejszych krajów UE z relatywnie niewielkim socjalem dla potencjalnych imigrantów. I nie tylko dlatego nie chcą do nas przybywać, że nie ma u nas większych wspólnot muzułmańskich, w których imigranci szybko by się odnaleźli. Oni po prostu wiedzą, że nie byłoby w Polsce – delikatnie mówiąc – transparentów takich jak w Niemczech – „Herzlich Willkommen” – i wszystkiego, co za tym idzie.

Zatem nie dziwmy się, że po zmianie antyimigracyjnego Trumpa na proimigracyjnego Bidena liczba nielegalnych imigrantów docierających do granicy Meksyku z USA osiągnęła najwyższy poziom od 20 lat! Liczba ta systematycznie rośnie: w marcu złapano 172 tys. nielegałów z Meksyku i innych krajów Ameryki Środkowej, w kwietniu 178 tys., w zeszłym miesiącu już 180 tys.

Nic więc dziwnego, że wiceprezydent USA Kamala Harris konferuje z prezydentem Meksyku, najpierw online, a potem osobiście. Odwiedza także Gwatemalę. Pani Harris zaapelowała nawet do potencjalnych imigrantów: „Nie przyjeżdżajcie!”, ale jakoś z tego tytułu nie znalazła się pod obstrzałem lewicowo-liberalnych mediów w USA – tak jak był bez przerwy „under fire” prezydent Donald Trump, który mówił to samo, co dziś Harris, ubierając to zresztą nawet w podobne słowa.

Za czasów Trumpa imigranci bali się nie tyle muru planowanego na granicy z Meksykiem, ile wizji polityki imigracyjnej, która go stworzyła. Można ją było wyrazić słowami: „Nie zapraszamy – wyrzucamy”. W ramach ideologicznej walki z trumpizmem, czyli robienia wszystkiego na odwrót od znienawidzonego D.J. Trumpa, demokraci uznali, że skoro Trump był tak ostro przeciwko imigrantom, to oni będą wręcz przeciwnie. Od inauguracji rządów tandemu Joseph Robinette Biden i Kamala Devi Harris minęło raptem 4,5 miesiąca, a statystyki nielegalnej imigracji poszybowały. To właśnie skutek robienia na złość Trumpowi i braku pragmatyzmu w obszarze polityki imigracyjnej.

Skądinąd liczba imigrantów do Australii gwałtownie spadła, gdy ten kraj zaczął ostrzeliwać łodzie z nielegalnymi przybyszami, chcącymi przybić do wyśnionego australijskiego raju. Kraj kangurów za to potępiono, ale Canberra znacząco ograniczyła sobie imigracyjny problem. Jak ktoś chce, może z tego wyciągnąć wnioski. Także w Polsce.

     

Kup subskrypcję, aby mieć dostęp do wszystkich tekstów gpcodziennie.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gpcodziennie.pl

W tym numerze